* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 11 stycznia 2019

Katarzyna Enerlich: Prowincja pełna marzeń i gwiazd

MG, Kraków 2018.

Historia nieopowiedziana

Nie dziwi, bo i dziwić nie może, że „Prowincja pełna marzeń i gwiazd” jako dwie powieści obyczajowe w jednym potężnym tomie powraca na rynek – w końcu odbiorczynie spragnione są takich „życiowych” historii z osobistymi wyznaniami w tle. A jeśli do nich dołożyć drobne porady dotyczące życia w zgodzie z naturą czy przepisy na miłość lub jej brak – wiadomo, ze jest to prosta droga do bestsellerów. Katarzyna Enerlich robi jeszcze coś, co zapewnia jej uznanie lokalnych władz, to znaczy: przedstawia Mazury, regionalne zwyczaje i problemy ludzi, lokalny patriotyzm odzwierciedla się w powieści w prezentowaniu choćby miejscowych walczących na przykład o ocalenie starych drzew, którymi przodkowie wysadzali aleje – ale nie tylko. Próbuje między innymi też obalać stereotyp złych Niemców, którzy powracają na te ziemie, żeby – według społeczności – odzyskiwać swoje domy. Robi zatem Enerlich sporo dobrego dla promocji regionu i łagodzenia konfliktów. W warstwie fabularnej skupia się natomiast na historii Ludmiły Gold, trzydziestoparolatki u progu wielkich życiowych zmian.

Na początku Ludka jest dziennikarką miejscowej gazety, po zmianie szefa doświadczającą mobbingu i coraz bardziej sfrustrowaną. Nie ma rodziny, ale marzy o założeniu własnej. Wpada w ramiona Martina, Niemca, który przyjechał, by znaleźć dawne mieszkanie ojca. Ludmiła wierzy, że wystarczy mieć marzenia, a wszechświat natychmiast zajmie się ich spełnianiem – tak też się dzieje. Kobieta nie tylko spotyka na swojej drodze życzliwe osoby, ale też krok po kroku realizuje własny plan na szczęście. Przechodzi rozmaite zawirowania i kryzysy sercowe, a także małżeńskie burze, aż w końcu przekonuje się, że siły może szukać tylko w sobie. Dopiero wtedy osiąga upragnioną stabilizację. Jej wybory nie zawsze będą zrozumiałe dla czytelniczek, do części wydarzeń Ludmiła nie przekona, ale dostarcza przynajmniej huśtawki emocji, a to już dużo w obyczajówce.

Problem w tym, że mimo szczerości uczuciowej Katarzyna Enerlich pisze słabo i nie chodzi tu wyłącznie o błędy do wyłapania przez korektę (pierwsze wydanie „Prowincji pełnej marzeń” było pod tym względem tragiczne, ale i tu literówek jest mnóstwo). Najpierw ma skłonność do popadania dodatkowe tłumaczenia: jeśli kogoś przedstawia alb odnosi się do nowej dla czytelniczek sytuacji, od razu następny akapit – obowiązkowo – poświęca na rozwinięcie zagadnienia. Czasami tłumaczy się z rzeczy niepotrzebnych i błahych, upodobań, które nic nie wnoszą albo są jednorazowe (kogo obchodzi, że „kamzelka” bez i w środku brzmi dla bohaterki fajniej, skoro w kilkusetstronicowej książce pojawia się to raz?), czasami zamienia się w moralistkę i zwyczajnie poucza odbiorczynie. Potem wpada w manię dublowania określeń w celu ich rzekomego doprecyzowania (i stosują ten chwyt wszyscy bohaterowie, co męczy). W drugim tomie co pewien czas nawiązuje do wiedzy z pierwszego. Łatwo ulega zachwytom i egzaltacji, wtedy nieświadomie zaczyna „dziubdziać” w tekście. Niepotrzebnie tłumaczy oczywiste uczucia bohaterki albo gubi się w ich eksponowaniu. I tak bez końca. W rezultacie fanki obyczajówek będą przy tej książce trwać ze względu na ciekawość zakończenia – i zgrzytać zębami przy rozwiązaniach formalnych. Wychwalanie prowincji nie wystarczy, żeby odnieść sukces: trzeba jeszcze umieć opowiedzieć historię bez infantylnych tonów, a tego Enerlich – niestety – nie zapewni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz