* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Michał Jagiełło: Wołanie w górach. Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach

Iskry, Warszawa 2019. (wydanie IX)

Bez wyobraźni

Michał Jagiełło przez wiele lat pracował nad tą publikacją, aż rozrosła się ona do potężnej księgi rejestrującej wypadki w polskich Tatrach – a przy okazji też i sposoby ratowania niefortunnych turystów lub… ich nieszablonowe pomysły na zaistnienie w roli przestróg dla kolejnych pokoleń. „Wołanie w górach” w dziewiątej już edycji ukazuje się w Iskrach – jako książka dokończona przez Dominikę Jagiełło – i wciąż przyciąga fanów literatury górskiej oraz miłośników literatury faktu. To kompendium wiedzy na temat akcji ratowniczych, działalności TOPR czy pułapek na górskich szlakach. A wszystko bez zbędnych emocji, chyba że chodzi o komentarz uczestnika eskapady wygłaszany tuż po wydarzeniach – bo i po takie obrazy czasami autor sięga.

Przede wszystkim jednak to rejestr faktów. Michał Jagiełło celowo rezygnuje z anegdot czy zabawnego puentowania historii, które mogły skończyć się gorzej: tu nie ma miejsca na rozrywkę, w grę wchodzi ludzkie życie, nie tylko wspinaczy, ale i ratowników – a na rozbudowane komentarze zwyczajnie nie ma czasu, skoro książka i tak ledwo mieści odnotowywane zdarzenia. Stara się Jagiełło sięgać aż do początków taternictwa, odnotowuje nazwiska pierwszych śmiałków, którzy zapisali się w historii polskiej wspinaczki, przypomina o tych, którzy zginęli. Unika oceniania, sam zresztą przyznaje, że wygodniejszym rozwiązaniem jest obiektywizm badawczy, zresztą czytelnicy sami będą wyciągać wnioski na temat tego, co się stało. Dzieli opowieść na poszczególne szczyty i miejsca owiane złą sławą, przedstawia ich historię przez pryzmat tych, którzy zostali tam na zawsze. Rejestr wypadków to zestaw suchych opisów, z podanymi datami dziennymi, ale i godzinami wydarzeń. Nie ma miejsca na uczucia wspinaczy, na analizowanie adrenaliny i motywacji – tylko przyczyny wydarzeń i ich przebieg.

Michał Jagiełło rozmawiał – w miarę możliwości – z ratownikami, uzyskiwał oceny i informacje z pierwszej ręki, najbardziej cenne nie tylko z punktu widzenia czytelników – co ciekawsze relacje wplata do książki. Wówczas nie boi się zaangażowania emocjonalnego autora wypowiedzi, pozwala sobie nawet na obszerne cytaty. Wprowadza esencję historii wypadków w górach, bez sentymentów, chociaż nie może uniknąć do końca współczucia czy złości na kolejne akty bezmyślności. „Wołanie w górach” nie jest książką nową: co więcej, stanowi ważny punkt odniesienia dla wszystkich tych, którzy chcą o górach pisać. To potężny zbiór materiałów, kronika górskich wypadków, którą czyta się z zapartym tchem. Dzięki kolejnym uzupełnieniom nie traci na aktualności, można w tym tomie sprawdzić, ile już ofiar pochłonęły góry – i jakie nazwiska w taternictwie się liczyły. Michał Jagiełło ocala pamięć o ludziach, którzy wspinaczkę pokochali.

„Wołanie w górach” to publikacja wyjątkowa na półce z literaturą górską. Zamiast ulotnych wrażeń są tu suche fakty, zamiast poetyckich opowieści o zmaganiach z naturą – odnotowywanie warunków atmosferycznych, które mogły przyczynić się do popełnianych błędów. Zamiast majestatycznego piękna gór – bliskość śmierci bez możliwości podziwiania pięknych widoków. To pozycja potrzebna i dobrze, że przypominana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz