* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

środa, 28 grudnia 2011

E. T. A. Hoffmann: Dziadek do Orzechów i Król Myszy

Media Rodzina, Poznań 2011.

Baśń nie z tego świata

Opowieść o dziadku do orzechów i wielkiej bitwie lalek z myszami funkcjonuje w kulturze już od ponad stu lat (pierwszy przekład romantycznej baśni pojawił się w Polsce na początku XX wieku) i istnieje raczej na prawach znajomości motywu czy przesłania, nie – odwołań do konkretnego tekstu. Media Rodzina proponuje teraz nowe wydanie baśni Hoffmanna, najbliższe oryginałowi, pozbawione spolszczeń wątków i moralizatorskiego tonu, który dodawali poprzedni tłumacze. Autorka przekładu, Eliza Pieciul-Karmińska, postanowiła zatrzymać w tekście wszelkie różnice w obyczajowości (te mniej czytelne dla dzisiejszych maluchów opatrując przypisami); zresztą ze swoich decyzji tłumaczy się w dość ciekawym posłowiu, w nim także skrótowo przedstawia cechy charakterystyczne poprzednich wersji opowieści. „Dziadek do Orzechów i Król Myszy” zaczyna wybrzmiewać zatem bardziej egzotycznie, a stylistyczna ekwilibrystyka w tomie sugeruje jeszcze bardziej czasowy i obyczajowy dystans od świata przedstawionego.

Stereotypowo naszkicowane dzieci zaczynają we współczesnym nam świecie funkcjonować jako istoty niezwykle oryginalne. Mały Fryc dowodzi armią zabawkowych żołnierzy i czuje się jak ich generał, jego młodsza siostrzyczka, Maria, wybiera typowo dziewczyńskie zabawy lalkami i pięknymi figurkami z ciasta. Tę naturalną dla bohaterów rzeczywistość burzy znalezienie pod choinką dziadka do orzechów. Fryc żąda od niego żołnierskiej postawy i spełniania rozkazów (przyczynia się też do zniszczenia figurki), Maria opiekuje się dziadkiem do orzechów – i staje się świadkiem wielkiej bitwy martwych za dnia zabawek. Dla ukochanego dziadka do orzechów może poświęcić wiele – tylko z jej pomocą bohater będzie mógł pokonać groźnego króla myszy. W niezwykłych tych wydarzeniach tkwi jeszcze tajemnicza postać Drosselmeiera, ojca chrzestnego, który potrafi ożywiać mechanizmy zabawek.

Tym, co wysuwa się na pierwszy plan podczas lektury baśni Hoffmanna, jest inność bohaterów i pomysłów fabularnych. Chociaż bohaterami książki są dzieci, ich zachowania w niczym nie przypominają postaw typowych maluchów: postacie z „Dziadka do Orzechów” nigdy nie pozwalają sobie na infantylizm czy dziecięce psoty: bardzo poważnie traktują swoje role, przez co obecnie przy całym rozwoju literatury czwartej jawią się nieco sztucznie. Wysławiają się również w sposób, który przypomina mowę dorosłych z minionej epoki – Hoffmann nie dbał o uwiarygodnienie dziecięcych kreacji, zresztą to nie było mu potrzebne do wypracowania rdzenia opowieści. O braku rozróżnienia między dorosłymi i dziećmi świadczyć też może fakt, że siedmioletnia Maria chciałaby wyjść za mąż i zastanawia się nad tym krokiem. Dystans czy urzekająca dzisiaj archaiczność książki przejawia się w stylu narracji: autor sugeruje tu opowieść mówioną, zwraca się do swoich czytelników, powtarza niektóre motywy. Jednocześnie stosuje rozbudowane konstrukcje składniowe i w niczym nie upraszcza zadania czytelnikom, którzy będą musieli zmierzyć się z dość trudnym językiem. To jednak nie wada czy niedopatrzenie – dzięki pozostawieniu klasycznej formy dzieci będą mogły poczuć klimat historii sprzed wieków.

Aleksandra Kucharska-Cybuch zaproponowała do tego wydania naprawdę piękne ilustracje. Staranne i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, czasem ukazują świat z nietypowej perspektywy, cały czas natomiast budzą podziw – to małe dzieła sztuki w sklasyczniałej historii.

1 komentarz: