* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 17 czerwca 2018

Andrzej Kajetan Wróblewski: 300 uczonych prywatnie i na wesoło. Tom 1

Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.

Ożywienie stereotypu

Stereotyp roztargnionego uczonego to punkt wyjścia dla Andrzeja Kajetana Wróblewskiego, który w tomie "300 uczonych prywatnie i na wesoło" raz jeszcze wraca do poczytnego cyklu felietonów (i do publikacji, będących pokłosiem cyklicznych artykułów). Już we wstępie autor uspokaja koneserów i zbieraczy anegdot: nawet ci, którzy prześledzili poprzednie tomy lub same teksty prasowe, znajdą tu coś dla siebie: część szkiców została uzupełniona dzięki zwiększonej objętości książki, część - w ogóle napisana na nowo. A zapotrzebowanie na humor w obliczu nauki istnieje, "300 uczonych" może szybko podbić rynek wydawniczy. To bardzo obszerna książka, której objętość nie powinna jednak przerażać: każdy tekst zamyka się tu w dwóch stronach: to zaledwie kilka akapitów, w których autorowi udaje się zmieścić mnóstwo informacji. Nie ma szablonu, według którego Wróblewski budowałby swoje opowiastki, stara się jednak autor znaleźć odpowiedzi na kilka pytań. Esencją szkicu jest zestaw zabawnych anegdot, którymi bohater zasłynął w towarzystwie. Jednak poza tym Wróblewski przedstawia też wybrane wiadomości biograficzne oraz dokonania, dzięki którym w ogóle uczony stał się sławny i trafił do szkolnych podręczników. Ten system pozwala uniknąć powtarzalności encyklopedycznych notek i męczącego zbioru faktów. Nacisk kładzie się tutaj na relacje towarzyskie i na charaktery, czyli Wróblewski szuka czegoś innego niż biografowie: zajmuje się dowcipem w różnych jego przejawach. W książce został przyjęty alfabetyczny a nie chronologiczny układ, więc czytelnicy będą przerzucani od czasów współczesnych do starożytności i z powrotem. To jednak nie przeszkadza: każdy esej jest zamkniętą całostką (można je zresztą czytać wybiórczo). Uwzględnia Wróblewski wśród ciekawostek również niebanalne drogi dochodzenia do kariery, sprawdza, kto musiał przezwyciężyć jakie trudności i komu udało się wygrać z losem. Im więcej przeszkód na drodze do sławy - tym lepiej. Im więcej wyzwań i przypadku, tym bardziej cieszyć się będą czytelnicy.

Bo w życiorysach sławnych uczonych mnóstwo jest odchodzenia od rutyny. Niektórzy nie mogli uczyć się w szkołach, a wybierali samodzielnie zdobywaną wiedzę, inni musieli najpierw opanować obcy język, by dotrzeć do ważnych dla siebie publikacji i niemal od razu prześcignąć mistrzów. Jeszcze inni kompletnie nie zdawali sobie sprawy z własnych talentów, umiejętności i predyspozycji, dopóki nie spróbowali czegoś nowego. Każdy życiorys zawiera tego rodzaju smaczki, odkrywanie ich staje się nawet lepsze niż zestaw anegdot. Wróblewski ćwiczy się w opowiadaniu dowcipów, wie, jak podsumowywać śmieszne scenki i jak uwypuklać riposty. Dba o precyzję w opowiadaniu smakowych historii. Odnotowuje charakterystyczne zawołania i cytaty, reakcje na konkretne wypadki i zapamiętane przez znajomych uczonych postawy. Podkreśla ekscentryzm lub roztargnienie, ale i przenikliwość umysłu. Czasami tylko zestawia brak zaradności w życiu codziennym z pracą geniusza. Zwykle też stara się sprawdzić, jak wyglądało szczęście rodzinne wielkich umysłów: odnotowuje, kto miał ile dzieci (a kto stronił od seksu). Jest tu sporo materiału zaspokajającego zwykłą ciekawość czytelników, więc książka cieszyć się będzie zasłużonym uznaniem. Szkice zostały przygotowane tak, by podsuwać odbiorcom esencję wydarzeń i odkryć. Przy okazji może oswajać z naukami ścisłymi - bo najwięcej tu anegdot dotyczących matematyków, fizyków albo chemików. Wróblewski przedstawia noblistów z mniej znanej perspektywy, tworzy bardzo ludzkie portrety, odnosząc się do komicznych odkryć. Można się przy czytaniu tej książki dobrze bawić bez obaw, że brak obeznania z tematami badań bohaterów zakłóci przygodę lekturową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz