* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 6 lipca 2015

Chris Bradford: Agent. Zakładniczka

Nasza Księgarnia, Warszawa 2015.

Wyzwania

Tym razem Chris Bradford proponuje młodym czytelnikom serię tematycznie zbliżoną do Cheruba Muchamore’a, chociaż dla uniknięcia oskarżeń o plagiat lekko modyfikuje założenia nowej organizacji. Tak jak w Cherubie, nastolatki zyskują profesjonalne (i wręcz superbohaterskie) przeszkolenie, tak jak w Cherubie ich istnienie trzymane jest w ścisłej tajemnicy i tak jak w Cherubie narażają się na największe niebezpieczeństwa. O ile jednak u Muchamore’a misje polegają na wyśledzeniu przestępców i udaremnieniu ich planów, o tyle u Bradforda zagrożenie do końca jest nieznane: bohaterowie mają być dziecięcymi ochroniarzami i ostatnim punktem obrony, gdyby zawiedli dorośli agenci. Jako dzieci nie wzbudzają podejrzeń, stanowią więc tajną broń w walce z terrorystami. I od początku wiedzą, że w swoich zadaniach mogą stracić życie lub zdrowie – powinni bowiem w ostateczności przyjmować na siebie kule przeznaczone dla osób, które ochraniają.

„Zakładniczka” to pierwszy tom serii Agent. Wypada bardzo obiecująco. Do grona kumpli-ochroniarzy ma dołączyć Connor, świeżo upieczony mistrz kick-boxingu. Connor trenuje sztyki walki i nie waha się, gdy trzeba pomóc słabszym. Jego ojciec zginął na misji w Iraku: nikt z rodziny nie wiedział, że należał do tej organizacji, która teraz chce zatrudnić i przeszkolić Connora. Chłopak już wkrótce dostanie pierwsze bardzo poważne zadanie: ma zostać kumplem-ochroniarzem córki prezydenta Stanów Zjednoczonych. Alicia ma dosyć agentów Secret Service, poważnie ograniczających jej wolność. Chce prowadzić życie normalnej nastolatki i wie już, jak wywieść w pole dorosłych ochroniarzy. Tymczasem islamscy terroryści planują porwać dziewczynę: Alicia nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielkie niebezpieczeństwo jej grozi.

W pierwszym tomie Bradford musi nakreślić zasady działania organizacji i zmieścić jeszcze jedną pełną misję. Radzi sobie z tym zadaniem: „Zakładniczka” okazuje się powieścią mocną i ciekawą. Na początku wydaje się, że autor chce pozostać w klimatach z Młodego samuraja: skupia się na dynamicznych scenach (w tym scenach walk, szczegółowo opisywanych) – z czasem jednak przechodzi do nowej zwyczajności bohatera i tu już nie szuka sensacji na siłę. W samej narracji stale przechodzi między wątkami: pokazuje albo Connora – w różnych miejscach i z różnymi zadaniami – albo plany porywaczy. W ten sposób trochę sugeruje, co stanie się z bohaterami, a trochę buduje napięcie, nie można mu zarzucić uprzedzania faktów, bo ma dobre pomysły na poprowadzenie historii w konkretnym kierunku. „Zakładniczka” nabiera tempa zwłaszcza w momencie spotkania Connora z Alicią – dobrze, że Bradford nie próbuje budować kampusu na wzór Cheruba, a koncentruje się na tym, co dzieje się po wyjeździe na misję specjalną.

W narracji łączy ten autor fachową wiedzę (w dziedzinach walk), sensacyjność i aktualne polityczne problemy świata – ze zwykłym życiem nastolatków. Alicia marzy o normalności i buntuje się wobec ojca, Connor z kolei tęskni za swoim tatą i chciałby zapracować na jego uznanie. W świecie emocji Bradford okazuje się uważnym obserwatorem – daje czytelnikom książkę, która staje się prawdziwa mimo przejaskrawianej fabuły. Bradford umiejętnie wykorzystuje zapotrzebowanie na rynku na teksty trochę filmowe i nieco zbrutalizowane – ale w tym wypadku popisuje się też sprawnością narracyjną i odwagą w konstruowaniu opowieści. „Zakładniczka” przychylnie nastawi do kolejnych tomów cyklu – jeśli autor podtrzyma ten sposób pisania i zachowa proporcje, może liczyć na wierne grono odbiorców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz