* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 14 kwietnia 2019

Eric-Emmanuel Schmitt: Madame Pylinska i sekret Chopina

Znak, Kraków 2019.

Pasja

Nie trzeba wielkich fabuł, żeby opowiedzieć o pasji silniejszej nad wszystko inne. Eric-Emmanuel Schmitt szuka z czytelnikami związku dzięki muzyce – nieosiągalnemu dla zwykłych śmiertelników pięknu. Bohater jego tomu „Madame Pylinska i sekret Chopina”, Eric traktowany jak alter ego autora, rozkochuje się w muzyce Chopina. Ponieważ chce odtworzyć pierwsze doznanie w związku z obcowaniem z tym rodzajem sztuki, zapisuje się na lekcje fortepianu. Owszem, może technicznie wyćwiczyć czytanie nut, umiejętność grania oraz – nawet – interpretowania muzyki. Ale nie udaje mu się osiągnąć początkowego zachwytu i satysfakcji towarzyszącej słuchaniu Chopina. Kiedy trafia na madame Pylinską, ekscentryczną nauczycielkę gry na fortepianie z Polski, liczy na to, że wszystko się zmieni.

Madame Pylinska nie pasuje do zwykłych wyobrażeń o pedagogach, raczej podporządkowuje się wizerunkowi artystki, która nie zniża się do świata zwykłych ludzi. Pozwala sobie na oryginalność, nie boi się przy tym ośmieszenia, funkcjonuje ponad tym, więc każda postawa będzie jej wybaczona (zresztą na owym wybaczeniu też bohaterce nie zależy). Sama wybiera sobie uczniów, co w czasach konsumpcjonizmu wydaje się nieosiągalną fanaberią. Eric nie przypuszcza nawet, że jego lekcje gry na fortepianie nie będą miały wiele wspólnego z naciskaniem białych i czarnych klawiszy. Madame Pylinska wymaga za to od niego delikatności w zrywaniu kwiatków, leżenia pod fortepianem i wsłuchiwania się w dźwięki całym ciałem albo… uprawiania miłości przed lekcjami. To naturalnie zmienia rytm życia osobistego Erica i otwiera go na zupełnie nowe doznania – ale jest też bardzo nietypowym sposobem na zrozumienie Chopina. Już samo pragnienie Erica, nadające ton jego poszukiwaniom, wiąże go poniekąd z przedziwną starszą kobietą. I on przecież zachowuje się w sposób, który jest obcy konsumpcjonistycznemu społeczeństwu: nikt nie da rady poświęcać własnym marzeniom więcej czasu niż to możliwe, energię kieruje się raczej na pracę zarobkową niż gonienie za mrzonkami. Eric jednak nie ustaje w swoich wysiłkach: musi pojąć, na czym polega muzyka Chopina. Zadania wyznaczane przez nauczycielkę przybliżają go do celu, ale pozwalają również na samopoznanie – to działania, które służą jednemu: zatrzymaniu się w codziennym pośpiechu, nastawieniu na chłonięcie świata różnymi zmysłami. W tym wszystkim Chopin dość często zanika, a czasami tłumaczony jest w ogóle przez inną muzykę – ale przecież nie o niego tak naprawdę tu chodzi, a o realizację marzenia. Eric-Emmanuel Schmitt dzięki temu tworzy opowieść, którą przekona do siebie wrażliwych odbiorców, szukających delikatnych lektur. „Madame Pylinska i sekret Chopina” to książka bardzo mała i o nierozbudowanej fabule – tu nie będzie się działo nic sensacyjnego ani wstrząsającego. Bohater dzięki muzyce odkrywa siebie i świat własnych dążeń, potrafi siebie na nowo zdefiniować – a przy okazji też dowiaduje się, ile jeszcze można zyskać dzięki uważności. I nawet jeśli odbiorcom będzie w tym tomie pobrzmiewać wątek z filmu „Karate Kid” (mistrz Miyagi uczący chłopca ciosów karate bez odwoływania się do samej sztuki walki), nie zepsuje to odbioru całości. Schmitt operuje czytelnymi dla masowej publiczności literackiej wątkami, nie odbiera zabawy, doprawia relację odrobiną humoru. Ale przy tym rejestruje, ile człowiek jest w stanie zrobić, kiedy na czymś mu bardzo zależy – i w tym przemyca prawdę o odbiorcach jako takich. To punkt wspólny dla bohatera i dla czytelników, szansa na odkrywanie siebie. Chopin jest tylko dodatkiem, niezbędnym (i namacalnym) tłem dla drobiazgowej opowieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz