* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 23 maja 2010

Wojciech Wencel: Podziemne motyle

Nowy Świat, Warszawa 2010.

Świat oglądany


Niespełna trzydzieści wierszy liczy tomik Wojciecha Wencla „Podziemne motyle” – a dzieli się na trzy małe zbiorki, trzy całostki, wprowadzające czytelników w odmienne światy. Wencel staje się w „Podziemnych motylach” przede wszystkim obserwatorem, świadkiem, lecz nie uczestnikiem wydarzeń. Dystansuje się zwykle od prezentowanych sytuacji, ale jego powściągliwość emocjonalna nie sprawia, że książka może spotkać się z chłodnym odbiorem. W „Podziemnych motylach” liczy się bowiem jakość spostrzeżeń i precyzja w odmierzaniu poetyckich wzruszeń. Obrazy wywoływane przez Wencla mają – jeśli dobrze czytam tę poezję – sprawiać wrażenie klasycznych, przypominanych, chociaż nie powtórzonych. Autor oświetla tu raczej kształty z innych niż dotąd stosowane ujęć, dzięki czemu uzyskuje wrażenie oswojonej już oryginalności.

Pierwsza część tomiku składa się z kilku obrazków rodzajowych, których główne motywy czy tematy wyrosły z prostych codziennych zdarzeń („kilka minut przed dwudziestą odjeżdżamy stąd taksówką / bagażnikiem w którym mieszka foliowane szczęście / szynka banany pudełko CD-romów i butelka wódki”). Zaczyna się w tej partii rysować dramat współczesnego człowieka, skazanego na konsumpcjonizm. Zapracowany („nasze życie rozpięte na krzesłach / pod zimnym słońcem świetlówek”) everyman zasługuje na współczucie, choć sam skazał się na smutny los. Pogodzenie z rzeczywistością rządzoną przez opozycję natura-kultura następuje w wierszach z części drugiej, tu też pojawia się najbardziej zachwycająca (przynajmniej dla mnie) lapidarna, aforystyczna wręcz definicja XXI wieku. Trzecia część książki to część „czeska”, spajana odniesieniami do twórczości naszych południowych sąsiadów oraz do miejsc i różnic w językach. Momentami Wencel próbuje przechwycić czeski sposób patrzenia na świat, wprowadza do swoich wierszy element „inności” (żeby nie napisać: egzotyki), stara się w mikrokosmos wiersza wszczepić zagadnienia i wątki dotąd w naszej kulturze nieobecne.

Jednak podziały w „Podziemnych motylach” można przeprowadzić inaczej, wyodrębniając charakterystyczne grupy wierszy. Tomik Wencla silnie akcentuje religijność – znajdzie się tu wiele pejzaży z kościołem na pierwszym planie, strzępków modlitw, wierzących (lub definiowanych przez niewiarę) postaci – ale religia przejawia się nawet w odpowiednio dobieranym słownictwie. Najbardziej wyraźna okazuje się naturalnie w utartych symbolach i scenach „świątecznych”. Wencel nie stroni od obrazków ocierających się czasem o kicz, w „Podziemnych motylach” rację bytu mają również odczytywane na nowo sposoby manifestowania wiary, obłudne niekiedy deklaracje.

Wyróżnia się także w tomiku, tym razem ze względu na formę, nie na treść, garść wierszy budowanych według tradycyjnych poetyk. Wencel wybiera kilka razy klasyczny rytm i niedokładne współbrzmienia, jakby próbował upoić swoich odbiorców stylistyczną zręcznością i wyczuleniem na rymy. Tyle że szukanie tonów piosenkowych łączy się w tym zbiorku z zagęszczaniem formy kosztem przesłania, a co za tym idzie – kunsztowne rymotwórcze popisy odwracają uwagę od sensu tekstów. Zdarza się, że spod wymyślnych fraz wyziera pustka – jakby pomysł na wiersz krył się tylko w zestawianiu podobnych dźwiękowo klauzul wersów. Zdarzają się i rymowanki-perełki – na przykład bajka, która jest kolażem z rozpoznawalnych cytatów – ale to stanowczo za mało, by podziwiać Wencla za operacje na formie.

„Podziemne motyle” to propozycja dla przeciwników eksperymentów w poezji, zbiorek dla tych, którzy lubią odwołania do przeszłości i poetyckie powroty do sprawdzonych już tematów. To tomik, który zaskoczenie przyniesie może kilka razy – złożony z utworów spokojnych i stonowanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz