* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 23 grudnia 2011

Tomasz Borek: Wszystkie rybki śnią w jeziorze? Fraszki o rybach

WAM, Kraków 2011.

Na nerwy wędkarstwo…

Przywróciło mi wydawnictwo WAM wiarę w to, że można obecnie na rynku literackim zaistnieć dzięki zabawie i zgrabnym rymowankom, chociaż większość wydawców zdecydowanie odrzuca dowcipne wiersze i coraz trudniej przebić się dziś z podobną propozycją. Tomasz Borek zdołał przekonać do siebie wydawcę i… rozbawi odbiorców niezłym malutkim tomikiem „Wszystkie rybki śnią w jeziorze? Fraszki o rybach”.

Trochę przydługi tytuł nie powinien nikogo zniechęcić, za to dobrze przygotowuje na zawartość książki (choć nie zawsze do czynienia mieć będziemy z fraszkami, czasem to zwykłe czterowersowe wierszyki, zabawy nazwami gatunków czy proste skojarzenia. Trzyma się autor czterech wersów i bardzo przekonuje go ośmiozgłoskowiec trocheiczny, z rzadka decyduje się na zmianę tego rytmu, z liczbą sylab eksperymentuje niechętnie i rzadko: konsekwencja stylistyczna spaja tomik, a jednocześnie oddala potencjał komizmu tkwiący w niespodziewanym skrócie. Inaczej: Borek bardzo dobrze radzi sobie z ujmowaniem myśli w czterowierszach, ale rozbudza też ciekawość – jakby zaistniał w bardziej lapidarnych sformułowaniach? To ćwiczenie dobre choćby dla uniknięcia znużenia czy schematyczności – na przyszłość warto trochę potestować możliwości, jakie zapewnia skracanie tekstu.

W rymach Borek wypada różnie. Nie jest grafomanem, nie ucieka w najprostsze skojarzenia i poszukuje nawet bardziej trudnych współbrzmień. Słyszy rymy – i już samo to wprowadza spokój do jego książki. A przy tym dość często zdarza mu się – przeważnie przy czasownikach – uprawiać częstochowszczyznę. Nie mam pojęcia, czy wynika to z braku wprawy, świadomości czy po prostu z nieuwagi – w każdym razie wychwytywanie współbrzmień dla czasowników to element, nad którym Tomasz Borek musi jeszcze popracować.

Poukładane alfabetycznie ryby czekają na własne historyjki, często płynące ze skojarzeń z nazwą. Autor wyraźnie próbuje doprowadzić do tego, by w klauzuli wierszyka znalazł się mocniejszy akcent: dowcip, rozwiązanie zagadki, gra nazwą. Nie zawsze się to udaje, ale w większości tekstów autor może mówić o sukcesie. Pozostaje otwarte pytanie, dla kogo przeznaczona jest książka. Na pewno to zabawny i sympatyczny prezent dla wędkarzy i dla miłośników zwierząt (oraz dla wielbicieli humoru). Grupą docelową będą również maluchy – chociaż Borek wcale nie upraszcza lektury, posługuje się często słowami, które dzieciom trzeba będzie objaśniać. Ale to akurat nie problem, pomoże za to rozwijać słownictwo kilkulatków i przyczyni się do zwiększenia ich wiedzy o mieszkankach rzek. Do książki dołączony jest także rybny słowniczek.

Emilia Dajnowicz, ilustratorka, staje się przewodniczką po świecie ryb, bowiem stawia na realizm, który potem łączy z elementami bajki: ryby, o których mowa w tomiku, przedstawia ze szczegółami – za to wszelkie pozostałe wodne dodatki upraszcza i tym samym daje szansę równej zabawy dzieciom i wędkarzom.
Przedstawicieli świata owadów czy ptaków już dawno w ten sposób ilustratorsko-autorskie tandemy pokazywały. Przyszła kolej na wodne środowisko – i chociaż to zadanie wydawało się mało możliwe do zrealizowania, Tomasz Borek i Ewelina Dajnowicz sprostali wyzwaniu. Trzecim wygranym jest tu wydawnictwo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz