* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 6 stycznia 2019

Andre Aciman: Osiem białych nocy

W.A.B., Warszawa 2018.

Rozważania teoretyczne

„Jestem Clara” – z tymi słowami do bohatera tomu podchodzi na przyjęciu piękna nieznajoma. Budzi w ten sposób zainteresowanie i coś w rodzaju nieuświadamianego jeszcze pożądania. Mężczyzna, który do tej pory tylko się nudził i zamierzał nawet ulotnić z zabawy, czuje się zaintrygowany. Próbuje czytać między wierszami i bardzo długo przymierza się do interpretowania tych dwóch słów. „Jestem Clara” brzmi jak obietnica albo jak przestroga, raz niesie w sobie zapowiedź śmiechu, raz – rozpaczy, raz jest pełne znaczeń, by zamienić się w pustkę. Każdy etap krótkiej przecież rozmowy prowadzi do kolejnych odczytań, równie prawdopodobnych i równie błędnych co poprzednie. „Jestem Clara” to słowa, które bohater obraca w myślach przez cały czas spotkania. A przecież właściwie nic się nie dzieje. Clara jest zjawiskiem dla mężczyzny. Może zrobić wszystko – i nie straci na wartości. Być może z tego powodu, z postrzegania postaci jako bóstwa, bierze się brak zdecydowania w działaniu. Bohater próbuje odgadywać życzenia Clary jeszcze zanim zostaną wyrażone (zresztą niekoniecznie zostaną, bo Clara uwielbia posługiwać się zagadkami). Pomysł na konstrukcję tej historii jest równie banalny co akcja. Osiem rozdziałów to osiem spotkań – na początku przypadkowego, później umawianych – jednak nie będzie w nich znanych scenariuszy. Clara dyryguje mężczyzną, jej pragnienia wysuwają się na pierwszy plan. On – onieśmielony – podporządkowuje się rozmaitym żądaniom. Sam nie ma prawa zgłaszania własnych pomysłów – nawet gdyby się odważył, Clara błyskawicznie sprowadziłaby go na ziemię. To ona wymyśla reguły gry niemal na bieżąco. Raz zachowuje się jak mała rozkapryszona dziewczynka, raz – jak wamp. I w ten sposób wciąż podtrzymuje zainteresowanie dostrzeżonego na przyjęciu mężczyzny. Nie ma tu nawet zalążka związku, to dopiero kiełkująca znajomość – ale ponieważ opowieść oparta została na mężczyźnie, na jego przemyśleniach i nadziejach – czytelnicy otrzymają znacznie więcej niż by się na początku mogli spodziewać. W całej opowieści liczą się przede wszystkim słowa i widoczne to zaczyna być już w chwili, gdy po raz -nasty bohater przywołuje w myślach początkowe „Jestem Clara”, opatrując to nowymi interpretacjami. Tutaj analizy uczucia, jakie dopiero może zaistnieć, zabierają znacznie więcej miejsca niż komentarze na temat wydarzeń. Clara w centrum zainteresowania staje się obiektem gorących wyznań, które jednak nie wydostaną się poza umysł mężczyzny. Andre Aciman rezygnuje z realizowania skrytych fantazji. Na razie pozwala bohaterom lepiej się poznać, stworzyć charakterystyczny język związku. Tu przydają się hasła, które Clara rzuca, żeby rozładować atmosferę, tematy absurdalne – jasne jedynie dla dwojga ludzi. „Osiem białych nocy” to rejestr huśtawki emocjonalnej, doświadczeń w psychice. Sam bieg wydarzeń nie będzie tu odgrywać większej roli, „akcja” sprowadza się wyłącznie do tego, jak inicjować spotkania – albo jaka będzie konsekwencja poszczególnych rozmów. I czytelnicy przyzwyczajeni do produkcji masowych, w których coraz częściej eksponuje się erotykę jako wabik na odbiorców, będą zaskoczeni podejściem autora do wyłącznie platonicznych elementów relacji. Clara niekoniecznie przekona do swojej zjawiskowości odbiorców – ale autor każe zatrzymać się nie nad kreacjami postaci, a nad samym sposobem ich prezentowania. Proponuje bardzo drobiazgową narrację, spowalnia opowieść przez obfitość słów i ciągłe powracanie w myślach do konkretnych momentów egzystencji postaci. Jest to powieść dla wytrwałych – a i dla zmęczonych standardowymi kierunkami romansowych historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz