* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 17 kwietnia 2010

Jim Cartwright: 2 (przedstawienie z repertuaru katowickiegoTeatru Korez)

Tłumaczenie: Sława Michalewska-Biczysko
Reżyseria: Robert Talarczyk
Na scenie: Grażyna Bułka, Mirosław Neinert
Opracowanie światła i dźwięku, realizacja dźwięku: Sergiusz Brożek
Realizacja światła: Sławomir Jastrzębski
Efekty dźwiękowe: Jacek Kurkowski, Sławomir Jastrzębski, Sergiusz Brożek
Premiera: 9 października 2009
Czas trwania: 1 godzina 15 minut (bez przerwy)



Ich dwoje


Stolik i dwa krzesła, szafa grająca. Przestrzeń sceniczną buduje się w spektaklu Jima Cartwrighta „2” oszczędnymi środkami: rekwizyty zostały ograniczone do minimum, a teatralny mikrokosmos kształtują dźwięki i gesty pary aktorów. Mirosław Neinert i Grażyna Bułka wcielą się w kilkanaście postaci, by w trwającym godzinę i kwadrans przedstawieniu zaprezentować skomplikowane międzyludzkie relacje i – często niebezpieczne – związki. Wszystko w dowcipnej, niebanalnej formie, przy odrobinie dramatyzmu i wzruszenia. Wyreżyserowany przez Roberta Talarczyka spektakl w wykonaniu artystów katowickiego Teatru Korez szybko się nie znudzi.

Na niewielkiej przestrzeni, po obu stronach wyimaginowanego baru, rozgrywają się sceny, wobec których trudno pozostać obojętnym. Właściciele lokalu od początku odnoszą się do siebie z agresją, mającą źródło w traumie sprzed lat. Klienci baru rekrutują się z różnych środowisk – wpadają na chwilę, by przy piwie zapomnieć o swoich problemach, oderwać się od codzienności lub po prostu zabawić się. Pojawia się tu elegancka dama, śmiertelnie zmęczona opieką nad niepełnosprawnym mężem – i sympatyczny staruszek, pogodzony z samotnością i zbliżającym się nieuchronnie kresem życia, na chwilę wpada mały chłopiec, który stracił z oczu ojca. Bar staje się też tłem dla scenek z życia par: na drinka przychodzi podstarzały lowelas, który próbuje w rytm dyskotekowych przebojów poderwać najpiękniejsze dziewczyny z publiczności: jego zamiary tonuje jednak ekspansywna narzeczona. Napój bezalkoholowy zamierza w spokoju wysączyć domina – mąż owej damy, cichy, malutki i zahukany, nie ma zbyt wielu możliwości, by dopasować się do idealnego mężczyzny z marzeń ukochanej. Przychodzi do baru para toksyczna – kobieta nie ma tu szans na ucieczkę z niszczącego związku – przychodzi też i kochające się małżeństwo, szczęśliwe mimo licznych drobnych dziwactw. Pracowity dla właścicieli baru dzień nie kończy się z zamknięciem lokalu: nadchodzi bowiem noc, podczas której trzeba się będzie zmierzyć z bolesną prawdą.

Zachwycające są w „2” metamorfozy aktorów. Rzecz jasna, przerysowanie postaci (przerysowanie oznacza tu wyostrzenie, nie karykaturalizację) pomaga artystom w tworzeniu iluzji, jakoby na scenie pojawiało się kilkanaście osób, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że Mirosław Neinert i Grażyna Bułka wykorzystują we wcielaniu się w nowych bohaterów odmienne środki, prowadzące do tego samego celu. Dla Bułki zmiany kostiumów są sygnałem do całkowitego odejścia od sposobu kreowania poprzedniej postaci. Nowe stroje, nowe gesty, nowy sposób mówienia i nowy tembr głosu – wszystko to sprawia, że widz poddaje się złudzeniu oglądania kilku aktorek o odmiennych temperamentach. Mirosław Neinert natomiast kolejne kreacje opiera na modyfikacjach, uruchamia je dzięki drobiazgom – najczęściej związanym z wygłaszaniem tekstu. Zróżnicowane charakterologicznie sylwetki zachęcają wręcz do popełniania aktorskich nadużyć i przesady w konstruowaniu postaci, zwłaszcza że nie ma w „2” bohaterów jednopłaszczyznowych. Grażyna Bułka i Mirosław Neinert radzą sobie jednak znakomicie, nie wpadają w pułapki wyolbrzymiania czy podsycania kontrastów, choć prawie za każdym razem „ją” i „jego” przedstawić muszą w sytuacjach przełomowych lub zapowiadających zmiany. Naturalni i przekonujący sugerują cały splot wydarzeń. „2” rewelacyjnie operuje skrótem, na podstawie scenicznych sytuacji nietrudno odtworzyć całość teatralnego makrokosmosu, a nawet wpisać wydarzenia w pozateatralną rzeczywistość.

Jest „2” sztuką o mężczyźnie i kobiecie, ale także opowieścią o różnych receptach na szczęście. Od pierwszych minut stawia się tu pytanie o przyczyny trwania w związkach dalekich od ideału, o siłę trudnej, skazanej na ciągłe niepowodzenia i wyrzeczenia, miłości. Klienci baru niechcący odsłaniają przed publicznością – traktowaną jako kolejni bywalcy – swoje najintymniejsze sekrety. Otwierają się w stopniu dla nich samych czasem niezrozumiałym i wciąż szokują.

Na język dramatu nie zwraca się podczas śledzenia sztuki większej uwagi, tymczasem stanowi on dodatkowy element uwiarygodniający akcję i kreacje postaci. Mamy tu do czynienia z kilkoma poetykami, nie wyczuwa się w nich sztuczności mimo koloryzowania. Dialogi poprzetykane żartami bawią także ze względu na wpisane w język bohaterów, trafne i właściwe dla nich sformułowania. Gest powtórzenia rzeczywistości przynosi w tym wypadku efekt komiczny.

Zresztą komizm i tragizm przeplatają się przez całe „2”, przez co spektakl wpisuje się idealnie w Korezowe hasło „teatr dla ludzi, który bawi a nie nudzi”. W przypadku monologów zmęczonej kobiety i staruszka śmiech schodzi na dalszy plan, pierwsza bohaterka wprowadza motywy groteskowe, lecz ogrom jej cierpienia wywołuje raczej współczucie niż radość. Samotny staruszek przedstawia lekko naiwnie, ale i wzruszająco, metody radzenia sobie z umieraniem, subtelne żarty wpisane zostały w obietnice oraz konwencjonalne pożegnania (mało kto z widzów jest w stanie wyłapać jak przedwojenne maniery kłócą się z ograniczeniami płynącymi z wieku, a przecież i w takim drobiazgu postać grana przez Neinerta musi rozbawić). Ale już przybywające do baru pary śmieszą ze względu na mocno akcentowany kontrast (domina z mężem, agresywny ze swoją partnerką – choć w tym wypadku dowcip funkcjonuje tylko w warstwie powierzchniowej i dla publiczności nie lada zaskoczeniem okazuje się fakt, że nie ma mowy o polepszeniu charakteru mężczyzny) – lub wyraźne odejście od normalności (Ćma i Krysia, fani Presleya).

Olbrzymią rolę w budowaniu scenicznej przestrzeni odgrywa światło i dźwięk. Odpowiednio włączane reflektory przekształcają bar w dyskotekę, salę telewizyjną czy night club, pomagają też w tworzeniu iluzji scenicznej: wystarczy wspomnieć walkę o drinki, podczas której zdesperowany mężczyzna wchodzi w mały krąg światła na środku zaciemnionej sceny. Ale w Korezowej realizacji „2” przestrzeń rzeźbi się przede wszystkim za pomocą dźwięków. Nie chodzi tylko o piosenki wybierane przez klientów z szafy grającej, stanowiące tło dla postaci – ale przede wszystkim o sample, efekty dźwiękowe i odgłosy, które składają się na atmosferę lokalu: przytłumiony gwar, brzęk szkła, nalewany alkohol – a wszystko dobrane z największą starannością i znakomicie zsynchronizowane z gestami aktorów (nie lada czujnością wykazać się musi podczas spektaklu odpowiedzialny za realizację dźwięków Sergiusz Brożek, zresztą także operator światła - Sławomir Jastrzębski - wykonuje tu odpowiedzialne zadania) – to właśnie dźwięki przekształcają ascetycznie zagospodarowaną scenę w prawdziwy lokal.

„2” to spektakl dynamiczny, pełen niespodziewanych rozstrzygnięć i mimochodem przemycanych prawd o istocie międzyludzkich relacji. W wykonaniu Grażyny Bułki i Mirosława Neinerta to popis aktorskich umiejętności, źródło śmiechu i refleksji. To wielowątkowa opowieść, której nie można przegapić.

Przedstawienie przeznaczone jest dla widzów powyżej piętnastego roku życia.



Na zdjęciu: Grażyna Bułka jako Krysia, Mirosław Neinert jako Ćma. Zdjęcie pochodzi ze strony Teatru Korez.

Filmowy zwiastun spektaklu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz