* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 12 stycznia 2016

Julian Tuwim: Lokomotywa

Muza SA, Warszawa 2015.

Rytmy i wzory

Obowiązkowa pozycja dla każdego malucha – i to na przestrzeni kilkudziesięciu już lat, element kulturowego kodu i dykcyjna zabawa. „Lokomotywa” Juliana Tuwima to utwór, którego nie trzeba nikomu przedstawiać, opisywać ani przypominać. Każdy zna, każdy co najmniej fragmenty pamięta i w dowolnym momencie zacytuje. Gdzieś w tle satysfakcję przynosi niepoprawność polityczna (grubasy w jednym wagonie), innym razem cieszy, zwłaszcza najmłodszych, sam rytm, stukot zapisany w zgrabnych wersach. W serii Muzeum Książki Dziecięcej poleca ukazał się tomik zawierający „Lokomotywę”, „Rzepkę” i „Ptasie radio”. Trzy teksty – a mnóstwo radości dla najmłodszych. Te trzy teksty pokazują zresztą, jak konstruować bajki dla dzieci, by zdobyć ich uznanie. We wszystkich ważny jest motyw wyliczanki: w „Lokomotywie” to odsłanianie zawartości kolejnych wagonów. W „Rzepce” wyliczankowy jest refren wciąż rosnącego łańcucha pomocników. W „Ptasim radiu” natomiast to odnotowywanie gatunków ptaków – wraz z ptasimi uwagami w kwestii szczegółów audycji. W dwóch z trzech bajek liczy się też technologiczny postęp – zarówno lokomotywa jak i wątek radia przyciągną dzieci nawet dzisiaj, oznaczają bowiem furtkę do „dorosłego” świata. Ale wszystkie historyjki mają swój urok po pierwsze w lekko absurdalnym dowcipie (w „Rzepce” ów dowcip zamienia się w pewnej chwili w sytuacyjny, ale bardzo działa na najmłodszych, można wypróbować), po drugie w oryginalnych pomysłach, po trzecie – w melodyjnej warstwie brzmieniowej. Julian Tuwim wykorzystuje tu wszystko, co najmłodsi – nawet jeszcze nieświadomi – słuchacze kochają: całe serie zgrabnych współbrzmień, mocny rytm, liczne powtórzenia fraz czy zamknięte w wersach onomatopeiczne melodie. Przy głośnym czytaniu te wiersze wybrzmiewać będą najpełniej i dostarczą najwięcej radości dzieciom. To znakomity sposób, żeby każdego przekonać do lektury, żeby uśpić wieczorem czy żeby zabić nudę. Zresztą każdy powód i pretekst będzie dobry, żeby spędzić z pociechami chwilę przy doskonale znanych i sprawdzonych utworach.

A że „Lokomotywa” wciąż doczekuje się nowych wydań, Muza próbuje przekonać odbiorców powrotem do tradycji. Duży format i „pozioma” książka zawiera klasyczne ilustracje Jana Lenicy, autora, który równie dobrze czuje się w twórczości dla dzieci, jak i… w karykaturach (o czym świadczy bajkowy portret Juliana Tuwima na stronie tytułowej). Lenica lubi powtarzające się wzory i desenie, ale najważniejszych motywów stara się nie upraszczać i nie banalizować: lokomotywa na przykład pełna jest nitów i łączeń różnych kawałków blach, Lenica starannie wyrysowuje konstrukcje mostów i torowiska – a później też różne gatunki zwierząt i ptaków. Stawia na pełnostronicowe ilustracje – wtedy najlepiej mu popisywać się regularnymi wzorami i pomysłami na zagospodarowanie kadru, ilustracje stanowią też dzięki temu furtkę do oryginalnego bajkowego świata i oddają klimat opowiastek. A przecież Lenica nie bawi się w kolorowanie tła czy budowanie kilku planów – wszystko u niego pojawia się w jednej płaszczyźnie (a jeśli rozbija się na dwie, ważniejszy jest element z tyłu): to zmusza maluchy do uważniejszego przyglądania się obrazkom, zapewniając im rozrywkę, ale i ćwiczenia na spostrzegawczość. Poza tym, że tomik jest atrakcyjnie i dla dzisiejszych czytelników ilustrowany (nie ma w nim tak charakterystycznego i częstego obecnie przesłodzenia, cukierkowych kolorów i uproszczeń) – jest też starannie wydany. Gruby papier, szyte kartki i sztywna okładka – to zabezpieczenie przed ciekawymi świata maluchami, a i sposób na zaznaczenie wysokiej jakości tekstów w publikacji. „Lokomotywa” Juliana Tuwima w takim opracowaniu trafi do wielu maluchów i będzie dla nich pierwszym bardzo ważnym spotkaniem z książkami (i znakomitą, już klasyczną, literaturą).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz