* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 24 lutego 2010

Rosie Rushton: Miłość, kłamstwa i Lizzie

Akapit Press, Łódź 2010.


Współczesna Jane Austen


Rosie Rushton próbuje zaskakiwać. Jedno z dwojga: albo uznała, że schematycznymi seriami nie podbije serc nastoletnich czytelniczek – i że formuła cykli już się wyczerpała – albo wierzy, że przeniesienie dziewiętnastowiecznych rozwiązań i intryg z powieści romansowych zda egzamin i odbiorczynie także – jak ona sama – zakochają się w rytmie prozy Jane Austen. Zarzuciła więc Rushton dotychczasowe pomysły (szybka akcja – prosta narracja – nagromadzenie problemów – cztery postacie, prezentowane naprzemiennie) na rzecz mówienia językiem Austen. Pastiszowość wychodzi tej prozie na dobre – austenowe w duchu powieści są o wiele bardziej literackie niż wcześniejsze produkcje Rosie Rushton – mogą też obudzić zainteresowanie czytelniczek klasyką powieści dla pań. Czasem jednak autorka, zbyt zapatrzona w dziewiętnastowieczne wzorce narracyjne, wpada w pułapki opowiadania i nieco gubi się w czasie.

Pięć sióstr – każda ma inny temperament, inne zdolności i inne marzenia – musi zmienić dotychczasowe otoczenie. Wszystko za sprawą ogromnego spadku dla pani Bennet, matki dziewcząt. Alice Bennet może nagle zrealizować swoje pragnienia i przedrzeć się do dotąd niedostępnych wyższych sfer. Kupuje wspaniałą posiadłość i usiłuje zasłużyć na łaski zamożnych sąsiadów – jak się łatwo domyślić, jej wysiłki są mocno przesadzone, zaślepiona kobieta nie zdaje sobie sprawy z niewłaściwości swojego zachowania. Jej rozpaczliwe pomysły są jednak tylko tłem dla sercowych i towarzyskich przygód pięciu sióstr. Bohaterowie są przeniesieni z „Dumy i uprzedzenia” i wtrąceni w nową rzeczywistość. Meredith – maniaczka ekologicznego stylu życia – usuwa się w książce w cień i nie odgrywa istotnej roli, podobnie jak Katie, niepewna własnej wartości, wiecznie zamartwiająca się o wszystko piętnastolatka. Jane to wrażliwa i delikatna romantyczka, Lydia – siostra bliźniaczka Katie – lubi się bawić i bez przerwy zmienia chłopaków, a Lizzie pięknie śpiewa i marzy o pracy z muzykoterapią. Kiedy dziewczyny poznają swoich rówieśników z wyższych sfer, Rosie Rushton zaczyna pleść całą sieć intryg i wzajemnych relacji. Pojawiają się pierwsze zauroczenia i „życzliwi”, którzy próbują nie dopuścić do kompromitujących klasowo związków. Na pierwszy plan wysuwają się sekrety i plotki, obmowy i kłamstwa – Rushton komplikuje sytuacje, manipuluje bohaterkami i czytelniczkami, stara się, by odróżnienie prawdy od złośliwego przeinaczania faktów nie było możliwe – buduje całą powieść na gmatwaninie uczuć. Głównym motorem napędowym fabuły są tu klasowe uprzedzenia – świat dzieli się na dobrych-bogatych i biednych-parweniuszy, dorobkiewiczów, których wyższe sfery z góry przekreślają i oceniają stereotypowo. W tym miejscu może wystarczyłoby poprzestać na różnicach wynikających z uczęszczania do szkół prywatnych lub publicznych – moim zdaniem za bardzo zapatrzyła się Rushton na Jane Austen – nie wydaje mi się, żeby kwestia dorobkiewiczów tak silnie zaprzątała umysły współczesnych nastolatków, nawet tych o snobistycznym usposobieniu.

W związku z naśladowaniem Jane Austen, Rushton każe swoim bohaterkom porozumiewać się językiem literackim. Mamy tu więc mocno rozbudowane i staranne wypowiedzi, odejście od tak modnego ostatnio ekspresyjnego stylu czy przytaczania młodzieżowego żargonu. To pewna odskocznia od typowych historii dla młodzieży, pokazująca, że wcale nie trzeba podlizywać się odbiorcom przez cytowanie niezwykle przecież efemerycznego slangu, żeby wzbudzić ich ciekawość. Rosie Rushton stawia zatem na literackość stylu, czym też oddala si od pierwszych swoich serii powieści. Radzi sobie z tym zadaniem całkiem nieźle, narracja od strony technicznej może się podobać, nawet mimo tego, że autorka nie próbuje uprawdopodobnić rozmów nastolatków. Mankamentem dziś może być natomiast przesunięcie części opisów do dialogów. Wzorem Austen, Rushton chce, by o części wydarzeń z przeszłości odbiorczynie dowiedziały się nie za sprawą statycznej opowieści, ale dzięki dynamicznym rozmowom. Bywa jednak, że te brzmią niezbyt naturalnie, zwłaszcza kiedy informacjami przerzucają się dwie uczestniczki danego wydarzenia: kiedy jedna z sióstr opowiada drugiej, co obie widziały, chciałoby się, żeby Rushton na moment porzuciła styl dziewiętnastowieczny.

Okazuje się że przeszczepienie klasycznego schematu do literatury czwartej XXI wieku ma sens: nastoletnie czytelniczki otrzymają dzięki temu ponadczasową historię, która ze względu na ilość „romansowych” wątków przypadnie im do gustu. Rushton w tej książce nie archaizuje, a korzysta ze sprawdzonych wzorców, wykorzystuje do tego swą umiejętność równoczesnego rozgrywania kilku różnych opowieści, dzięki czemu jest tom „Miłość, kłamstwa i Lizzie” pełen wzruszeń i emocji. To powieść nie tylko dla wielbicielek prozy Jane Austen.

1 komentarz:

  1. Anonimowy27/8/10 21:31

    bardzo imponujaca ksiazka, satysfakcjonuje mnie postac Leny gdyz wywarla na mnie wrarzenie opowiedzialnej i dojrzalej osoby, i przy okazji pragne pozdrowic moja malzonke Iwonke która jest obecnie w delegacji no i the end

    OdpowiedzUsuń