* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

piątek, 30 grudnia 2011

Christoph Drösser: Muzyka. Daj się uwieść!

PWN, Warszawa 2011.

Relaks naukowo

Christoph Drösser w tomie „Muzyka. Daj się uwieść” nie próbuje nauczyć czegoś amatorów w tej dziedzinie. Nie cofa się do wiadomości ze szkoły, czy do wtajemniczania odbiorców-laików w tajniki nutowego zapisu. Nie proponuje podręcznika muzyki dla dorosłych: wszyscy, którzy chcieliby uporządkowanych podstawowych wiadomości, sięgnąć muszą po inne kompendium. Za to ci odbiorcy, którzy zdecydują się na lekturę książki „Muzyka. Daj się uwieść” zyskają dostęp do ciekawych i jeszcze podbarwionych refleksjami autobiograficznymi esejów, dotyczących przede wszystkim tego, co w XXI wieku w muzyce się odkrywa. Bo autor nie ma wątpliwości, że muzyka ważna jest dla każdego człowieka – nawet bez względu na jego rzekomą niemuzykalność. Podąża zatem tym tropem i opowiada o zjawiskach, o których przeciętni czytelnicy nie spodziewaliby się usłyszeć.

Autor jest matematykiem, który w dodatku śpiewa w pięcioosobowym zespole i czerpie radość z amatorskiego muzykowania. Jak się okazuje, w książce całkiem udanie łączy te dwie pasje – potrafi o muzyce mówić z matematyczną precyzją, nie interesują go filozoficzne dywagacje, a ścisła wiedza, fakty i doświadczenia. W kolejnych rozdziałach pyta o to, co pozwala przywrócić muzyce jej właściwą rangę, a przy okazji zajmuje się też podejściem ludzi do tej dziedziny sztuki. Wychodzi od sprawdzenia czemu ma służyć muzyka i porównuje pod tym względem świat ludzi i zwierząt, wyjaśnia, jak działa słuch i czym jest (oraz co umożliwia) słuch absolutny. Koncentruje się na rytmach i harmonii w muzyce, sporo miejsca poświęca też reakcjom ludzi poproszonych o zaśpiewanie czegoś. Pyta wreszcie o talent do zapamiętywania melodii i rozpoznawania ich różnych wersji, a także o komputerowe możliwości tworzenia dźwięków i całych utworów. Często odnosi się do obiegowych opinii i obala mity (na przykład ten o wpływie muzyki Mozarta na dziecko w łonie matki). Interesuje go odpowiedź na pytanie, czy dorosły człowiek może się nauczyć gry na jakimś instrumencie i sprawdza, w czym tkwi źródło sukcesu niektórych dzieci, od małego uczonych gry. Wiele rozwiązań przez autora proponowanych urzeka swoją prostotą, ale podawanie wniosków zawsze łączy się z zajmującymi historiami. Drösser proponuje czytelnikom inne mówienie o muzyce. Niemal całkowicie odrzuca klasyczne tematy, stanowiące niemal rdzeń języka muzyki – jeśli już musi powiedzieć o czymś, co wiąże się z odległościami między dźwiękami, z rozkładem rytmów w różnych kulturach, czy z „niedokończonymi” taktami, chętnie posługuje się metaforami zaczerpniętymi z innych dziedzin nauki. Robi wszystko, by trafić nie do specjalistów z dziedziny muzyki (choć i ci znajdą tu z pewnością sporo ciekawostek), ale do osób, które uważają się za niewykształcone muzycznie. Sądząc po zainteresowaniu, z jakim czyta się tę publikację, to mu się uda.

Autor stosuje własne metody prezentowania muzyki. Ikonka z głośnikiem w tekście jest odsyłaczem do niemieckiej strony internetowej z przykładami omawianymi w książce. Drösser rezygnuje też z… zapisu nutowego – zamiast niego przywołuje tabelki z zaznaczanymi dźwiękami i ich długością. Może szkoda, że nie zdecydował się na podwojony zapis – tradycyjny i „uproszczony”. Poza tym natomiast pozwala cieszyć się niebanalnymi wiadomościami na temat muzyki towarzyszącej odbiorcom na co dzień.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz