* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 8 stycznia 2020

Adam Robiński: Kiczery. Podróż przez Bieszczady

Czarne, Wołowiec 2019.

Spotkania

Przed Adamem Robińskim Bieszczady odsłaniają swoje tajemnice – zwłaszcza za sprawą ludzi, którzy przyjechali tu i osiedlili się, chociaż nie zamierzali zostawać zbyt długo. Bo ten rejon jak mało który pozwala na ucieczkę od pędu cywilizacyjnego i daje szansę na życie w zgodzie z naturą. Co prawda oznacza to wiele wyrzeczeń – w dodatku wszyscy turyści wypytują o niedźwiedzie, jakby to był jedyny motyw kojarzący się z Bieszczadami. Podróż Adama Robińskiego rozpoczyna się jeszcze w jego dzieciństwie, jako kolekcjonowanie starych i dziwnych map – w końcu autor podejmuje decyzję o wyruszeniu w nieznane. W Bieszczadach szuka realizacji swoich planów z dzieciństwa. Nie zamierza bawić się w tej książce w przewodnika po górach: interesują go zwłaszcza inni ludzie. Odstępuje im miejsce w książce, bo chce scharakteryzować Bieszczady przez pryzmat różnych wspomnień i opowieści – czy to snutych przy ogniskach wieczorami, czy – towarzyszących prezentacji nietypowych zawodów i sposobów na życie. W efekcie Robiński proponuje publikację, która zamienia się w zestaw fiszek, drobnych opowieści spotykanych na trasach rozmówców. Autor pilnie wysłuchuje wszystkich zwierzeń i nadziei, gromadzi je i tworzy wielowymiarowy portret bieszczadzkich tras. Ludzie odbierają te tereny na różne sposoby, każdy akcentuje to, co dla niego najważniejsze, a autor stara się jedynie pogrupować motywy, żeby nie pogłębiać chaosu panującego w życiu. I tak unika jakichkolwiek porządków, schematów czy widocznych założeń konstrukcyjnych, woli, żeby opowieść rozwijała się razem z drogą, z przemierzanymi szlakami i była sumą przypadków. Same Bieszczady zresztą nie poddają się systematyzacji – nie da się ich uregulować, a to również ze względu na rodzaje przedstawianych historii.

Adam Robiński nie odwołuje się do stereotypów, chyba że chce pokazać ich nieprzystawalność do rzeczywistości. Wie, że Bieszczady zaskakują, a także – że są bezlitosne dla tych, którzy nie potrafią się dostosować do surowych warunków życia. Absolutnie nie zachęca do przeniesienia się tutaj, tak samo jak odradzają to jego interlokutorzy – ale udaje mu się odtworzyć urok miejsca za sprawą kolejnych indywidualnych relacji. Bieszczady są zmienne i każdemu jawią się inaczej, przedstawianych przez ludzi opowieści nie da się posegregować – trzeba wpaść w nurt relacji i przyjmować kolejne wątki, taki system lektury pozwala rzeczywiście poznać specyfikę miejsca, a może też przygotować się na wyprawę.

„Kiczery” to książka, w której od czasu do czasu autor ujawnia zgryźliwe poczucie humoru. Prowadzi narrację osobistą, może zatem pozwalać sobie na komentarze spoza obiektywnego nurtu – dzięki temu łatwiej znajdzie wspólny język z czytelnikami. Tutaj liczy się osobista perspektywa, umiejętność przekazania odbiorcom własnych zachwytów lub przestróg. Wie Robiński, jak poruszać, jak przekonać do troski o przyrodę. A jednocześnie nie zatraca niemal dziecięcej fascynacji miejscem, przedstawia czytelnikom przygodę w tradycyjnym znaczeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz