* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 26 maja 2010

Alan Alexander Milne: Kubuś Puchatek

Nasza Księgarnia, Warszawa 2010.

Raz jeszcze o Puchatku


„Kubuś Puchatek” to jedna z tych książek, które należą do ścisłego kanonu literatury czwartej, pozycja obowiązkowa w biblioteczce każdego malucha, opowieść znana niemal od wieku – i niestarzejąca się. Ale jeśli po przygody Alicji w Krainie Czarów chętnie sięgają również dorośli, znajdując w onirycznych przestrzeniach Carrolla odbicie uwolnionej wyobraźni i absurdu w dobrym gatunku, o tyle „Kubuś Puchatek” funkcjonuje raczej na prawach lektury z dzieciństwa, opowieści, którą się pamięta, ale której nie ma sensu już czytać ponownie po przekroczeniu –nastego roku życia. Wznowienie „Kubusia Puchatka” w znakomitym tłumaczeniu Ireny Tuwim i z klasycznymi ilustracjami Ernesta H. Sheparda będzie dobrą okazją do tego, by sprawić radość maluchom – ale też i odświeżyć sobie historie dotyczące Misia o Bardzo Małym Rozumku. Eleganckie wydanie (twarda oprawa, dobrej jakości papier i kolorowe rysunki) ucieszy zapewne tych, którzy wychowali się na edycji z czasów PRL-u – dzieciom natomiast, przyzwyczajonym do disneyowskiego Puchatka, pokaże inny, urzekający świat zamknięty w Stumilowym Lesie.

W książkę wprowadza odbiorców przygotowana na wyklejce mapa lasu z zaznaczonymi – ważnymi w poszczególnych historiach – miejscami, to pierwsza obietnica wspaniałej przygody, a przy tym zapowiedź przeniesienia czytelników do pięknej krainy. Tylko wprowadzające rozdziały burzą wizję spójnej książkowej rzeczywistości – skoro jest narrator i jest Krzyś, który słucha bajek – to dalsze opowieści muszą być opatrzone cudzysłowem. Tyle że lektura po latach pozwala zrozumieć ów zabieg: Milne zaprosił w taki sposób do czytania także dorosłych, którzy mogli towarzyszyć swoim pociechom przy lekturze.

Dlaczego dzieci sięgać po „Kubusia Puchatka” muszą – to chyba oczywiste, nie ma sensu tego wyjaśniać, ani, tym bardziej, zachęcać do poznawania przygód mieszkańców Stumilowego Lasu. Pozbawione celu byłoby również streszczanie pomysłów Puchatka i jego przyjaciół. Znacznie bardziej interesujące wydaje mi się to, czym dziś cieszyć się mogą podczas lektury dorośli odbiorcy, kiedy tylko zdecydują się na powrót do krainy wyobraźni. „Kubuś Puchatek” może wielu „poważnym” czytelnikom kojarzyć się z historią naiwną czy infantylną – stąd wśród zwolenników racjonalizmu popularność twierdzenia, że każdy z bohaterów tej książki nadawałby się na pacjenta psychiatry bądź psychoanalityka. Kiedy jednak podobne zastrzeżenia zejdą na dalszy plan, okaże się, jak wielkim zmysłem obserwacji popisał się autor. Krzyś – jak każde dziecko – udaje rozsądnego i poważniejszego, niż jest naprawdę: jeśli prosi o wyjaśnienie niezrozumiałych określeń, tłumaczy to niewiedzą ulubionego Misia, kiedy ma ochotę posłuchać bajki – motywuje to również pragnieniami Puchatka, a w samym Stumilowym Lesie staje się największą wyrocznią. Puchatek, jak przystało na Misia o Bardzo Małym Rozumku zadziwia logiką myślenia – prostota jego rozwiązań i pomysłów może naprawdę urzekać.

Alan Alexander Milne uwodzi czytelników – tych młodych i tych starszych – humorem. Sytuacyjnym (na przykład kiedy Puchatek próbuje nabrać pszczoły, by wykraść im trochę miodu) i słownym (Prosiaczek, który pękł balonik). W „Kubusiu Puchatku” mnóstwo będzie zabawnych drobiazgów do wytropienia – część pomysłów zaszczepił autor z codziennego życia, kpiąc sobie z konwencji i wyśmiewając ludzkie przywary, część wykreował, pozwalając swoim postaciom na beztroskę i radość. Milne bawi się opisami (upomniane, by nie rozmawiało podczas picia mleczka Maleństwo „powiedziało, że ono może robić i jedno, i drugie naraz… i trzeba je było potem przewrócić na grzbiecik i dość długo suszyć”) i samym stylem – lekko zadziwionym, prostym, nieprzegadanym. Stylem, w którym błahostki wypadają czasem jak Bardzo Ważne Sprawy i w którym nie ma nic ważniejszego i trudniejszego zarazem niż zabawa.


1 komentarz:

  1. Anonimowy15/7/10 18:50

    Uwielbiam Kubusia, choć dzieciństwo mam już niestety dawno za sobą:( I osobiście bardzo ucieszyła mnie również wydana niedawno kontynuacja jego przygód pt. "Powrót do Stumilowego Lasu". Wiadomo, to już inny autor, ale wszystko, co w Kubusiu najlepsze - pozostało niezmienione:)

    OdpowiedzUsuń