* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 5 lutego 2020

Joanna Dubler: Dobre ciastko

Lipstick Books, Warszawa 2020.

Bez smaku

Kto nie lubi historyjek naiwnych i śmiesznych w swojej sentymentalności, ten po „Dobre ciastko” w ogóle sięgać nie powinien. Kto nie lubi banalnych obyczajówek podrasowywanych tanią erotyką – tak samo. „Dobre ciastko” Joanny Dubler to pokaz, jak kończy się nadmierne kibicowanie bohaterce nie do końca określonej i będącej wypadkową mód w literaturze masowej. Zuzia to postać, której najlepiej jest w domu u rodziców – tam zresztą wraca po nieudanym związku. Chociaż już planowała ślub z ukochanym, którego od trzech lat na tę okoliczność „wychowywała”, teraz trafia z powrotem pod skrzydła nadopiekuńczej matki – i będzie musiała potężnie się napocić, żeby udowodnić, że nie jest już dzieckiem i mogłaby samodzielnie o sobie decydować. Czytelniczki nabiorą jednak wątpliwości, śledząc jej perypetie z kolejnymi partnerami. Zuzia może funkcjonować jako przestroga dla odbiorczyń naiwnie wierzących w piękną miłość i w porozumienie dusz – fiaska w kolejnych związkach mówią sporo nie tylko o mężczyznach dostępnych na rynku matrymonialnym, ale też o samej postaci, efemerycznej i niedopracowanej pod kątem psychologicznym. Nie ratuje Zuzi nawet to, że w dojrzewaniu przechodzi pewną metamorfozę i uczy się, jak postawić się rodzicom – bo przecież nie o to powinno w „Dobrym ciastku” chodzić. Autorka pomysłu na tę bohaterkę nie ma, podobnie jak na jej łóżkowe perypetie. Mimo to skuszona popularnością literatury erotycznej, postanawia kupić sobie odbiorczynie wizjami pikantnych łóżkowych dokonań. Najpierw narzeczony Zuzi – namówiony przez przyjaciela – usiłuje ją nakłonić do seksu oralnego, co Zuzię, delikatnie mówiąc, brzydzi. Kolejny partner unika tradycyjnych zbliżeń, za to podnieca go myśl o seksie analnym: i tego Zuzia nie zaakceptuje. Wyobraźnia autorki kończy się na tych dwóch „odstępstwach” od seksualnej normy – dalej już Joanna Dubler postanawia iść w prostą obyczajówkę, bez ekscesów. Może to i dobrze, skoro nie była w stanie zaintrygować cielesnymi zbliżeniami (scenek łóżkowych z początku tomu nie ratuje nawet przewidywalny humor).

Autorka relacjonuje przygody Zuzi według kalendarza. Kolejne rozdziały to kolejne miesiące, a w każdym miesiącu zdarza się jeden drobiazg, który można opisać – jedna krótka scenka zastępująca cały zestaw relacji, zmian i charakterystyk. Nie popisuje się Joanna Dubler w narracji, pisze prosto – aż za prosto, co wynika między innymi z braku pomysłów na rozwój opowieści. Bohaterka – dorosła przecież – łamie reguły jak nastolatka, nie wiadomo dlaczego zawraca w głowie jednemu ze znajomych, który broni się przed uczuciem – nie ma w tym przekonania, nawet Dubler wydaje się pozostawać w bezpiecznej odległości. Kreacjami bohaterów nikogo raczej nie skusi, może jeśli ktoś będzie miał ochotę na odmóżdżające czytadło na jeden wieczór, sięgnie po tę książkę – ale „Dobre ciastko” nie zagości na długo w świadomości odbiorczyń. Brakuje tu wszystkiego: pomysłów, konstrukcji, umiejętności budowania postaci i prowadzenia narracji, szukania przekonujących motywów… Tę listę można by wydłużać, Zuzia nie trafi do przekonania czytelniczkom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz