* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 26 lutego 2020

Ballada o dziewczynie. Z Ewą Frysztak rozmawia Janusz Górski

Karakter, Kraków 2019.

Wspominanie

Ten tom – który na rynku ukazuje się po raz drugi – może dla części odbiorców być sentymentalną podróżą w przeszłość albo sprawdzaniem, jak wyglądała praca grafików w PRL. Ponieważ książka ma charakter albumowy i wypełniona jest reprodukcjami okładek projektowanych przez Ewę Frysztak, a także kilkoma ilustracjami niepublikowanymi (projektami, które nie uzyskały akceptacji do druku) czy po prostu – ilustracjami z różnych dzieł, można przypominać sobie odpowiednie publikacje z bibliotek. I dzięki temu przede wszystkim „Ballada o dziewczynie” będzie mogła przetrwać długo. Drugim elementem przyciągającym odbiorców staje się tu możliwość dokonywania porównań: Janusz Górski w rozmowie z Ewą Frysztak doszukuje się inspiracji, powiązań i komentarzy, które pozwalają interpretować prace i umieszczać je w całym graficznym kontekście – tropi mistrzów i kolegów, próbuje rozgryzać zależności oraz naświetlać odbiorcom zasady działania. Wiele razy wraca do tematu zleceń i zarobków grafika – dowiaduje się, jak zdobywało się szansę projektowania okładek i jak często „wpadały” rozmaite zlecenia. Ewa Frysztak w tej kwestii nie zamierza niczego ukrywać, może uświadomić odbiorcom specyfikę zawodu artystycznego sprzed dekad. Oczywiście dla fanów sztuki bardziej ciekawa będzie część dotycząca wpływów i języków projektowania, dopasowywania stylistyki do treści, operowania różnymi formami i technikami. I tutaj Ewa Frysztak zajmuje się czasem opowiadaniem, jakich narzędzi używała (najbardziej nietypowym okazuje się kawałek brystolu traktowany jako pędzel), podaje fachowe nazwy albo przypomina, jak pracuje się z jakimi materiałami – to wtajemniczenie, którego zwykli odbiorcy nie posiadają, mogą zatem dowiedzieć się, jak wyglądało tworzenie okładek przed modą na grafikę komputerową. Da się tu wskazać uroki i przekleństwa pracy – ale Ewa Frysztak daleka jest od narzekania, lubi za to pokazywać czytelnikom rzeczy, których nie wiedzą. Sama bardzo chętnie zanurza się w przeszłość, prowadzi opowieść w oparciu o kolejne okładki – to element książki, który zachęca do lektury. Dzielenie się pasją bardzo dobrze się w narracji sprawdza.

Bo Ewa Frysztak nie zamierza ułatwiać zadania tym, którzy chcieliby stworzyć jej biografię albo chociaż spis dokonań. Janusz Górski podchodzi do rozmowy świetnie przygotowany, z wybranymi dziesiątkami prac, które chciałby zaprezentować, ale też z wiedzą na temat życia prywatnego artystki. To ostatnie Ewa Frysztak bardzo zbija i bagatelizuje. Nie chce opowiadać o swoich małżeństwach (udaje, że nie przywiązywała do nich wagi i że nie ma tu nic ciekawego do przedstawiania), nie skupia się na warunkach mieszkaniowych, na relacjach towarzyskich (jeśli nie dotyczą kontaktów zawodowych) i na codzienności. Interesuje ją wyłącznie działanie w sferze grafiki. Ale i tutaj bywa dziwnie, na co zresztą Górski w pewnym momencie musi zwrócić uwagę: część prac, zwłaszcza tych mniej udanych, Ewa Frysztak neguje co do autorstwa – nie chce się przyznawać do okładek, których nie lubi. Zdarza się, że krytykuje pomysły lub wykonanie – i w ten sposób zaciemnia czytelnikom obraz swojej działalności. Jednak „Ballada o dziewczynie” pozwala przejrzeć imponujący zbiór prac i dzięki temu lepiej poznać autorkę, która na swój temat wyłącznie milczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz