* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 30 grudnia 2019

Izabella Frączyk: Spełniony sen

Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

Przeczekanie

Nareszcie mija czas, kiedy bohaterki w optymistycznych obyczajówkach obowiązkowo musiały pracować w redakcjach. Izabella Frączyk Znajdzie się co prawda w „Spełnionym śnie” ekscentryczna pisarka, ale przynajmniej ubarwia ona tło powieści i pozwala na podanie kilku wyjaśnień obowiązkowo padających na spotkaniach autorskich. Izabella Frączyk Beatę wysyła na stację benzynową i pozwala jej się tu realizować. Wprawdzie ma to być zajęcie przejściowe i pozwalające stanąć na nogi – jednak kobieta całkiem nieźle się tu czuje. Zresztą, chociaż przypadek skierował ją w to miejsce, decyzję podjęła pod wpływem radosnych min pracowników: uznała, że tu warto się zatrzymać. Być może gdyby Beata miała ciotkę o lepszym charakterze, zakotwiczyłaby w Częstochowie – jednak od despotycznej krewnej uciekła, niezdolna podporządkowywać się absurdalnym wymogom. I tak realizuje się „Spełniony sen”, prosta historia obudowana anegdotami, a powiązana z charakterystycznymi zagadnieniami z literatury rozrywkowej dla pań. Beata próbuje poukładać sobie życie na nowo. Kiedyś wdała się w romans z dużo starszym od siebie mężczyzną, o tym, że dodatkowo jest żonaty dowiedziała się, kiedy już była w ciąży. Teraz jej syn zdaje maturę, a Beata szuka swojego miejsca na ziemi. Zmiana otoczenia jest najlepszym sposobem na przyciągnięcie nowej i prawdziwej miłości, tyle że Beata jest zbyt dumna, żeby pytać o zobowiązania mężczyznę, który wpada jej w oko. Zadowala się prostszym związkiem.

Jest w „Spełnionym śnie” poważne ostrzeżenie dla czytelniczek. W przypadku Roberta, którego Beata poznaje w pracy i na którego uczucie odpowiada bez fajerwerków, raczej z rozsądku, sygnały alarmowe u czytelniczek rozdzwonią się dużo wcześniej niż w przypadku bohaterki. Nie ma tu mowy o wielkim szczęściu i o wielkiej miłości, za to powoli ujawniają się problemy związane z pieniędzmi. Beata chce wierzyć ukochanemu i długo daje się zwodzić, nawet gdy dla odbiorczyń oczywiste jest już, że wpadła w pułapkę i powinna jak najszybciej uciec z tej relacji. Perypetie sercowe wypadają tu dość przewidywalnie, jakby autorka nie wierzyła, że bez zarysowanego romansu można stworzyć dobrą obyczajówkę. Praca Beaty na stacji to odnotowywanie kolejnych anegdot i co ciekawszych przypadków – charakterów ludzi i zachowań wykraczających poza wyobraźnię zwykłych czytelniczek. Nie byłoby w tym nic atrakcyjnego, gdyby autorka nie przerywała relacji z pracy sytuacjami z życia prywatnego Beaty. W tym zdecydowanie dzieje się ciekawiej, zwłaszcza kiedy chodzi o kontakty z Julą, pisarką, w której domku gościnnym bohaterka aktualnie mieszka. Jula pozwala z dystansem spojrzeć na różne sprawy, ma gotowe wyjaśnienia na wiele wątpliwości, a do tego nadaje się na powiernicę sekretów. I ta postać najbardziej ubarwia fabułę. „Spełniony sen” to prosta obyczajówka, wyprodukowana według akceptowanego przez większość czytelniczek schematu, ale niekoniecznie angażująca – chyba że rzeczywiście odbiorczyniom przejadły się tematy redakcyjne i z chęcią odetchną przy urokach pracy na stacji benzynowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz