* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 12 grudnia 2017

Ewelina Matuszkiewicz: Biały latawiec

Skarabeusz 2017.

Stare piosenki o miłości

Ewelina Matuszkiewicz bardzo dobrze czuje się w klimatach retro – i to po „Białym latawcu” doskonale widać. Ta powieść, utkana z różnych kawałków, sugeruje klimat jak ze „starych piosenek o miłości” – takich, jakie w swojej audycji puszcza jeden z bohaterów. Nie zawsze jest słodko i łatwo – miłość zwykle wiąże się z cierpieniem, niezrozumieniem lub konfliktami interesów. Ludzie próbują być ze sobą mimo wszystko – jednym na przeszkodzie stają rodzice, innym… partnerzy, nieskłonni do ustatkowania się i umiaru. Uczucia kierują tym światem, ale nie zawsze tak, jak życzyliby sobie tego bezpośrednio zaangażowani. Matuszkiewicz sięga i do tajemnic z przeszłości, „brzydkich” sekretów, które po latach wychodzą na jaw i mogą zasiać ferment w lokalnych społecznościach. Tak jak sprawa księdza, podwójnego szpiega w czasach wojny – i założyciela rodziny. To nic, że akcja tomu wojny nie obejmuje, a bohaterowie w ogóle jej nie pamiętają – najstarsze pokolenie mocno przeżywa to, co działo się z duchownym, a teraz wychodzi na jaw – chce walczyć o jego dobre imię i o pamięć. Inni dzielą się ze względu na poglądy i filozofię życiową, potrzeby czy charaktery. Grzeczna i nudna córka komendanta zamierza zawalczyć o swoje szczęście, chociaż wybranek raczej się nią bawi. Młody faszysta wpada w tarapaty, czym niepokoi matkę: sam nie chce jednak szukać pomocy ani rozmawiać o swoim problemie. Niektórzy mają nadzieję na zyskanie odrobiny wolności, nawet jeśli oznacza to bunt wobec najbliższych – inni szukają przyjaźni. Jedni tęsknią, drudzy dopiero teraz znajdują ukojenie. Autorka lawiruje między postaciami, przygląda się ich codzienności tak zwyczajnej, że aż egzotycznej. Dystans czasowy robi tu swoje, ale uczucia są uniwersalne i zrozumiałe bez względu na okoliczności. Żeby trochę zmodyfikować powieściową rzeczywistość, Matuszkiewicz odnosi się do różnych odmian miłości. Pojawia się tu homoseksualista, który przeżywa zdrady ukochanego, ale i staruszki żyjące pamięcią o dawnych idolach. Miłość nie jest bez przerwy nazywana, ale sugerowana przez wydarzenia i zachowania: przyjemnie śledzi się doświadczenia tych postaci, bo autorka potrafi od razu wstrzelić czytelników w ich relacje i odczucia. Narracja jest tu precyzyjna i pozbawiona eksperymentów, sprawdza się jako nośnik treści, a nie przyciąga uwagi sobą. Trochę może męczyć system nadawania tytułów z fragmentów evergreenów – ale nie dlatego, że później tekst odbiega od sugerowanych znaczeń, a dlatego, że trudno czytać i nie nucić. Ewelina Matuszkiewicz zachęci do lektury odbiorców, którzy cenią sobie powieści obyczajowe bez zadęcia i bez powielania schematów literackich. Nie sięga po rozwiązania z czytadeł dla pań, rezygnuje zresztą z definiowania płci odbiorców, jedyne, co jest potrzebne przy czytaniu tej publikacji to zamiłowanie do piosenek z lat 60. XX wieku. Ta prywatna lista przebojów przekłada się na bardzo bogatą opowieść. Autorka nie dość, że ma pomysł na fabułę, a nawet kilka powiązanych ze sobą fabuł, to jeszcze panuje nad warsztatem, nie popełnia błędów w opisach ani w charakterystykach postaci. Może bywa za bardzo idealistycznie nastawiona do pewnych relacji i sugeruje rozwiązania baśniowe tam, gdzie należy się tego spodziewać, ale droga do finału jest ciekawa na tyle, że przewidywalność nie psuje zabawy. Ciepły klimat historii całkiem nieźle się tutaj sprawdza. „Biały latawiec” uwodzi normalnością kontaktów międzyludzkich i brakiem sielankowości, przy jednoczesnym sugerowaniu spokoju i precyzji prowadzenia bohaterów. Jest to obyczajówka z daleka od schematów bestsellerowych czytadeł, ale napisana tak, że chce się towarzyszyć postaciom w ich zmaganiach z codziennością i kibicować w szukaniu kruchego szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz