* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 27 grudnia 2019

Józef Baran: Stan miłosny... przerywany

PIW, Warszawa 2019.

Poetyckie dylematy

Józef Baran swój dziennik prowadził inaczej niż wielu literatów. W tomie „Stan miłosny... przerywany” mierzy się z większą narracją, w codziennych notatkach zwierza się sobie i czytelnikom (bo o publikacji wyraźnie myśli) z przepraw z rzeczywistością. Na początku najbardziej ekscytują go sprawy okołoliterackie. Bierze udział w licznych spotkaniach z czytelnikami oraz z innymi twórcami, podsumowuje sobie na kartach diariusza, kogo warto obserwować, kto zachował się niezgodnie z oczekiwaniami, a kto nie ma dystansu do swojej twórczości. Komentuje dla siebie tomiki innych twórców i wprowadza ich – autorów – charakterystyki, wszystko w tonie towarzysko-plotkarskim. Dużo miejsca poświęca również własnej twórczości. Kiedy pisze, skupia się na samym akcie tworzenia, literatura to misterium. Dzieli się z czytelnikami pomysłami na wiersze i samymi gotowymi już wersami, do tego dokłada drobne analizy czy wyjaśnienia. Skrzętnie odnotowuje też, gdy ktoś zajmuje się jego twórczością – widać, że to dla niego ważne i że się tym bardzo przejmuje. Autotematyzm zabiera sporo miejsca w tych codziennych zapiskach i właściwie do pewnego momentu przykrywa zwyczajne życie. Przebijają go jedynie od czasu do czasu wzmianki – a to o chorobach i dolegliwościach żony, a to o wizytach znajomych. Józef Baran zamyka się w poezji, dla poezji żyje i tylko poezją się przejmuje, można odnieść wrażenie na początku lektury, że nic innego dla niego się nie liczy – zupełnie jakby autor kreował się na klasyków i próbował uzasadnić swoje miejsce w literaturze. W pewnym momencie pojawia się jednak spory problem: psuje się jego zdrowie i w końcu Józef Baran ląduje w szpitalu. Przechodzi gehennę ze służbą zdrowia – coś, co zdecydowanie sprowadza go z poetyckiego Parnasu na ziemię – i zaczyna zajmować się analizowaniem ciała, a nie ducha. Opowiada o kolejnych doświadczeniach związanych z badaniami, zabiegami i operacjami i przez to paradoksalnie staje się bliższy zwykłym czytelnikom, tym, którym obce są uniesienia poetyckie i natchnienia – teraz dopiero okazuje się autorem, który trafi do mas. „Stan miłosny przerywany” to opowieść twórcy, który musi zrezygnować z tego, co najbardziej kocha, bo zaprząta go proza życia. Jednak tę próbę tom wytrzymuje od strony literackiej, Józef Baran nie przestaje czytelników intrygować albo wzruszać. O ile na początku jest nieco egzaltowany albo bardzo naiwny (te postawy często charakteryzujące poetów tutaj niemal się wzmacniają wzajemnie), o tyle z czasem dowiaduje się, co ma znaczenie i jakie pułapki niesie codzienność. „Stan miłosny przerywany” jest książką szczerą i pełną ważnych spostrzeżeń autora, pozwala na bliższe poznanie nie tylko samego Józefa Barana, ale i procesu tworzenia – daje szansę na przyglądanie się warsztatowym rozwiązaniom, ale też – „życiu kulturalnemu”, otoczce, która towarzyszy twórcom. Dzienniki artystów zawsze wiążą się z silnymi przeżyciami, Józef Baran takich dostarczy wiele – i przy okazji może przekonać odbiorców do swojej poezji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz