* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 20 sierpnia 2024

Slavenka Drakulić: Dora i Minotaur. Moje życie z Picassem

Biblioteka Analiz, Biblioteka Słów, Warszawa 2024.

Relacje

Slavenka Drakulić sięga do biografii artystki Dory Maar – w której mieszają się geny chorwackie i francuskie – żeby przedstawić jej odkrywanie i tracenie własnej tożsamości w relacji z Picassem. Bohaterka tomu „Dora i Minotaur” nie odnajduje szczęścia w związku z malarzem. Próbuje wieść życie wyzwolone i szuka wrażeń, ale nie udaje się jej wygrać niczego dla siebie, a przynajmniej – nie przeżyje romansu rodem z powieści. Dora nie do końca podporządkowuje się wymogom epoki, próbuje funkcjonować na własnych warunkach – tyle tylko, że przy wielkim artyście nie jest w stanie walczyć o swoje. Daje się zdominować i w efekcie staje się tylko tłem dla Picassa, toleruje sprawy, na które w zwykłym związku by nie pozwoliła i próbuje jedynie znaleźć miejsce dla siebie w z góry przegranej rzeczywistości. Slavenka Drakulić sięga po zapiski bohaterki, żeby jak najpełniej oddać jej dylematy i przemyślenia, a do tego stara się wczuć w emocje kobiety, niezależne przecież do końca od czasów. Rozpaczliwa pogoń za miłością, która nie istnieje, okazuje się kanwą tej historii – i przy okazji przestrogą dla potomnych. Dora nie ma w tym związku szans na wsparcie, a nawet na odwzajemnienie uczuć, musi grać przypisaną jej rolę, żeby nie stracić tego, co i tak nie należy w pełni do niej. Brak kontroli nad własnym życiem w połączeniu ze źle ulokowanymi uczuciami to przepis na katastrofę – więc Slavenka Drakulić stara się wytłumaczyć czytelnikom, skąd tak autodestrukcyjne podejście. Przybliża dzieciństwo swojej bohaterki, pokazuje jej rodziców, zmiany, które nastąpiły po elektrowstrząsach stosowanych jako kuracja… Dziewczynka, chroniona przez matkę-Francuzkę przed przedwczesnym dojrzewaniem, ukrywana przed wzrokiem wygłodniałych i pragnących tylko jednego mężczyzn, a jednocześnie w domu pozbawiona możliwości schronienia – przechodzi proces odkrywania cielesności przez tango. Wkrótce zaczyna uciekać w świat fotografii, bo kiedy chowa się za obiektywem, może być sobą. Uczy się też malować – i to przepustka do wielkiego świata, wielkiej kariery i sławy – tak samo jak i do piekła w życiu uczuciowym. Jest to powieść o zagubieniu w wielokulturowości, o błędach, jakie popełniają rodzice pragnący dla swojego dziecka jak najlepiej i przez to krzywdzący je bezustannie. Ciągłe autoanalizy bohaterki mają doprowadzić ją do zrozumienia siebie i popełnionych w życiu błędów – ale nawet rosnąca świadomość tego, co się stało, nie pomoże w usuwaniu blizn na psychice. Dora dostrzega moc płynącą ze sztuki, czasami nawet przypisuje jej zbyt duże znaczenie – ale w jej interpretacjach dzieł mieści się sporo goryczy i celności. Jest w tej powieści trochę obyczajowości epoki, jest trochę przyglądania się otoczeniu – Dora nie może przecież cały czas bazować na wiwisekcji, musi też opowiedzieć odbiorcom o tym, co innego kształtowało jej rzeczywistość. Tylko tak da się przejść do zrozumienia i do akceptacji charakteru postaci. Nie jest to książka krzepiąca, jednak Slavenka Drakulić bardzo precyzyjnie rozpracowuje swoją bohaterkę i podsuwa odbiorcom kolejne wydarzenia, które miały na nią wpływ. Obserwuje świat sztuki zza kulis – i to spojrzenie ciekawe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz