* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 21 stycznia 2018

My Little Pony

Egmont, Warszawa 2017.

Triumf dobra

Kucyki są miłe, przyjazne, tęczowe i dobre tak bardzo, że aż doprowadzają do mdłości – nieprzypadkowo stają się już na rynku rozrywkowym synonimem kiczu i stałym obiektem drwin. Ale przy tej jednoznacznie dobrej kreacji, przy całym przesłodzeniu i infantylizowaniu, biorą udział w wydarzeniach rodem z innej bajki. Bardzo silna jest bowiem podkreślana w fabułach z cyklu My Little Pony strefa mroku. Wierzyć się nie chce, że te idealizowane stworzonka mogą zdobyć sobie prawdziwych wrogów i doprowadzać do starć na dużą skalę. W końcu przyjaciółki Twilight Sparkle nie grzeszą inteligencją i są bardzo płochliwe, każde najmniejsze zagrożenie wpędza je w panikę. Tymczasem muszą stawiać czoła wyzwaniom dla superbohaterów – i wygrywać, bo w końcu dobro musi zatriumfować, zwłaszcza w tej bajce.

Filmowa opowieść „My Little Pony” to właśnie kwintesencja kucykowatości ubrana w zgrabny scenariusz. Na podstawie tego scenariusza powstała minipowieść, książka dla fanów bajki. Rozpoczyna się tu przygotowaniami do wielkiego święta, Festiwalu Przyjaźni. Kucyki są podekscytowane i chcą, by impreza udała się jak najlepiej. Każdy ma swoje zadania, więc nawet roztargnienie części bohaterek nie zepsuje wymowy całości. Święto zaszczycą swoją obecnością również dorosłe księżniczki, te, które stanowią wzór do naśladowania dla Twilight Sparkle i jej koleżanek. Te gwiazdy, niedostępne i pozbawione słabości, wyjątkowo piękne i rozumne, pełnią role marionetek. Najpierw służą do podziwiania. Później zostają zamienione w kamienie przez okrutnego kucyka, Tempest Shadow. Tylko Twilight Sparkle może w ogóle podjąć się misji ratunkowej i zawalczyć o pomoc dla księżniczek. Rozpoczyna się wielka i obfitująca w burzliwe przygody wyprawa, wyjątkowo trudna i pełna niebezpieczeństw. Jednak każdy mały fan cyklu wie, że kucyki są silne swoją przyjaźnią i nie mogłyby tak zwyczajnie przegrać z siłami zła. Im większe wyzwanie, tym bardziej mobilizują siły. Pokonują własne lęki, wspierają się nawzajem i mogą poczuć realną moc płynącą ze współdziałania.

W opowieści o kucykach dużo jest naiwności już na etapie wymyślania fabuły, tym bardziej dziwi zatem poziom zagrożenia wprowadzanego, gdy w grę wchodzi niebezpieczna magia. Wprawdzie dzieci lubią się bać przy bajkach, ale w wypadku My Little Pony rodzi się pytanie, czy problemy nie są zbyt skomplikowane jak na zdolności pojmowania kilkulatków. Niby wiadomo, że misja kucyków musi się powieść – a jednak element niepokoju pozostaje, i to coraz bardziej intensyfikowany. W opowieści strach może zostać zamaskowany dowcipem, cieszyć będą zwłaszcza ekstatyczne reakcje bohaterek – całe przerysowanie podporządkowane jest humorowi. Ekspresja kucyków wywołuje śmiech, to czynnik niezawodny w rozbawianiu odbiorców. „My Little Pony”, chociaż odrywa się od standardowych – obrazkowych – sposobów narracji, sprawdza się jako opowieść bajkowa. Na początku tomiku znajduje się krótkie rysunkowe streszczenie historii – dla tych, którzy chcieliby w miarę szybko zorientować się, co dzieje się w fabule. Warto jednak dla samej realizacji prześledzić pomysły zawarte w tej książce. Kucyki mają do zrealizowania niebezpieczną misję i chociaż nie należą do bohaterów obdarzonych wielkimi mocami, muszą wygrać, choćby dlatego, żeby dobro znów zatriumfowało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz