* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 8 listopada 2020

Ann Napolitano: Drogi Edwardzie

Marginesy, Warszawa 2020.

Katastrofa

Dla Edwarda świat mógł się skończyć – wówczas chłopak przeżyłby dwanaście lat i cała historia zamknęłaby się bez echa. Jednak Edward przeżywa. Przeżywa katastrofę lotniczą, w której giną jego bliscy i wszyscy współpasażerowie. Giną po to, żeby za jakiś czas Edward mógł się przekonać, co w życiu zapewnia siłę. Na razie jednak to dziecko zagubione i niemające większego wpływu na własne losy. Edward trafia do dalszej rodziny, wychowuje się ze swoją rówieśnicą i jest pod stałą obserwacją: nie wiadomo, w którym momencie trauma da o sobie znać – kiedy okaże się, jakie piętno odcisnęła katastrofa na umyśle chłopca. Ann Napolitano sięga po motyw krzywdy dziecka, żeby wstrząsnąć czytelnikami i żeby ich wzruszyć. Wybiera dość niezwykły temat – w powieści dla dorosłych skupia się na egzystencji nastolatka. Może to zrobić, bo unika rejestrowania zwyczajności Edwarda. Ta potrzebna jest wyłącznie na początku tomu, kiedy autorka przedstawia bohaterów (dość szablonowo, ma się wrażenie, że nie będzie w ogóle wychodzić poza schematy). Poznawanie myśli i relacji międzyludzkich jest istotne, bo pomaga zdefiniować charaktery. To nic, że szybko wszyscy zginą – zresztą w samej powieści nie jest to tajemnica, raczej początek relacji. Ludzie wsiadają na pokład samolotu. Każdy wybiera się w podróż z innych powodów, nie ma lepszych i gorszych wyjaśnień, dla których trafili na pokład. Nikt też nie przypuszcza, że mogłoby się stać coś złego: w końcu samoloty na ogół są najbezpieczniejszym środkiem transportu. Złe przeczucia najpierw nie mają racji bytu, później – nie mają już sensu, nie dało się zrobić nic, żeby zapobiec tragedii. Ann Napolitano nie ukrywa przed czytelnikami, że samolot się rozbije i że zginą wszyscy, których tak pieczołowicie prezentuje. Przerywa narrację w odpowiednim momencie, tak, żeby nie zagłębiać się w rejestrowanie ostatnich chwil: to nikomu się nie przyda, budowałoby tylko niepotrzebnie więź z bohaterami. Stanowi to zresztą jedyną tajemnicę w tomie.

Ale moment katastrofy to otwarcie książki, a nie jej finał – w związku z tym autorka musi czymś powieść wypełnić. Nie decyduje się na towarzyszenie Edwardowi przez cały czas, to zresztą zaburzyłoby wizję książki nie dla nastolatków (wprowadziłoby ją automatycznie w poetykę YA). Postanawia zatem przedstawić dokładniej dylematy i wyzwania osób, które znalazły się w samolocie razem z Edwardem. Decyduje się na migawki z nieodległej przeszłości, a sprawy różnych pasażerów rozbija w czasie i analizuje bardzo dokładnie – zupełnie tak, jakby nie zdezaktualizowały się w jednej chwili. Pokazuje w ten sposób, na czym polega życie i jak bardzo kruche jest. I dopiero kiedy czytelników zmęczy taka gra, może Ann Napolitano przyjrzeć się Edwardowi i temu, co napędzi go do działania w najtrudniejszej sytuacji. Dopiero wtedy też bawi się wzruszeniami i szuka niespodzianek dla odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz