* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 31 października 2015

Maria Szypowska: Szklane tarcze

Zysk i S-ka, Poznań 2015.

Ryzyko

„Szklane tarcze” to książka, która ma już swoją historię. Młodzieżowa powieść (odrobinę w stylu „Dziewczyny z bukowego parku”) łączy w sobie wartości edukacyjne i sensacyjną fabułę, próbuje zainteresować odbiorców przeszłością (temat drugiej wojny światowej ujęty z innej perspektywy), a do tego pokazuje ponadczasowe kodeksy wartości. Maria Szypowska w pierwszej kolejności usiłuje tu przemycić historię Zamku Królewskiego i oprowadza czytelników (oraz bohaterów) po zniszczonych salach i utrwala wiadomości metodą filmową: zamek staje się areną prawdziwych wyzwań. Fotograf Stanisław postanawia utrwalić dla potomności Zamek Królewski. Tu nie chodzi o założenia estetyczne: bardziej o dokumentację zniszczeń. Nawet gdyby budowla została zrównana z ziemią, zdjęcia pozwolą na jej odtworzenie. Nie da się złamać Polaków. Stanisław nie pozuje na bohatera – wykonuje swoje obowiązki wobec ojczyzny najlepiej jak potrafi. To oznacza, że musi się spieszyć, bo nie wiadomo, co przyniesie najbliższa przyszłość. A przecież fotograf wybiera ciężki i nieporęczny sprzęt: tylko duża kamera pozwoli oddać ważne detale. Takie narzędzie pracy trudno ukryć, nie da się też z nim uciekać. A Zamku Królewskiego pilnuje żandarm Bruno, wyjątkowo zaciekły hitlerowiec. Wyprawa staje się tym bardziej niebezpieczna.

Istnieją klisze z dowodami na wojenne zniszczenia Zamku Królewskiego. Maria Szypowska stworzyła dzięki nim portret fotografa (o autorze prawdziwych zdjęć nie wiadomo zbyt wiele). Dorosłemu Stanisławowi dołożyła w książce dzielnego pomocnika, nastoletniego Stasia. To chłopak rezolutny, dający sobie radę na ulicy, trochę w typie dawnych urwisów, trochę – warszawski cwaniaczek niewinny młodością. Staś ratuje swojego kompana z pułapek, udowadnia swoją mądrość i spryt, a do tego poznaje historię zamku. Ta postać była autorce potrzebna nie tylko do właściwego zaadresowania tomu. Staś to uosobienie młodych bohaterów z czasu wojny. Uczy samodzielności i zaradności, optymizmu w najtrudniejszych chwilach i odwagi. To Staś wyrasta na dominującą w tomie postać.

Szypowska wykorzystuje koloryt lokalny, żeby utrwalić w młodych czytelnikach część wojennych informacji, ale i zestawia opowieść z tużpowojenną „estetyką” literatury produkcyjnej. Odbiorcy przeżywać będą wraz z bohaterami to kocioł, to aresztowania, to strzelaniny na ulicach – by równolegle dowiadywać się, jak ważny jest szacunek do zwykłych cegieł i staranność w pracy na budowach. Autorka zestawia w książce przeszłość (w postaci przedwojennych obyczajów, od czasu do czasu powracających jako miniony i już nie do przywrócenia punk odniesienia), wojenną teraźniejszość i zakamuflowane elementy przyszłości. W końcu Stanisław z myślą o nadchodzących pokoleniach podejmuje się wyzwań.

Są „Szklane tarcze” na początku powieścią, która wydaje się nieco schematyczna i spisywana według określonego, przetestowanego wzoru. Pierwsze scenki wybrzmiewają jeszcze papierowo – chwilę później autorka rozkręca się i na czas lektury przenosi odbiorców do rzeczywistości Stanisława i Stasia. Zaczyna więcej przejmować się dynamizmem akcji niż pouczeniami. Dzięki wplataniu do dialogów gwary ulicznej ożywia relację. Doprowadza do tego, że opowieść o ratowaniu dóbr kultury zamienia się chwilami nawet w przygodówkę – co jest właściwie metamorfozą niezbędną, jeśli chce się zyskać zaufanie nastoletnich czytelników. „Szklane tarcze” to niezbyt długa powieść z naszkicowanymi prostymi międzyludzkimi relacjami – bo nie o pogłębianie personalnych kontaktów czy psychologii tu chodzi. Autorka stworzyła jednak historię momentami silnie działającą nawet na dzisiejszych czytelników. To powieść wojenna, która zapadnie w pamięć z racji nietypowego tematu i tropienia prawdziwej historii. Dzisiaj jest to też powrót do klasycznego sposobu prowadzenia narracji, lekko już nawet archaicznego – mimo wszystko warstwa akcji dominuje nad językiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz