* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 15 grudnia 2019

Martyna Raduchowska: Fałszywy pieśniarz

Foksal, Warszawa 2019.

Ratunek po śmierci

Ida to „szamanka od umarlaków”, która powraca w trzecim tomie cyklu, by pomagać w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Sprawdza się doskonale jako medium i może być tajemniczą informatorką policji. Pod jednym warunkiem: że śledczy nie będą zadawali zbyt wielu pytań. Bo Ida przekazuje im informacje, które budzą co najmniej niepokój, to bohaterka, która świetnie orientuje się w przebiegu zbrodni, zachowaniach sprawców, motywacjach i rozkładzie pomieszczeń, w których nigdy nie była. Ida ma dar – i ten dar w dobrym celu wykorzystuje. A ponieważ we Wrocławiu zaczynają się mnożyć niewyjaśnione tragedie, Ida musi ponownie wkroczyć do akcji. Przy okazji powinna też zmierzyć się z własnymi demonami i trafić do miejsca, które wydawało się wykluczyła już ze swoich eskapad. Jednak dla dobra śledztwa i przy wsparciu wtajemniczonych kolegów z policji może podjąć ryzyko. I tak największą cenę zapłaci ona sama – ale nie da się żyć z „darem” i nie wykorzystywać go dla dobra ludzkości.

Martyna Raduchowska sięga po postać sympatycznej „szamanki od umarlaków” i za jej pomocą przekonuje odbiorców do czytania powieści fantastycznych pożenionych z thrillerami i horrorami. „Fałszywy pieśniarz” to udany mariaż gatunkowy. Autorka wykorzystuje tu nie tylko wyobraźnię i schematy znane z kryminałów, bawi się motywami i samą narracją. Zaprasza czytelników do gry polegającej na odkrywaniu kolejnych źródeł inspiracji formalnych. Serwuje zestaw oryginalnych połączeń – co ciekawe, nie zdradza tych wyrafinowanych intelektualnych zabaw okładka, raczej odstraszająca tych, którzy od horrorów i niskiej rozrywki literackiej trzymają się z daleka – tymczasem zawartość tomu nie rozczaruje nawet bardzo ambitnych czytelników. Raduchowska wpatruje się trochę w Martę Kisiel, podobnie próbuje łączyć światy: rzeczywistość znaną odbiorcom (chociaż w klimacie noir) i zaświaty, pełne upiorów, trupów i zjaw. Bohaterkę realną wtrąca w kontekst oniryczny i obserwuje, jak ta sobie radzi z codziennymi wyzwaniami. Jest w tym odrobina śmiechu, więcej puszczania oka do odbiorców – jest też czysta przyjemność prowadzenia sprawnej narracji. Martyna Raduchowska wie, czego chce od tekstu, bez problemu panuje nad emocjami czytelników i ładnie nakreśla motywacje postaci. Nawet dla tych, którzy nie przepadają za horrorami, ma sporo atrakcji. „Fałszywy pieśniarz” to wielowątkowa i polifoniczna powieść, w której autorka udowadnia, że można gatunek kojarzony z niską rozrywką wynieść bardzo wysoko.

Co ciekawe, nie można jednoznacznie stwierdzić, czy Raduchowska lepiej czuje się w prozie realistycznej, czy w poszukiwaniu punktów stycznych z zaświatami. Płynne są granice w opisach, nie ma wymuszania akcji przez warunki panujące w jednej albo drugiej przestrzeni, wszystko wynika z siebie w sposób bardzo naturalny i może przekonywać czytelników. Śledzenie samej intrygi powiązane jest z delikatnym humorem, mimo że całkiem sporo tu dylematów okołomoralnych – istotnych dla bohaterki. Martyna Raduchowska proponuje inne oblicze fantastyki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz