* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 7 lutego 2010

Rozmowa z Piotrem Milewskim

Piotr Milewski – wychował się na warszawskim Czerniakowie, jako uczeń liceum Batorego był punkiem. Zadebiutował publikacją wierszy na łamach Poezji, i śpiewał swoje ballady w klubach studenckich.
Po ukończeniu Wydziału Prawa UW, wyjechał do Nowego Jorku. W roku 1992 został amerykańskim korespondentem Radia Zet. W roku 2001 – korespondentem TVN 24. Autor książek Rok nie wyrok i Szkice glanem (info ze strony wydawnictwa Niebieska Studnia)


Flaki poezji

Izabela Mikrut: Jest Pan literackim samobójcą? Kąśliwa satyra, sarkazm, ironia – przecież powszechnie wiadomo, że tylko literatura poważna zapewnia autorowi bilet wstępu na Parnas...
Piotr Milewski: Naprawdę? Ja tam czytałem dużo literatury poważnej, która zapewnia bilet wstępu najwyżej na Gubałówkę. Brak dystansu do siebie i tekstu to przywilej grafomanów. Literacka wizja świata jest wizją skrzywioną. Choć może ja krzywię ją bardziej niż przewidują polskie normy. I sam się przy tym krzywię. I jeszcze każę się krzywić bohaterom, i perspektywie, i liniom prostym, o zwierciadłach nie wspominając.

IM: Satyryczne razy wymierzane w różne środowiska, przesada, fałszywe blurby, karykaturalizowanie świata – za co zwykły odbiorca ma lubić Piotra Milewskiego?
PM: Za rzemiosło na przykład. Bez fałszywej skromności muszę uznać, że formalnie jestem świetny. A forma to – jak twierdził Gombrowicz –wszystko czym dysponujemy w relacjach z innymi, również w relacjach pisarz-czytelnik. Zresztą za co zwykli odbiorcy mają lubić Sex Pistols? Albo Marcela Duchampa? Nie wiem. A przecież wielu lubi.

IM: Zmienia Pan ciągle style (nie)mówienia, podsłuchuje języki, gwary i żargony – a jednak sporo w tych tekstach ważnych przesłań i celnych spostrzeżeń. Czemu mają służyć gry językowe?
PM: W zasadzie nie powinienem ujawniać tajemnic służbowych, zwłaszcza, że należą nie tylko do mnie, ale również do Mala, Mola, Mula, Myla, Piotra, Mojka etc., i pozostawić interpretację autorytetom. Racjonalizowanie przekazu literackiego, który jest w dużej mierze intuicyjny, na zasadzie „co autor chciał powiedzieć” to dorabianie ideologii, wtłaczanie cudzego tekstu w gotową pojęciową matrycę. Jeden trop jednak rzucę: wszystkie prawie kawałki opowiadają o niemożności porozumienia się, znalezienia wspólnego języka, osiągnięcia wzajemnej akceptacji. W humoresce O turyście żona zaginionego taternika nie może dogadać się z góralką, a taternik z żoną. Narrator O lecie najpierw nie potrafi dogadać się z „babą”, a następnie zostaje pobity przez tłuszczę za nieprzestrzeganie społecznych konwencji. Nie dogadują się sąsiedzi Wacław i Kazimierz (O sąsiadach), liberał i konserwatysta (O liberale konserwatyście i konowale), Marcel i Kasia czy Basia (O wakacjach). W tekście O gotowaniu tłem potyczki żarłoka z żoną jest szerszy konflikt społeczny między grubym (bogatym) a chudym (biednym). Bohater O Halloween zmienia płeć jak rękawiczki, próbując znaleźć uznanie w oczach kolegów i ostatecznie stacza się na dno. Narrator O Thanksgiving daremnie szuka swojej drugiej połówki w świecie oferującym jedynie namiastki uczucia, naraża się na niezrozumienie klienteli centrów handlowych, bibliotekarek, przypadkowych kompanów od kieliszka, by w finale znaleźć miłość – zależnie od interpretacji – we własnej chorej wyobraźni lub poza gatunkiem ludzkim. Odmiennymi językami, wykluczającymi wzajemne zrozumienie mówią arabski sprzedawca i prowadzący narrację klient (O Arabach), Jagielski i pracownicy jego firmy (O ojcu), łysi i włochaci (O dziadzim lecie), staruszka i sklepowe (O przemijaniu) a nawet redaktorka pisma kobiecego i jej narzeczony (O niczym). Totalnym outsiderem jest Piotr z opowiadania O asymilacji. Krótko mówiąc: wieża Babel. Z drugiej strony: na ścianie „pracowni polonistycznej” w mojej podstawówce, wisiało hasło: „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa” i mi utkwiło. Poza tym lubię wytrącać z równowagi, wolę choćby poroniony, ale eksperyment niż klasyczny dyskurs, narrację łagodnie wędrującą poprzez znane a zatem lubiane toposy i podpierającą się wyświechtanymi archetypami. Nie potrafiłbym zamknąć się w jednym stylu, założyć sobie kagańca. Można też powiedzieć, że nieufnie traktuję nie tylko opisywany przedmiot, ale również środki wyrazu – buduję nad warstwą narracji warstwę metatekstualnej refleksji. Że nie ufam własnym słowom i wykorzystywanym formom, ale ja tego nie powiem i już, bo przede wszystkim, proszę Pani, przy pisaniu świetnie się bawię. Tyle, że efektem zabawy nie zawsze jest rechot. Czasem tylko uśmiech. A czasem kac.

IM: Szkice glanem to zbiór utworów publikowanych wcześniej w prasie. Z jakimi reakcjami spotykał się Pan po ich „premierach”?
PM: Bardzo emocjonalnymi. „Spierdalaj Żydu z polskiej gazety” „Moja pięcioletnia córka mówi z większym sensem”, „Milo jesteś genialny”. Merytorycznych było niewiele. Ale wszystkie brałem za dobrą monetę. Ten liścik o córce potraktowałem jako wyjątkowo sympatyczny komplement, bo niełatwo prześcignąć w poczuciu absurdu pięcioletnie dziecko.

IM: Łatwo szkicuje się glanem?
PM: Łatwiej niż węglem, bo się człowiek nie zabrudzi. I niż piórkiem, bo nie musi się bać, że je złamie przy mocniejszym pociągnięciu. Można dawać czadu.

IM: Jest Pan buntownikiem i outsiderem, Szkice... z polityczną poprawnością nie mają nic wspólnego. A czego nie toleruje Milo?
PM: Głupoty. Wolę inteligentnego diabła, niż głupiego anioła. Zresztą starożytni filozofowie utożsamiali dobroć z mądrością. Dopiero chrześcijaństwo pobłogosławiło ubogich duchem. Komunizm zresztą też. Każdy system kontroli. Głupimi łatwiej rządzić.

IM: W Szkicach glanem widać kult absurdu, niebezpiecznie zbliżającego się do codziennego życia. To diagnoza czy wieszczenie?
PM: Proszę się rozejrzeć dookoła, odpowiedź będzie oczywista.

IM: Sprawdza Pan możliwości, jakie dają słowa odarte z klasycznej formy. Dlaczego dla najodważniejszych lingwistycznych eksperymentów wybiera Pan wiersze i rymowanki?
PM: Bo jestem poetą. Tylko rozczarowanym do liryki, zdradzonym kochankiem. Kiedy zaczynałem pisać w wieku 13-14 lat, myślałem, że jest piękna, mądra i dobra. Kruszy mury, zaklina świat, pozwala obcować z absolutem. Okazało się, że pozwala tylko obcować z paroma neurotycznymi przegrańcami, w knajpie, przy cienkim piwku, przeklinać świat i kruszyć głowę o mur obojętności. Więc traktuję dziwkę glanem, a nawet wypruwam z niej flaki.

IM: W tekstach ze Szkiców glanem uderza przebogata sieć intertekstualiów. Jakich autorów ceni Pan najbardziej?
PM: Najbardziej? Może ograniczę się do satyryków, bo serwera nie starczy. Swift, Shaw, Gałczyński, Tuwim, Gombrowicz, Themerson, Lem, Babel, Haszek, Hrabal, Charms, Vonnegut, Heller, Bułhakow, Nabokov, Dick, Elkin, Twain, Pynchon, Buchwald, Roth, Cortazar, Borges, Marquez, Mo Yan...

IM: Milo zachowuje zdrowy dystans do rzeczywistości, a jednocześnie jawi się jako wnikliwy jej obserwator. Kiedy będziemy mieli okazję znów spotkać się z tym bohaterem?
PM: Szkicuję cały czas. Znaczy, teraz wziąłem się za drugą powieść, ale przy okazji powstają wątki, których nie da się upchnąć do fabuły, więc albo od razu rozwijam je w odrębne kawałki, albo odkładam na później. Milo ma się dobrze i wywinie jeszcze niejeden numer.

1 komentarz:

  1. Anonimowy31/3/10 09:33

    Milewski jest ignorantem, wypowiada się na temat USA a jak widać zna tylko medialną papkę, wiadomo kariera nie pozwala myśleć, trzeba mówić to co wygodne i śmieszne.
    Zamiast błaznować i wprowadzać innych w błąd powinien się zająć rzetelnymi informacjami z niezależnych źródeł.
    Jak na razie służy Babilonowi.

    OdpowiedzUsuń