* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 16 maja 2010

Konstanty Ildefons Gałczyński: Wiersze dla dzieci

Zysk i S-ka, Poznań 2010.

Wyobraźnia w stanie czystym


Nie mam pojęcia, dlaczego w świadomości odbiorców jako najważniejsi i dotąd cenieni twórcy literatury czwartej zapisali się – na wiele pokoleń – Julian Tuwim i Jan Brzechwa, a do kanonu tego nie trafił Konstanty Ildefons Gałczyński. Utwory, które można podsunąć maluchom, nie ustępują w końcu dokonaniom mistrzów – czego dowodem może być śliczny tom „Wierszy dla dzieci”, opublikowany przez wydawnictwo Zysk i S-ka.

Znalazło się tu dziewięć wierszy – wierszy-skarbów, utworów działających na wyobraźnię małych odbiorców. Dziewięć tekstów, które o niebo przewyższają większość współczesnych produkcji dla najmłodszych. Z tych dziewięciu pereł cztery z pewnością znają dorośli – są to bowiem liryki, które sprawdzają się doskonale jako lektura dla maluchów, mimo że kierowane były pierwotnie do dorosłych. To najbardziej chyba kojarzona z Gałczyńskim próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego ogórek nie śpiewa – krótki kurs absurdu i odwagi pisarskiej w kreowaniu niepoważnych światów. To „List znad rzeki Limpopo” ze słynnym cytatem „A u was nuda i bieda, / myszy, deszcz i Polska”. To charakterystyczny hymn ludzi z wadą wymowy, czyli „Strasna zaba” – wiersz dla sepleniących. To wreszcie satyryczna wyliczanka „Gdybym miał jedenaście kapeluszy” – mniej znana i rzadziej kojarzona z „dorosłym” Gałczyńskim poetycka zabawa, pełna beztroski i lekkiego żartu.

Są w tomie i utwory przeznaczone dla małych czytelników. Dzieci dowiedzą się z nich między innymi jak wyglądać może sen psa (daleki od pomysłów z bajek Kerna) i poznają historię jelenia, który chciał sprzedać swoje rogi. Ucieszą się z zachowań Józia Powoniaka i spotkają się z prawdziwym poetą. Całości dopełni krótki absurdalny wierszyk w stylu Krasickiego i Jachowicza o urzędniku, który znalazł w Afryce spinacze.

Wierszy jest tylko kilka – ale w szczupłym tomiku zawarty został ogromny ładunek niewymuszonego nonsensu i wielka dawka fantazji – tak, że szybko się te utwory dzieciom (ani ich rodzicom) nie znudzą. Gałczyński zamienia się w tych tekstach w czarodzieja, mistrza słowa. Odmalowuje kolejne sceny precyzyjnie i z humorem, dowcip najczęściej zamykając w kontraście między naturalnością bajki a rzeczywistym otoczeniem. Dostrzega – jak przystało na zapatrzonego w księżyc poetę – więcej niż przeciętni ludzie – i w fascynujący świat wyobraźni wciąga maluchy. Podczas lektury dominować będzie śmiech i radość – drugim istotnym czynnikiem okaże się wzruszenie.

Wartością nie do przecenienia jest oryginalny i niepowtarzalny rytm wierszy Gałczyńskiego – opowieści toczą się w sposób naturalny, nie są w żadnym wypadku podporządkowane formalnym wymogom – a mimo to trudno się oprzeć wrażeniu, że rytm i dowcip wzajemnie się wzmacniają i podsycają. Dzięki zabawom z rozkładem akcentów Gałczyński nadaje też poszczególnym historiom niezapomniany klimat – dostrzega się to zwłaszcza w tekstach pisanych tercyną.

Człowiek „który miał złote książki i zielone pióro” i umiał zrobić tak, „że nigdzie nie będzie ponuro” pozostawił po sobie utwory, o których nie wolno zapomnieć. Na tomiku „Wierszy dla dzieci” można uczyć maluchy wrażliwości poetyckiej – i pokazywać im magiczne możliwości tkwiące w słowach. Kto raz sięgnie do tej książki, nie będzie mógł się od niej oderwać, a przypuszczam, że w równym stopniu urzeknie ona dzieci i dorosłych.

Ilustratorka – Katarzyna Czerner-Wieczorek – postawiła na tradycyjny, kreskówkowy nastrój. Jej rysunki znakomicie uzupełniają tekst, a przy tym stwarzają pozory świąteczności, pokazują niezwykłość lektury. Przyciągają uwagę nasyconymi kolorami – ale też nie odwracają jej od wierszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz