* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 16 kwietnia 2019

Andrzej F. Paczkowski: W grobie ci do twarzy

Lira, Warszawa 2019.

Przyjaciele i wrogowie

Marlena znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie i w szpitalu. Na szczęście jej najlepsza przyjaciółka Wanda nie straciła zimnej krwi (ani pamięci, jak Marlena) – usiłuje jak najszybciej wydostać kobietę z miejsca, w którym noc po nocy umierają kolejne panie. Co prawda Marlena ma wbity w głowę nóż, ale kto by się przejmował drobiazgami. Dla samej bohaterki tomu „W grobie ci do twarzy” niespodzianek jest więcej: oto despotyczna matka twierdzi, że Marlena mieszka na cmentarzu, przyjaciółka mówi, że nazwisko Marleny to Kiełbasa, brat okazuje się alkoholikiem nie do wyleczenia, a czeski narzeczony nie może się doczekać wspólnie spędzanych chwil. Do tego Ten Ten, służąca o deficycie urody, za to z umiejętnościami pozwalającymi wykaraskać się z niejednych opałów oraz… mąż-mafiozo. Taka galeria postaci posłuży Andrzejowi F. Paczkowskiemu do opowiedzenia brawurowej historii sensacyjnej, w której wszystko staje na głowie (z wbitym nożem).

Akcja nie ma tu większego znaczenia, chociaż wprawia postacie w ruch i zmusza do wysiłku umysłowego – trzeba w końcu przechytrzyć przestępcę, który próbuje pozbawić życia małżonkę. Do tego przydałoby się rozwikłać zagadkę, skąd nóż wziął się w głowie Marleny (najwyraźniej autor inspirował się przy pomyśle na początek tomu obiegowym dowcipem z serii o teściowej…). A kiedy ruszy lawina wypadków – mniej lub bardziej szczęśliwych – trudno będzie ją zatrzymać. I tak „W grobie ci do twarzy” zaczyna pędzić w nieoczekiwanym kierunku, niosąc ze sobą mnóstwo śmiechu. Śmiech wiąże się w pierwszej kolejności z charakterystykami bohaterów – każdy jest tu oparty o jakiś wyrazisty stereotyp – albo przynajmniej szkicowany bez subtelności, przygotowany tak, żeby śmieszył samym swoim istnieniem. Specjalizuje się Paczkowski między innymi w kłótniach przyjaciółek, stara się, żeby zawsze iskrzyło w relacjach międzyludzkich. Do tego dodaje akcję, która nie zawsze musi być prawdopodobna, im bardziej absurdalna – tym lepiej (na cmentarzu bohaterowie trafiają na… grób ojca autora książki, co pada w ich rozmowie i jest fantastycznym sygnałem przeplatania się świata literackiego i pozaliterackiego). Dzieje się dużo, ale czytelnicy nie zawsze śledzić będą fabułę, mogą zatrzymać się na poziomie wymiany opinii postaci i też będą usatysfakcjonowani tym, co im autor oferuje. Specjalizuje się Paczkowski w tym, co w literaturze dość mało cenione – porzuca skomplikowane opisy i wielowątkowość na rzecz krótkich a błyskotliwych dialogów. Bohaterowie bez przerwy dyskutują, a te dyskusje są dobrze puentowane i pełne emocji – na tym można zbudować całą opowieść, która spodoba się masowej publiczności.

Żeby cieszyć się w pełni tą lekturą, trzeba lubić czarny humor i absurd, a także „czeski humor”, określony sposób odejścia od naturalności na rzecz nieskrępowanej wyobraźni. „W grobie ci do twarzy” to właśnie taki gatunkowy popis – ze względu na lekkość opowieści zapadający w pamięć. Ten autor bawi odwagą w kreowaniu fabuły i postaci, ma pomysły odbiegające od literackich schematów i w ten sposób znajduje szansę na zaistnienie na rynku. Przygody Marleny Kiełbasy i jej nietuzinkowych przyjaciół to alternatywa wobec komediowych kryminałów z posmakiem romantyzmu w jednym z wątków – Paczkowski nie odwołuje się do sentymentów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz