* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 11 maja 2010

Krystyna Gucewicz: Zaczekaj na koniec deszczu

Muza SA, Warszawa 2010.


O miłości bez sentymentu

Do historii zapowiadanych jako opowieści o miłości podchodzę z dystansem – bo ckliwy sentymentalizm nie należy do preferowanych przeze mnie pomysłów na prowadzenie narracji. Krystyna Gucewicz – według notki na okładce tomu „Zaczekaj na koniec deszczu” – „pytana o plany na przyszłość, odpowiada: kochać i być kochaną”. Tytuły niektórych jej książek („Kocham cię”, „Serce na smyczy”) także nie brzmiały zachęcająco, miłość jako katalizator fabuły w najnowszej publikacji Muzy nie pozostawiała złudzeń. A jednak…

A jednak Krystyna Gucewicz temat potraktowała niebanalnie, tworząc autobiograficzną – i fabularyzowaną – relację w stylu, będącym wypadkową pióra Agnieszki Osieckiej i Hanny Bakuły. „Zaczekaj na koniec deszczu” to zestaw wydarzeń, połączonych osobą Ludwika, Lu. Bohaterka – najpierw młoda dziewczyna, stopniowo nabierająca życiowego doświadczenia, potem kobieta z przeszłością, wikła się w rozmaite związki, opierające się przede wszystkim na pożądaniu. Stałym refrenem w jej życiu okazuje się przyjaciel z dzieciństwa – życiorys Lu pełen jest niespodzianek i zakrętów. Lu powoli traci siebie, naginając własne zasady do wymogów aktualnej rzeczywistości. Co pewien czas losy bohaterki i Lu zazębiają się – każde spotkanie to błysk niesprecyzowanego, z góry skazanego na niepowodzenie, uczucia.

Krystyna Gucewicz prowadzi swoją opowieść z daleka od racjonalnych zachowań, logicznych decyzji i spokojnych wydarzeń. Błyskawicznie przeskakuje na kolejne wątki, nie roztkliwia się nad przeszłością, próbuje utrzymywać dystans do historii, opowiada żartobliwie i lekko, chociaż treść jej relacji odbiega od beztroskich wspomnień. Bohaterka „Zaczekaj na koniec deszczu” jest jakby przeniesiona z opowiadań Agnieszki Osieckiej – chciałaby znaleźć szczęście w miłości, ale jedyne, co oferuje jej życie, to przelotne związki polegające na seksie. Tyle że postać u Krystyny Gucewicz za inną egzystencją nie tęskni – być może nawet sobie jej nie wyobraża. W pogoni za szczęściem podejmuje nerwowe kroki – lecz raczej nie żałuje tego, co się stało. Na tym tle dziwne uczucie do Lu wybrzmiewa silniej i bardziej egzotycznie – to z kolei stanowi wabik dla czytelników.

„Zaczekaj na koniec deszczu” to opowieść mocno osadzona w realiach PRL-u. Wielbicieli kabaretów tamtego okresu oraz teatrów studenckich musi ucieszyć fakt, że autorka zgrabnie wplata w narrację komentarze, fragmenty skeczy i obiegowe dowcipy. Wszystko to, co trafia dziś do sentymentalnych antologii peerelowskich żartów, w powieści Krystyny Gucewicz ożywa. Miłośnicy humoru dawnych lat z przyjemnością odnajdować będą w tej książce strzępki haseł padających z estrady – śledzenie tego typu zapożyczeń jest dodatkowym prezentem dla odbiorców.

Białoszewski, Kleyff i Mrożek, a obok Jaruzelski, Gierek i Wałęsa – momentami tło z „Zaczekaj na koniec deszczu” przypomina kolaż postaci i wydarzeń. Dzieje się tu mnóstwo i autorka nie ma czasu na zatrzymywanie się nad emocjami czy statycznymi opisami. Osobiste wspomnienia fastryguje pokoleniowymi doświadczeniami, sprawdza się jako przewodniczka po minionej epoce.

Barwnych miłosnych historii jest w tej książce wiele, każdy rozdział przynosi inny klimat, inną opowieść i inne nadzieje. Mieści się w tomie również ogromna ilość zdjęć z archiwum autorki – to chyba jeden z nielicznych elementów sugerujących autentyczność opowieści – ale podczas lektury autobiografizm schodzi na dalszy plan – to kompletnie nieistotne, czy przedstawiane tu wydarzenia miały miejsce naprawdę – „Zaczekaj na koniec deszczu” czyta się bowiem jak powieść obyczajową, szaloną i atrakcyjną, niezwykłą i trudną do zapomnienia. Krystyna Gucewicz zaproponowała książkę charakterystyczną, wyróżniającą się spośród typowych obyczajówek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz