* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 19 kwietnia 2019

Elżbieta Turlej: Naciągnięte. Jak Polki uwierzyły, że tylko piękne będą szczęśliwe

Ringier Axel Springer, Warszawa 2019.

Cena piękna

Nie jest to zbyt długi zbiór reportaży, ale z pewnością wstrząsnąć może częścią czytelniczek. Trafić powinien zwłaszcza do tych, które uwierzyły w „cudowne” metamorfozy kobiet zgłaszających się do programów telewizyjnych o urodzie i poprawieniu wyglądu. Dla Elżbiety Turlej biznes beauty to jedna wielka pułapka: autorka książki „Naciągnięte. Jak Polki uwierzyły, że tylko piękne będą szczęśliwe” szuka dowodów i potwierdzeń tezy, że pogoń za sztucznym pięknem prowadzi wyłącznie do problemów zdrowotnych, finansowych oraz psychicznych. Rozbija książkę na kilka różnych rozdziałów tematycznych, raz będzie odwoływać się do pań, które dały się skusić na bycie królikami doświadczalnymi – byle zaoszczędzić na zabiegach upiększających, raz pokaże, czym kończyła się wiara w podarowane przez reality shows piękno. Nie traktuje przykrych dla bohaterek opowieści konsekwencji jako kary za próżność – współczuje kobietom, ale też próbuje przestrzegać następne przed nadmiernym optymizmem (i oszczędzaniem). Jeśli w cokolwiek ma ta książka być wymierzona – to w przemysł beauty, radykalną wersję branży kosmetyczno-chirurgicznej – przypadki ekstremalne powinny dać odbiorczyniom do myślenia i uświadomić im, że czasami za wymarzone piękno przychodzi zapłacić zbyt wysoką cenę.

Wyraźnie irytują autorkę młode dziewczyny, które dla urody zrobią wszystko. Początek tomu pokazuje podejście hostess do tematu inwestowania w ciało – każda ingerencja chirurgiczna może oznaczać większe szanse na awans w branży – brzydkie nastolatki nie mają szans na karierę tam, gdzie liczy się piękno. Ale karuzela poprawiania urody nigdy się nie zatrzymuje: po powiększeniu ust przyjdzie kolej na powiększenie piersi, a w końcu napompowana botoksem i silikonem dziewczyna przekonuje się, że wszędzie poza stanowiskiem, o które tak walczyła, wygląda zbyt groteskowo i krzykliwie, karykaturalnie a nie normalnie. Jednak obrazek zdegenerowanego społeczeństwa w tym wypadku to tylko jeden z wielu straszaków, jakie w zanadrzu chowa Elżbieta Turlej. Na forach internetowych kontaktuje się z kobietami pokrzywdzonymi przez przemysł beauty. I tak na przykład przedstawia historię tych, które udały się na eksperymentalną (bądź „szkoleniową”) operację, żeby zapłacić dużo mniej niż za zabieg w renomowanym salonie – i zostały na całe życie oszpecone, potem muszą zdobyć znacznie większe pieniądze już nie dla poprawiania urody, ale dla odzyskania normalnego wyglądu. Opisuje historie kobiet, które dały sobie usunąć lub spiłować zęby, żeby przed kamerami dostać olśniewające implanty – a po kilku latach ich „cudowne” nowe szczęki nie nadają się do niczego, to, co było na pokaz dla widzów – okazało się nietrwałe, niedbale przygotowane i w założeniu pozbawione długofalowych perspektyw. Będzie tu oczywiście mowa o tych paniach, które chcą schudnąć (i o ich losach na antenie). Niemal za każdym razem problem bierze się z zapatrzenia w wyretuszowane na zdjęciach modelki i aktorki, w „przykład” (reklamę) celebrytek, w całą maszynę promocyjną związaną z kultem młodego (i niekoniecznie zdrowego czy naturalnego) ciała – i w coraz łatwiej dostępne sposoby ingerencji w wygląd. Elżbieta Turlej sama nie zatrzyma wyścigu po piękno za wszelką cenę – ale próbuje przynajmniej przestrzec, podać szereg ekstremalnych zjawisk, które powinny wywołać zdroworozsądkowe podejście do tematu dbania o urodę. „Naciągnięte” to może nie do końca uporządkowana, ale działająca na wyobraźnię opowieść o ciemnych stronach przemysłu beauty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz