* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 25 kwietnia 2010

Krystyna Śmigielska: Tekla i płaczący braciszek

Skrzat, Kraków 2010.

Oswajanie

Wielki powrót Tekli zapewnia małym odbiorcom Krystyna Śmigielska. Nareszcie – wydawało się bowiem, że tak dobra publikacja powinna doczekać się kontynuowania. Skrzat opublikował właśnie „Teklę i płaczącego braciszka” i ta pozycja przynosi wszystkie pozytywne i warte pochwały rozwiązania, które tak cieszyły w klasycznej w duchu „Tekli”. Zaczarowana lalka, potrafiąca dogadywać się z rozczarowanymi rzeczywistością kilkulatkami przybywa znów do pewnej małej bohaterki, by pomóc jej zaakceptować nową sytuację w domu.

W pierwszej części, wydanej w 2008 roku, Tekla była prezentem dla Jagody – małej, rozkapryszonej i niegrzecznej dziewczynki. Przez rok uczyła swą przyjaciółkę dobrych manier, wzbudzała w niej dobre uczucia, kształtowała potrzebę przyjaźni i miłości, a jednocześnie hamowała egoistyczne odruchy dziecka. Po roku poprosiła o oddanie jej do dziwnego starego sklepu, by mogła służyć innym dzieciom. Teraz używana lalka o staroświeckim imieniu i magicznych zdolnościach ma być gwiazdkowym prezentem dla Wiktorii. Wiktoria różni się od Jagody – nie jest samolubna ani niegrzeczna, ma za to inny problem: wkrótce przyjdzie na świat jej braciszek. Dziewczynka boi się, że straci przez to miłość rodziców – z góry nastawia się nieprzychylnie do nowego członka rodziny i przysparza przez to mamie i tacie sporo trosk. Jedynie Tekla umie przetłumaczyć Wiktorii, że mały Kamilek da się lubić i wcale nie odbierze nikomu miłości. Dzięki odrobinie czarów pomaga kilkulatce zrozumieć niemowlę i sprawia, że rozpraszają się obawy Weroniki.

Krystyna Śmigielska w poprzedniej książce postawiła na wychowywanie maluchów. Tu zwraca uwagę na ogromny problem – cały zestaw lęków i obaw, z którymi zmierzyć się muszą jedynaki, kiedy mają stracić uprzywilejowaną pozycję w rodzinie. Zmienia się zatem nie tylko rodzaj zmartwienia małych odbiorców, ale i sposób wpływania na nich. W „Tekli” liczył się przede wszystkim dobry przykład, jaki zaczęła dawać poddana lalkowej tresurze Jagoda. W „Tekli i płaczącym braciszku” Śmigielska przenosi uwagę z bohaterki książki na małe, bezbronne dziecko. Na pierwszy plan wysuwa się obserwacja – Tekla pokazuje Weronice, o co chodzi Kamilkowi, jak niemowlę reaguje na zabawę, czego pragnie a czego się boi. Oswaja dziewczynkę z bratem, stopniowo i bez nacisku, przedstawia możliwości zabaw, jakich dotąd Weronika nie dostrzegała – wreszcie udowadnia, że Kamilek wcale nie odbiera rodzicielskiej miłości, mało tego, tej miłości jeszcze w domu Weroniki przybywa. Podobne sformułowania w ustach rodziców – dopóki nie stracą oni cierpliwości – nie brzmią tak wiarygodnie, jak doświadczenia przeprowadzane przez lalkę.

Tekla jak zwykle wykorzystuje czary. Nie czyni tego jednak – jak dawniej – by ukarać bohaterkę za niewłaściwe zachowanie. Weronika, w odróżnieniu od Jagody, nie jest zła, nie potrafi sobie tylko poradzić z sytuacją. W tym tomie zatem czary służyć będą przede wszystkim zbudowaniu płaszczyzny porozumienia między bohaterką i jej małym braciszkiem, a Tekla z surowej nauczycielki zmieni się w cierpliwą tłumaczkę.

U Weroniki Tekla spędzi rok i znów trafi do tajemniczego sklepu, którego sprzedawca nie dziwi się niczemu – i skąd wyruszy, by pomagać innym dzieciom. Krystyna Śmigielska doskonale radzi sobie z motywem rozstania, umie budować sceny proste i wzruszające jednocześnie. Może sobie pozwolić na „dorosłe” a przy tym przekonujące ingerencje w świat dziecka – bo narzędziem zmian uczyniła lalkę, obiekt darzony zaufaniem i sympatią. Autorka stawia przy tym na tradycyjne wartości, tworzy historie ponadczasowe, w których staroświeckość paradoksalnie staje się czynnikiem uwspółcześniającym fabułę, nie poddaje się dyktatowi nowych mediów, wybiera natomiast te elementy, które w życiu każdego malucha muszą być istotne.

Trochę za dużo w tej historii szczebiotu – liczne zdrobnienia, chociaż normalne w rozmowie z dzieckiem, w pewnym momencie dorosłych czytelników mogą zacząć razić – zwłaszcza gdy są niepotrzebne (literki w książeczce dałyby się bez trudu zastąpić literami w książce, nie zawsze deminutiwa są dobrze uzasadnione). Jednak „Tekla i płaczący braciszek” to publikacja, która łączy wysoką jakość wydania z wartą polecenia maluchom zawartością. Pozycja, której nie może zabraknąć na półce dziecka pozwala mieć nadzieję na równie dobre kolejne części.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz