* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 14 listopada 2017

Łukasz Grass: Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą

Ringier Axel Springer, Warszawa 2017.

Uzależnienia

Testem wytrzymałości dla czytelników tej książki będzie przytoczony na początku fragment, który w okrojonej wersji powraca jeszcze na skrzydełku, scena wstrzykiwania sobie do płuc roztopionej gorącej czekolady. Naturalistyczne opisy, bardzo obrazowe i raczej odpychające, dominują w dwóch trzecich tomu „Najlepszy”. To nie pogodna historyjka o radzeniu sobie z przeciwnościami losu ani sportowa biografia, tylko publikacja o uzależnieniach. Biografia byłego narkomana, człowieka, który po wyjściu z nałogu zaangażował się w bieganie i zawody dla najbardziej wytrzymałych. Gdy Jerzy Górski, bohater tomu „Najlepszy” i mimo że narrator to przez większą część książki bohater negatywny wpada w środowisko narkomanów, oficjalnie dla władz PRL-u ten problem nie istnieje. Nie ma programów leczenia uzależnień, terapii ani sposobów wspierania w wychodzeniu z choroby, mało tego – narkomania w ogóle nie jest traktowana jak choroba, uzależnieni zostają sami z problemem. Nie na długo, najczęściej wcześnie umierają. Jerzy Górski wie, jak kończą jego koledzy, zdaje sobie też sprawę z tego, do jakiego upodlenia prowadzą narkotyki. Na głodzie włamuje się do aptek, na porządku dziennym są też starcia z milicją. Nałóg prowadzi również do więzienia, a tam pojawiają się próby samobójcze – mimo że Jerzy Górski jest przygotowany na życie za kratami i wie, jak wypracować sobie szacunek współwięźniów, pewnych rzeczy znieść nie potrafi. I wtedy dowiaduje się o istnieniu Monaru, słucha wywiadów z Markiem Kotańskim i postanawia poprosić o ratunek.

Standardowo w zachodnich autobiografiach sportowców, którzy wyszli z niszczącego nałogu, motyw złych nawyków i uzależnień – występujących całkiem często i pod różnymi postaciami – sprowadzany jest do krótkich wzmianek. Po metamorfozie i nawróceniu na sport nie liczy się już nic innego – minione przeszkody zostają odnotowane, bo uwidaczniają siłę organizmu oraz woli. Tymczasem w „Najlepszym” doświadczenia Jerzego Górskiego są do przesady szczegółowe. Oczywiście Łukasz Grass scala materiał, pobyty w więzieniu ujmuje w jeden rozdział, narkotykowe poszukiwania w inny, dokonuje przeskoków czasowych, o których czytelnicy nie mają pojęcia – dla nich ważna jest wymowa całości. Autor przedstawia niemal turpistyczne sceny związane z braniem narkotyków, usiłuje kompletnie zohydzić temat. I wreszcie po tym wszystkim przychodzi czas na komentowanie osiągnięć sportowych. Jerzy Górski po Monarze znajduje sobie nowy narkotyk – bieganie. Zaczyna od maratonów, ale wciąga go thriatlon, później szuka szans w Ironmanie czy Ultramanie. Organizuje nawet jednoosobowe zawody z pełną i profesjonalną obsługą, sędziami itp. – tylko po to, żeby wynik z nich stał się przepustką do wyścigu w Ameryce.

Jeśli w zachodnich autobiografiach sportowych czasem powracają też tematy medyczne, próby zrozumienia fenomenu organizmu, tu czegoś takiego nie ma: Jerzy Górski nie wie, dlaczego wcześniej udawało mu się przeżyć aplikowane sobie ekstremalne dawki narkotyku, a później sytuacje podczas wyczerpujących wyzwań sportowych, coraz trudniejszych – nie do wyobrażenia dla zwykłego czytelnika. Przyjmuje wyjaśnienie, że to może zasługa genów, ale motywu nie rozwija. Ma tu ważniejsze sprawy do omówienia. Chociaż Grass stroni od naukowych wyjaśnień (nie prowadzi rozmów z terapeutami czy lekarzami, opiera się tylko na tym, co wie od Górskiego), udaje mu się przedstawić obraz części społeczeństwa spychanej w PRL-u na margines. Dociera też naprawdę głęboko do tego, co czuje człowiek uzależniony. Nie czyta się w efekcie „Najlepszego” jako biografii sportowej, a jako tom o nałogu, historię, w której na szczęście wszystko dobrze się skończyło. To lektura dla wytrzymałych, ale w przewrotny sposób dająca nadzieję. Jest przestrogą, ale też ciekawym portretem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz