* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

wtorek, 13 kwietnia 2010

Mira Stanisławska-Meysztowicz i Grzegorz Kasdepke: Przyjaciele

Literatura, 2004.


Sprzątanie podwórka

Ci ciekawego może się wydarzyć na brudnym podwórku, otoczonym szarymi kamienicami? Na podwórku, na którym rośnie jedno rachityczne drzewko? Jeśli do tego dodać jeszcze porę roku – a akcja „Przyjaciół” zaczyna się w lutym… Co ciekawego może się wydarzyć? Z pozoru nic. Można co najwyżej podenerwować dozorcę, pana Franciszka. Dzieci, zamieszkujące kamienicę przy Śródmiejskiej 15 „nawet głupiego bałwana nie mogą ulepić, bo w połowie lutego (…) zamiast śniegu leży bura breja – szara i obrzydliwa”. A jednak życie dzieciaków z kamienicy – Wojtka, Jacka, Tomka i Patti – kiedy na podwórze ich domu wjechała ciężarówka z napisem „Przeprowadzki”, zmieniło się diametralnie. Nagle pojawiły się pierwsze dziecięce zauroczenia, niemal dorosłe problemy, zawiść, skrajne emocje i silne uczucia. W dodatku w powietrzu wisi tajemnica. Dlaczego pan Franciszek, dozorca, na widok nowych lokatorów zaczyna o siebie dbać? Kogo obserwuje przez okno pani Halinka? Wreszcie – czy córka nowych mieszkańców przypadnie do gustu dzieciom ze Śródmiejskiej?

Wszystko zapowiada dobrą zabawę i pasjonującą lekturę. Starannie wykonane rysunki dopełniają całości. Jest tu umiejętnie stopniowana akcja, dawkowane emocje, silne wrażenia.
Minusem książki, przynajmniej z mojego punktu widzenia, na początku i na końcu opowieści są autorzy. Wyraźnie brakuje im pomysłu na rozpoczęcie historii. Wstęp przypomina pełną stremowania próbę śmiechu i udawania radości czy beztroski ze ściśniętym z przerażenia gardłem. Niezbyt dobre robi to wrażenie – podobnie zresztą jak prezentacja bohaterów książki – autorzy wcielają się w operatorów kamery lub też w suflerów, wywołując kolejno dzieci i opowiadając o nich czytelnikowi. Naprawdę trudno o wrażenie większej sztuczności i nieudolności narratorskiej (co dziwi w przypadku doświadczenia Grzegorza Kasdepke – autora znakomitych książek dla dzieci). Gdyby ten rodzaj opowiadania przeciągnął się poza początkowe rozdziały, książka stałaby się zwyczajnie niestrawna dla dzieci, które przecież każdy fałsz wyczują. Na szczęście współautorzy „Przyjaciół” zarzucają później przyjęty wstępnie zamysł uczestniczenia i nieuczestniczenia w zdarzeniach i dopiero pod koniec opowieści ujawniają się znowu dosyć nieudolnie, tłumacząc się potrzebą odpoczynku i obietnicą ponownego spotkania. Przyjęty styl narracji w klamrze tekstu razi tym bardziej, że nie jest niczym uzasadniony. To tylko „rozbiegówka”, próba nawiązania kontaktu z młodymi czytelnikami. Tylko czy ta próba jest potrzebna w interesującej opowieści? Moim zdaniem nie.

Treść książki stanowią przygody gromadki dzieci z ulicy Śródmiejskiej. Obok dziecięcych zabaw i pomysłów autorzy dość zręcznie przemycają wiadomości o niebezpieczeństwach, jakie czyhają na nieposłuszne dzieciaki – mrożąca krew w żyłach opowieść o przygodzie małej Ani może być świetnym pouczeniem. Poza tym „Przyjaciele” przedstawiają na przykład konsekwencje nieprzemyślanych wybryków – jednym słowem – pod względem wychowawczym spełniają swą rolę znakomicie – tym lepiej, że uwagi natury moralizatorskiej są sprytnie ukryte pod siatką wydarzeń i nie przykuwają nadmiernie uwagi dziecka, nie budzą więc podejrzeń i nieufności.

Natomiast słabym punktem (choć ze względów pedagogicznych być może słusznym) jest poruszany do znudzenia temat śmieci. Mira Stanisławska-Meysztowicz była inicjatorką akcji „Sprzątanie świata”. I – niestety – motyw sprzątania świata utrwala w książce z subtelnością nosorożca. Dałoby się znieść kolorowe śmietniki do segregowania odpadów czy użyźnianie ziemi odpadkami naturalnymi (choć te rozwiązania nie są w książce odpowiednio umotywowane). Ale sterty śmieci w lasach, chociaż to bez wątpienia koszmar naszych czasów, pojawiają się pod koniec książki z nadmierną częstotliwością. Zamiast budzić – jak u bohaterów książki – złość na bezmyślne zaśmiecanie, może obudzić złość na autorów, nieudolnie i obsesyjnie powracających do tematu, który nie ma w dodatku większego znaczenia dla akcji.

Bez względu na „subtelność” i sprawność narracyjną autorów, książkę czyta się z przyjemnością. Mnóstwo przygód, problemy dzieci zrównane niemal z kłopotami dorosłych, pomysłowość małych bohaterów i przebłyskujące niekiedy poczucie humoru autorów – wszystko składa się na interesującą pozycję dla młodych czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz