* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 27 kwietnia 2010

Zdzisław Kaliciński: O Starówce, Pradze i ciepokach

Zysk i S-ka, Poznań 2010 (wznowienie).


Warszawa sprzed lat

Małgorzata Kalicińska w autobiograficzno-memuarowych „Fikołkach na trzepaku” pisała o książce swojego ojca, która stała się inspiracją do snucia własnych wspomnień o świecie dzieciństwa. Dzięki wznowieniu i książka ojca trafi z powrotem na księgarskie lady – a „O Starówce, Pradze i ciepokach” Zdzisława Kalicińskiego na uwagę zasługuje, dziś nawet chyba bardziej niż „Fikołki”.

Otrzymują odbiorcy książkę o Warszawie przedwojennej, widzianej oczami chłopca, ale uzupełnianej o szczegółowe informacje odnalezione przez dorosłego. Otrzymują książkę osobistą, ciepłą i napisaną pięknym, obecnie już nieużywanym, językiem. Archaiczny styl nie będzie przeszkodą w lekturze nawet dla młodych odbiorców – przede wszystkim dlatego, że Zdzisław Kaliciński prezentuje w tej opowieści gawędziarski talent. „Przedwojenny” sposób prowadzenia narracji podsyca niezapomnianą atmosferą opowieści i sprawia, że przez tekst przeniosą się czytelnicy do świata, którego już nie ma, mało tego – do świata, który znał tylko autor, bo w końcu Kaliciński nie zamierza wypierać się subiektywnego spojrzenia.

Króluje w tej historii opis. Zdzisław Kaliciński daje czytelnikom coś w rodzaju bedekera – razem z nim przemierzać można ulice starej Warszawy, autor snuje wspomnienia dość drobiazgowo, jakby w wyobraźni po raz kolejny szedł sobie znanymi szlakami. Na podstawie jego książki można by narysować precyzyjny plan kilku dzielnic Warszawy – wzbogacony o informacje, jakich nie znajdzie się w żadnym przewodniku. Udało się autorowi uchwycić codzienne życie, jego naturalny rytm i kształt. Na kartach publikacji ożywają nieistniejące już miejsca, a ludzie, którzy dawno rozstali się ze światem, powracają do pamięci potomnych, unieśmiertelnieni w prywatnej historii.

Dziecko, które dopiero się uczy, chłonie świat wszystkimi zmysłami. Po latach jest w stanie dość precyzyjnie odtworzyć doznania związane z zapachami i smakami sielskiego okresu – i Kaliciński daje upust właśnie tym na zawsze zapamiętanym wrażeniom, dzięki czemu jego opowieść na pewno nie należy do banalnych. Ta historia tętni życiem, przez co wciąga i zapewnia szybką oraz przyjemną lekturę. W wielu powieściach próbuje się dzisiaj bezskutecznie oddać klimat dwudziestolecia międzywojennego – ta sztuka Kalicińskiemu naprawdę się udała, a sedno sukcesu tkwi w połączeniu celnych obserwacji i brawurowego sposobu ich przedstawiania.

Autor w pierwszej części książki skupia się na obyczajowości, zbiór obrazków z dzieciństwa poprzedza opisy pomysłów na spędzanie wolnego czasu czy typowych rozrywek warszawskich rodzin. Drugą część rozpoczyna opowieścią o papierni w Jeziornie – tu liczy się rytm dnia w fabrycznej osadzie, więc, jak łatwo stwierdzić, zmienia się koloryt historii. Trzeci etap wędrówki stanowią zwyczaje kultywowane na Pradze. Kaliciński prowadzi odbiorców przez trzy domy – dwa tworzone przez babcie i jeden – własny. Centrum zainteresowania i spoiwem relacji jest zawsze rodzina – autor wprowadza odbiorców w anegdoty obrazujące rodzinne więzi, sprawia, że jego bliscy automatycznie staną się ważni dla wielu czytelników – to unieśmiertelnianie ludzi, którzy zwyczajnie odeszliby w zapomnienie, a już na pewno nie wpisaliby się w świadomość publiczności literackiej.

Ma ta książka entuzjazm młodego człowieka, jakby wyjętego z wczesnych wierszy Tuwima, szczęśliwego i chłonącego rzeczywistość. Ma doświadczenie dojrzałego, który potrafi spojrzeć wstecz i nadać wspomnieniom sensowny rytm. Ma ciepło człowieka, pragnącego cały świat zaprosić do swojego domu i ugościć bez zbędnych pytań. Zdzisław Kaliciński udowadnia, że każdy nosi w sobie materiał na książkę – bo nawet najbardziej prywatne, jednostkowe doznania można przekuć na pasjonującą lekturę. Historia ta jest niewolna od emocji, dramatów i małych radości, zainteresuje ciekawych obyczajowych przemian – niekoniecznie warszawiaków.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz