* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 14 stycznia 2020

Dominika Słowik: Zimowla

Znak, Kraków 2019.

Baśń we wspomnieniach

W „Zimowli” Dominiki Słowik przeszłość przybiera fantazyjne kształty. Robi się migotliwa i zamiast rozwiewać tajemnice – przynosi coraz więcej pytań bez odpowiedzi. Składa się z wydarzeń, ich interpretacji z perspektywy dziecka, świadomości dorosłych, którzy potrafią na obserwacje z dzieciństwa nałożyć później zdobytą wiedzę. Składa się też z zestawu zabobonów, lokalnych powiedzeń, rodzinnych przyzwyczajeń i sekretów. Przeszłość taka jest nie do rozplątania, uniemożliwia wprowadzanie jednoznacznych ocen. Przeszłość to coś, co odkrywać można po latach z fascynacją i grozą. Kolejne sieci znaczeń splątują się w węzły nie do pokonania, nawet przez wyjątkowo sprawnego narratora. A Dominika Słowik udowadnia, że w narracji oniryczno-realistycznej nie ma sobie równych. „Zimowla” to nie tylko spojrzenie na dawne czasy z perspektywy jednostki – to przede wszystkim popis literacki, umiejętne i staranne mieszanie doświadczeń pokoleniowych z indywidualnymi, odrobina magii istniejącej na co dzień (a wydobywanej albo przez dzieci, albo przez naiwne obserwatorki). „Zimowla” to zabawa tradycją, drobna kpina z systemu wspomnień i możliwość przekucia na literaturę pozbawionych znaczenia doświadczeń. To, co dla dziecka było całym kosmosem spraw, składającym się na istnienie jako takie, po latach przestaje intrygować – albo właśnie ujawnia baśniowy potencjał.

Dla młodszych i starszych największą zagadką jest Magda Dygnarówna, dziewczyna, która nocami lunatykuje – chodzi nago i śpiewa przerażające pieśni. Nikt nie rozumie jej stanu, żaden lekarz ani egzorcysta nie mogą pomóc na nietypowy przypadek. Rodzina Magdy próbuje wszystkich sposobów na pozbycie się problemu, jednak przed mieszkańcami Cukrówki nie da się ukryć, że coś jest nie tak. Niby nikt nie deklaruje wiary w gusła, ale gdy w grę wchodzi niewytłumaczalne na drodze rozumowej zjawisko – wszystkim jakoś bliżej do zapomnianych obrządków i wierzeń. Bohaterka tomu – koleżanka Magdy – też próbuje rozszyfrować zjawisko. Poza tym spędza czas z kolegami i testuje wszelkie dostępne rozrywki Cukrówki. Między innymi poznaje bliżej działalność innych postaci, równie barwnych jak Dygnarówna i równie tajemniczych w swoich codziennych zadaniach. Galeria drugoplanowych bohaterów jest przebogata i z każdym wprowadzanym charakterem pojawia się coś, co część odbiorców będzie pamiętać z własnego dzieciństwa (lub z lektur) – ale wzbogacone o pierwiastek surrealizmu.

Dominika Słowik chce w pierwszej kolejności uwodzić melodią słów. Bawi się tekstem, brzmieniami i znaczeniami, prowadzi historię niespieszną, przesyconą wewnętrzną muzyką, silnie zrytmizowaną. Umożliwia nie tylko przypominanie sobie o typowych dla najmłodszych odkryciach – zanurza czytelników w świat, który wywodzi się z wcale nie beztroskiej nieświadomości. Daje prawo wstępu na tereny nieodkryte i zepchnięte na margines wyobraźni, a przecież – o wielkim potencjale baśniowym. Jest „Zimowla” książką, która zwraca na siebie uwagę precyzją odtwarzania przeżyć. Każde słowo i każda informacja zostały tu starannie obudowane tekstowo, czyta się tę powieść nie tylko ze względu na przesłania i treści – nie tylko z uwagi na celne spostrzeżenia autorki – ale za sprawą samej realizacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz