* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 27 maja 2010

Tiziano Terzani: Koniec jest moim początkiem

Zysk i S-ka, Poznań 2010.


Testament


Śmierć staje się obecnie tematem tabu. W medialnej pogoni za sensacją i skandalem odchodzenie jednostek nie ma racji bytu, jeśli nie funkcjonuje na prawach wstrząsającego newsa. Ostatnia, przygotowana do druku po śmierci autora, książka Tiziana Terzaniego, jest przewodnikiem po przygotowaniu się do śmierci, ale też szkołą dziennikarstwa. Ten obszerny tom stanowi zapis rozmów, jakie reportażysta przeprowadzał pod koniec życia ze swoim synem, Folco.

Nieuleczalnie chory Tiziano Terzani w samotni w Himalajach pogodził się ze zbliżającym się kresem ziemskiej egzystencji. Odrzucił niemal wszystko, co łączyło go ze zwyczajnym życiem, nie zrezygnował tylko z rodziny. Zdecydował się za to na ostatnią podróż do przeszłości. Pozwolił synowi na zadawanie wszystkich pytań, jakie przyjdą mu do głowy – i postarał się szczerze na nie odpowiedzieć. Poza dopowiedzeniami do kolejnych książek stworzył w ten sposób coś w rodzaju pamiętnika mówionego. Postawił jednak nie tylko na wątki autobiograficzne: wciąż walczy w tomie o dziennikarskie idee, poucza i doradza – z prywatnych rozmów da się bez trudu wyłuskać wskazówki dla uczących się zawodu – podpowiedzi, na jakie decyduje się Terzani, są precyzyjne i stanowcze. To również mała wojna z dziennikarzami nierzetelnymi, ugrzecznionymi, podporządkowanymi władzy, goniącymi za sensacją bez chęci zgłębienia tematu – książka „Koniec jest moim początkiem” powinna być lekturą obowiązkową dla ludzi mediów.

Folco staje się w tej publikacji słuchaczem – nie jest moderatorem dyskusji, to Tiziano Terzani nadaje kierunek rozmowom i zwierzeniom. Folco raczej dopytuje, prosi o szczegóły, podtrzymuje monologi ojca i pozwala mu na powiedzenie wszystkiego, na co ten ma ochotę. Na Folco spada też odpowiedzialność za podawanie rzetelnych informacji i weryfikowanie słów ojca. Umożliwia się tutaj czytelnikom uczestniczenie w spotkaniach: rejestr dialogów obejmuje nawet fragmenty prywatne, miejscami niewnoszące nic do lektury – a i komentarze syna autora. Folco decyduje się także na wprowadzanie didaskaliów, przedstawia stany, w jakich znajduje się Tiziano, zaznaczając nawet kilka jego gwałtownych wdechów. Przez takie rozwiązania odbiorcy będą mieli wrażenie, że śledzą nagrania spotkań.

Dużo miejsca, zwłaszcza w pierwszej części książki, zajmują kwestie polityczne – Terzani analizuje rozmaite ideologie, z jakimi w swojej pracy dziennikarskiej się zetknął, sporo uwagi poświęca ocenom komunizmu. Autor zdaje relację ze swoich podróży po Azji – z pobytu w Chinach czy rozczarowania Japonią. Wietnam, Singapur, Kambodża – te miejsca ponownie odżywają w pamięci Terzaniego, liczą się jednak nie wspomnienia a nauki wyniesione z kolejnych doświadczeń. Czasami i w rozmowach stosuje techniki zapożyczone z warsztatu reportera, skupia się na detalu, który pozwala zrozumieć kulturę czy zwyczaje mieszkańców egzotycznych krajów.

Wywiady przedzielane są prywatnymi wynurzeniami na rozmaite życiowe tematy – Tiziano Terzani uczciwie opowiada synowi o swoim trudnym dzieciństwie, o marzeniach i trwającym ponad czterdzieści lat małżeństwie. Dzieli się refleksjami o historii zatrzymanej w książkach oraz… o walkach świerszczy. Motywów oryginalnych i niespodziewanych tu nie zabraknie – a zawartości tomu nie da się w prosty sposób streścić: Terzani jedne wątki rozwija, o innych tylko napomyka, rozbudzając ciekawość odbiorców. Rozmowę z synem traktuje jako swoistą inwestycję, chce przekazać to, czego się dowiedział, swoim następcom, pragnie, by z jego opowieści wnuk poznał świat, jakiego już nie ma.

Magnetyczną funkcję zawdzięcza ta publikacja łagodnemu spokojowi, przenikającemu kolejne strony. O przeszłości Tiziano Terzani opowiada emocjonalnie, często pojawiają się wówczas wykrzyknienia i kategoryczne oceny. Tam, gdzie chodzi o przyszłość, autor proponuje pogodę ducha. W miejsce lęku wprowadza ukojenie, oczekiwanie na śmierć wypełnione jest wartką opowieścią o życiu, w którym osiągnęło się już wszystko. Tomu „Koniec jest moim początkiem” nie da się czytać w pośpiechu – lektura wymaga skupienia i czasu, by wyczytać z książki to wszystko, co autor chciał przekazać.


3 komentarze:

  1. Anonimowy20/6/10 23:39

    jeszcze nie skończyłam czytać a jestem pod wielkim wrażeniem , pomimo tego że za bardzo nie lubie czytać ta ksiązka to jest poprostu masakra , wiem że pisze w bardzo prosty sposób , ale tak naprawde nie wiem jak ją opisać słowami normalnie strzał w dziesiątke , warto czytać takie pozycje książkowe , wnosza dużo dobrego , wielki szacunek dla autora :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy17/4/11 15:04

    "Nieuleczalnie chory Tiziano Terzani w samotni w Himalajach pogodził się ze zbliżającym się kresem ziemskiej egzystencji. Odrzucił niemal wszystko, co łączyło go ze zwyczajnym życiem, nie zrezygnował tylko z rodziny."....Moja droga nie w Himalajach a w Orsigni we Włoszech...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój drogi anonimowy - ja wiem, co piszę, nie mówiłam o tym, gdzie mieszkał, a o wyprawie w Himalaje, podczas której doznał duchowego oczyszczenia. Wystarczy odrobina uważnej lektury.

    OdpowiedzUsuń