* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 2 sierpnia 2019

Daisy Goodwin: Moja ostatnia księżna

Marginesy, Warszawa 2019.

Związek z rozsądku

Daisy Goodwin sprawdza się jako autorka romansów historycznych, nawet jeśli nie wkracza zbyt odważnie do sypialni swoich bohaterek. „Moja ostatnia księżna” to powieść dla tych czytelniczek, które cenią sobie niespieszną narrację i stopniowe zdradzanie sekretów dotyczących postaci. Zaczyna się dość sensacyjnie, bo Cora, która jest najbogatszą partią w Ameryce, przybywa do Anglii. To efekt zakusów matki, mających na celu znalezienie jak najlepszego narzeczonego dla dziewczyny. Naiwna i dobra Cora wierzy w to, że spotka prawdziwą miłość i nie chce poddać się takim zabiegom. Podczas konnej przejażdżki ulega wypadkowi, ratuje ją z opresji przystojny Ivo, wymarzony książę. Cora bardzo szybko się zakochuje, dopingowana przez rodzicielkę wychodzi za mąż za arystokratę i… wpada w wir kłopotów. Bo okazuje się, że nie wszystko jest takie, jak się wydawało, Ivo ma za sobą rozbuchaną erotycznie przeszłość, jego matka znakomicie snuje intrygi, a gdy w grę wchodzą wielkie pieniądze – nikt nie ma skrupułów. Cora mogła ułożyć swoje życie inaczej, mogła związać się z kimś, kto kochał ją naprawdę, jednak teraz na wszelkie zmiany jest już za późno. Swoją miłosną przygodę rozpoczyna też Berta, wierna służąca Cory, która razem z nią przeprowadza się do książęcej posiadłości i – zgodnie ze starym zwyczajem – tytułuje bohaterkę „panienką Corą”, nie zważając na jej ślub.

„Moja ostatnia księżna” to powieść oparta na grze pozorów i obnażająca pułapki płynące z podporządkowywania się skostniałym układom. Sytuacja, w jakiej znajduje się Cora Cash, jest nie do pozazdroszczenia, nawet jeśli bliscy kobiety dbają o jej majątek i uniemożliwiają realizowanie niecnych planów otoczeniu księżnej. Sama Cora zachowuje się jak typowa zakochana kobieta, nie jest w stanie myśleć perspektywicznie, postępuje impulsywnie, a ponieważ nie posiada wiadomości potrzebnych do wyrobienia sobie opinii na temat tego, co dzieje się w posiadłości Anglika, stale popełnia gafy. Z jej niezręczności najbardziej cieszy się okrutna teściowa, ale wrogów na dworze nie brakuje: tu nawet lokaj potrafi inteligentnie i złośliwie udowadniać amerykańskiej bogaczce swoją wyższość. Fabularnie niewiele się w tej książce będzie działo, bo Daisy Goodwin bardziej zajmuje się kreowaniem relacji towarzyskich i pokazywaniem, dlaczego Cora do angielskiego towarzystwa nie pasuje. Ujawnia intrygi, snuje opowieści, budzi zaciekawienie sekretami. Czasami zwraca się do dalszoplanowych postaci, żeby z ich perspektywy spojrzeć na zachowania całkiem odważnej księżnej. Nie musi wprowadzać powieściowych wstrząsów, wystarczają jej wstrząsy emocjonalne dla bohaterki, szok w wymiarze jednostkowym – płynący a to z odkrywania śladów zdrady, a to z nieoczekiwanych zachowań wybranka. Autorka stara się odzwierciedlać obyczajowość dawnych czasów, niekiedy sięga po drobne pikantne szczegóły z alkowy – ale najbardziej liczy się dla niej możliwość zajrzenia do psychiki postaci. Kreuje sylwetki, które w pewien sposób odstają od swoich czasów, co przyczynia się do ich kłopotów i zmartwień. „Moja ostatnia księżna” to powieść apetyczna w narracji, ale – trochę dla cierpliwych, jeśli ktoś woli szybką akcję niż rozwijanie opowieści o stanach emocjonalnych, będzie musiał wybrać inną lekturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz