* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 23 października 2016

Agnieszka Osiecka: Lubię farbować wróble. Z rozmów stworzyła Violetta Ozminkowski

Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.

Niby-wywiad

Nowy wywiad z Agnieszką Osiecką? Niezupełnie. A raczej – zupełnie nie. Violetta Ozminkowski stworzyła wywiad-rzekę z własnych półpytań dopisywanych do gotowych cytatów z wywiadów. Ten zabieg wydać się może nieco dziwny, ale stanowi ciekawy sposób na przybliżenie sylwetki i wrażliwości Osieckiej nowym odbiorcom. Fani znajdą dla siebie niewiele nowego, mogą ewentualnie przyglądać się samej osi quasi-wywiadu i sprawdzać, jak dziennikarka przygotowuje tę historię.

„Lubię farbować wróble” to efekt mody na wywiady-rzeki z artystami, ale doprowadzony do ekstremum, zabawa formą przy, co się tu mocno podkreśla, zachowaniu oryginalnych wypowiedzi poetki. Tym wszystkim, którzy będą się oburzać na wyrywanie opowieści z kontekstu czy manipulowanie, można więc jako kontrargument przedstawić autentyczność. To tylko zabawa formą, a i próba podzielenia okołobiograficznych (i autotematycznych) informacji tak, by stały się bardziej strawne dla masowego odbiorcy. Osiecka w tym tomie rzadko rozwodzi się nad jakimkolwiek motywem, fragmenty z wywiadów są przeważnie oszczędne. Nie da się też, co oczywiste, zadawać dodatkowych pytań – należy pamiętać, że to o rzeczywistości minionej mowa, nawet jeśli dziennikarka próbuje nawiązywać do znanych młodszym pokoleniom realiów.

Rolą Violetty Ozminkowski jest nawet bardziej udawanie dziennikarki, która rozmawia ze sławą, przynajmniej w założeniu, bo w realizacji Ozminkowski po prostu stara się nie przeszkadzać. Boi się bezpośrednich zwrotów do rozmówczyni, woli uciekać w bezosobowe i bezpieczne (a w żadnym razie – familiarne) ogólniki. Również z tego powodu częściej stosuje w formie pytań same hasła, jakby prowadziła grę w skojarzenia. Pozostawia za to w odpowiedziach Osieckiej bezpośrednie komentarze do pytających, żeby choć trochę uatrakcyjnić sztuczne spotkanie. Od czasu do czasu ujawnia wiedzę na temat Osieckiej: może posłużyć się cytatem lub odwołaniem do przeżyć poetki, ale na ogół stara się „pytać” jak najbardziej skrótowo i potocznie, jakby rzeczywiście prowadziła nieformalną, naturalną rozmowę. Oczywiście to ćwiczenia z dopisywania pytań do gotowych i potrzebnych akurat odpowiedzi, zatem Ozminkowski wcale nie musi precyzować, co ma na myśli, naprowadzać na konkrety i gimnastykować umysłu, żeby dociec prawdy. Wie, że uzyska dokładnie taką odpowiedź, jaką zna. Nie wyprzedza historii. Rodzi się pytanie, czy nie łatwiej byłoby stworzyć po prostu mozaikę z cytatów – ale takie książki już się pojawiały, a wyimaginowany wywiad-rzeka jest jednak w pewnym stopniu nowatorski. Prawdopodobnie nie przyjmie się wśród zwykłych czytelników, którzy woleliby raczej przedruki całości niż pojedyncze opowieści zlane w jedno, ale można było spróbować, żeby podtrzymać zainteresowanie Osiecką w serii.

W tomie „Lubię farbować wróble” pojawi się niemal wszystko, co z Osiecką związane. Trochę rozważań o znajomych i kochankach, trochę o piosenkach i sztukach teatralnych, ogólnie o tworzeniu i ogólnie o życiu. Ma być ta publikacja swoistą reklamą Osieckiej, pokazaniem, że była to autorka z krwi i kości, chłonąca codzienność, dokonująca również na użytek wywiadów celnych i ważnych obserwacji. W takim ujęciu nie dziwi, że Ozminkowski próbuje się schować, nie przeszkadzać swoimi „pytaniami”. One są tylko innym od opracowania sposobem na przytoczenie ciekawostek i rytmu biografii. Nieprzypadkowo Osiecka w tej książce nie ma wieku. „Lubię farbować wróble” staje się wstępem do tematycznych poszukiwań dla młodszego pokolenia zafascynowanego Osiecką: szybko, blisko i bez emocji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz