* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 9 grudnia 2017

Anna Karpińska: Zostań ze mną

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Pokolenia

Chociaż Anna Karpińska w swoim nowym cyklu (Księgarnia pod Flisakiem) mocno skupia się na budowaniu fabuły, popełnia jeden ogromny błąd, który w trakcie lektury coraz bardziej zaczyna uwierać. A mianowicie: buduje narrację na powtórzeniach. I nie chodzi tu wcale o rozwiązanie polegające na zmianie perspektywy. W kolejnych rozdziałach pojawiają się różne narratorki – bohaterki drobnych scenek – to zrozumiałe, że każda może chcieć opowiedzieć sytuację inaczej (mimo że przeważnie zgadzają się w poglądach) – i wtedy nawet powtórzenia wycinków dialogów nie męczą. Gorzej, że tak doświadczona autorka obyczajówek zaczyna powtarzać emocje i intencje z dialogów w komentarzach. Te pierwsze są wystarczająco czytelne, nie trzeba do nich jeszcze dopisywać dookreśleń i tautologicznych didaskaliów. Owocuje to pleonazmami („To jest Dagmara, a to Tania – dokonała prezentacji”). Gdyby zdarzało się to rzadziej, co kilkadziesiąt, a choćby i kilkanaście stron – nie raziłoby tak bardzo. Ale tym razem Anna Karpińska wpada w niezrozumiały szał dotłumaczania każdej wypowiedzi i kwestii. Sprawia tym samym wrażenie, jakby nie wierzyła w szczątkową nawet inteligencję czytelniczek i próbowała dla nich przetrawiać wymyślone sytuacje. To trudne do wytrzymania zabiegi – autorka musi popracować nad stylistyką.

W „Zostań ze mną” rozwija motyw z zamknięcia pierwszego tomu. Dagmara poznaje biologiczną matkę, Bożena walczy z rakiem. Tania wykazuje się ogromną dozą samolubności, podejrzewając „nową” córkę o zakusy na spadek, za to Dagmarze udaje się wreszcie dogadać z Laurą (która w pierwszym tomie przedstawiała wobec niej poważne zarzuty podobne do tych Tani). Anna Karpińska dobrowolnie zamyka się w kręgu tematów już sprawdzonych, dając kolejnym pokoleniom szansę na to, by naprawiły błędy przodkiń. Znów są tu więc niechciane ciąże i naciski rodziców na oddanie dziecka do adopcji (notabene korektę należałoby wyczulić na fakt, że nie przenosi się tego słowa jako ad-opcji), matki porzucają swoje pociechy, a szczęśliwa miłość musi trafić na mielizny i problemy z zewnątrz. Karpińska szczególnie lubi też w swoich książkach nawiązania autotematyczne – zmusza kolejne bohaterki do tego, by stały się niezawodowymi pisarkami, autorkami obyczajówek – a potem męki twórcze nakazuje rozwiązywać aluzjami do życia. Chce budować przed czytelniczkami wrażenie autobiografizmu w literaturze rozrywkowej, by móc skupić się na płynących z niego pułapkach. W „Zostań ze mną” akcja zatacza koła. Wydaje się, że wszystkie problemy już w jakiejś konfiguracji były, więc dla urozmaicenia fabuły autorka wprowadza kolejne pokolenie, również borykające się z własnymi kłopotami na miarę czasów. Dla Bożeny przyczyną złych decyzji stała się obyczajowość, mentalność zaściankowego społeczeństwa. Dagmarze sen z powiek spędza brak stabilizacji – to już nie czasy, w których może polegać na mężu i nie przejmować się wyzwaniami. Zośka testuje na własnej skórze, czym jest emigracja zarobkowa. Tylko konteksty różnią te postacie, bo Anna Karpińska wszystkie zmusza do zastanowienia się nad motywem miłości, rodziny i wsparcia. Jest „Zostań ze mną” książką przewidywalną i dosyć łzawą, ale to obyczajówka, która – w całej serii – rodzi więź czytelniczek z bohaterkami. Autorka próbuje pokazać odbiorczyniom, jak ważne jest wsparcie bliskich i jak łatwo zrujnować sobie życie niewłaściwą decyzją. Chce, żeby odbiorczynie najpierw przeżywały opowieść, a dopiero później wyciągały z niej wnioski życiowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz