* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 12 października 2015

Richard Hammond: W drodze

Zysk i S-ka, Poznań 2015.

Album

Richard Hammond daje się czytelnikom poznać z zupełnie niespodziewanej strony. Tworzy, wzorem wielu znanych (chociaż bez ghosta), autobiografię „W drodze”, opowiadając w niej o wspomnieniach i doświadczeniach z dzieciństwa oraz młodości. Nie jest to zresztą typowa autobiografia, raczej zbiór poetyzowanych szkiców tematycznych, w których plastyczność warstwy narracyjnej dominuje momentami nad treścią. „W drodze” to opowieści efemeryczne i z punktu widzenia biografów czy autorów haseł w encyklopediach – kompletnie nieistotne. A jednak pozwalają Hammondowi zamanifestować swoje „ja” i podzielić się z odbiorcami garstką wrażeń czy prywatnych odkryć i fascynacji.

„W drodze” to książka zrodzona z pasji, przynajmniej tak sugeruje autor. Wybiera dla siebie rytm podróży – każdy wybrany rok życia to jakaś szczególnie ważna wyprawa. Opowieść zaczyna się obrazkiem ośmiolatka, który podróż odbiera wszystkimi zmysłami, znacznie bardziej intensywnie niż dorośli. Ośmiolatek jedzie z rodzicami do dziadków: pamięta swoje wygłupy, ale i specyficzny zapach samochodu, postawy taty i dziwną rozciągliwość czasu. Książkę kończy historia dwudziestolatka, który z własnych – często w opłakanym stanie, wymagających stałej pracy – pojazdów przesiada się do firmowego vana i odkrywa wygodę takiego przemieszczania się. Po drodze Hammond testuje lub przywołuje wrażenia znane wielu odbiorcom: odbiegający od wymaganego modelu pierwszy „poważny” rower, motocykl czy… plastikowego jeepa, atrapę prawdziwego samochodu. I za każdym razem w celu wyprawy przemyca jakąś wskazówkę na temat swojego życia, definiującą go uwagę lub silne przeżycie (zbieranie ziemniaków, bójka, nielegalne wyścigi i rajdy po ulicach) – ale to tylko dodatek do właściwego tematu. A właściwym tematem są refleksje na temat środków transportu. Hammond godzinami mógłby opowiadać, jak starał się ulepszyć niedoskonały rower, rozkoszuje się czyszczeniem każdej części i jest w opisach równie staranny i drobiazgowy, co w pracach konserwacyjnych. Wielu czytelnikom do głowy by nie przyszło, jak dużo można napisać o przyjemności polerowania metalu, o dokręcaniu śrub czy o nasłuchiwaniu dźwięków wydobywających się z silnika. Hammond bez przerwy chowa się za zmysłowymi doznaniami, odkrywa za to przyjemność pisania o nieuchwytnym. Nie przepada za konkretami: tom „W drodze” w dużej części utkany jest z drobnych zachwytów i rozkoszowania się nieważnym obiektywnie momentem. Hammond próbuje tu pokazać, jak doceniać podróże, ale też jak czas zapisuje się we wspomnieniach. Synestezyjne opisy działać będą na wyobraźnię czytelników – ale dostarczą zupełnie innych wrażeń niż typowe publikacje autobiograficzne znanych postaci. Dla Hammonda bowiem konieczność przedstawiania siebie traci na znaczeniu w obliczu możliwości nazwania własnych przeżyć. Autor upaja się słowami tak samo, jak przemierzaniem tras i poznawaniem tajników kolejnych wehikułów. Jest w tym nieodbiegająca od tematu książki frajda dziecka, jest i radość dorosłego, który tej euforii w sobie nie zatracił. „W drodze” to publikacja, która jest ciekawostką dla czytelników i prezentem dla fanów Hammonda, opowieścią trudną do zaklasyfikowania. Hammond na temat wybiera sobie to, co inni kwitują kilkoma słowami. „W drodze” przypomina zestaw indywidualnych – więc cennych dla jednej osoby – doświadczeń i emocji. To nie autobiografia, a poetyzowany powrót do wybranych wspomnień, coś jak prywatny album ze zdjęciami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz