* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 8 grudnia 2011

Kevin Brooks: Droga Umarłych

Media Rodzina, Poznań 2011.

Zemsta

Przez pewien czas wydaje się, że „Droga Umarłych” prowadzić będzie czytelników dość spokojnie, mimo że określana jest jako mieszanka kryminału i powieści grozy. Co miało się zdarzyć, już się zdarzyło: nastolatka została zgwałcona i brutalnie zamordowana. Matka i bracia pragną tylko, by policja wydała im ciało dziewczyny – żeby mogli ją godnie pochować. Jednak to niemożliwe, póki toczy się śledztwo. Wobec tego Cole i jego młodszy brat, Rube, ruszają w podróż, by odkryć tajemnicę śmierci siostry. Rube ma nietypowy dar, potrafi wnikać w umysły ludzi – czuje obecność Umarłego, który zabił Rachel. Ta umiejętność łączenia się z innymi przyda się w niespodziewanych okolicznościach i będzie stanowić coś w rodzaju daru, bez którego trudno by było nabudować thrillerową fabułę, o czym Kevin Brooks przekona odbiorców dużo później.

Na razie Cole i Ruben jadą, by przeprowadzić własne śledztwo. To nie będzie łatwe: w małym miasteczku wszyscy się znają i konflikt z jednym z miejscowych oznacza spore problemy ze spory wszystkich jego kolegów. Ale Cole i Ruben są zdeterminowani. Ich odwaga momentami graniczy z brawurą i szaleństwem, zwłaszcza u starszego z chłopców. Ojciec bohaterów siedzi w więzieniu – za zabójstwo. Cole był przy tym wydarzeniu, a może i sam kogoś zamordował – na ten temat z bratem nie ma zamiaru rozmawiać. Kiedy jednak bierze do ręki broń, staje się bezwzględny. Potrafi z zimną krwią upokorzyć każdego bandytę i nie zawaha się przed oddaniem strzału. Działa jak maszyna, a jego pomysły przebijają wszystkie tortury, jakie byliby w stanie wymyślić oprawcy – śmiertelni wrogowie.

Kevin Brooks prowadzi opowieść tak, by było z niej tylko jedno wyjście. W pewnym momencie zupełnie odrzuca konwencję pisania dla młodzieży (choć początek książki na to by wskazywał, podobnie jak wiek bohatera-narratora) i rezygnuje z wszelkich hamulców. Pisze, by wywołać dreszcz grozy u czytelników, poziomem okrucieństwa mocno przekraczając standardy nie tylko literatury czwartej. W tym tomie nie ma miejsca na litość czy chronienie niepełnoletnich bohaterów przed złem. Do gry wprowadza Brooks karabiny i rewolwery, pozwala postaciom ostro walczyć i nie oglądać się na ból i krew. Litości nikt tu nie zna, ludzie zmieniają się w maszyny do zabijania – tyle że często zanim dojdzie do rozwiązania ostatecznego, przychodzą tortury gorsze niż śmierć.

W obliczu bezwzględnej walki i braku reguł łatwo może czytelnikom umknąć fakt, że Kevin Brooks porusza tu jeszcze wątek tolerancji – a raczej narodowościowej dyskryminacji. Ojciec Cole’a i Rubena jest Cyganem, który pojął za żonę nie-Romkę. Dzieci z tego związku doświadczają zatem podwójnego odrzucenia – traktowane są jako Cyganie przez ludzi z zewnątrz, za to przez Cyganów nie są akceptowane. Brooks pokazuje, jak styl życia wpływać może na kolejne decyzje, ale też portretuje tych, którzy nie potrafią się odnaleźć w regułach sztucznie tworzonej poprawności politycznej, motyw bycia innym jest tu silnie zarysowany i z pewnością zasługuje na uwagę, chociaż łatwo go przeoczyć w mieszaninie krwi i ekskrementów, strachu i agresji.
„Droga Umarłych” jest naprawdę brutalną książką, ale też pojawiają się w niej wątki z tradycyjnego kodeksu wartości. Tyle tylko, że to publikacja raczej dla czytelników o mocnych nerwach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz