* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

czwartek, 21 kwietnia 2011

Paul Maar: W sobotę wraca Sobek

Media Rodzina, Poznań 2011.

Maszyna do spełniania życzeń

Pan Piwko nie nadawałby się na bohatera baśni. Załamywaliby nad nim ręce wszyscy przedstawiciele magicznego świata. Bo pan Piwko – którego do książkowego życia powołał Paul Maar – nie potrafi wypowiadać przemyślanych życzeń. Nie zastanawia się nad konsekwencjami nieprecyzyjnego formułowania zachcianek i w efekcie marnuje życzenie za życzeniem, nie wyciągając żadnych wniosków z poprzednich nieudanych prób.

Pan Piwko z niecierpliwością czeka na wizytę Sobka. Stara się, by cały tydzień przebiegał zgodnie z prawidłami zamkniętymi w prostej rymowance – tylko spełnienie wszystkich warunków sprowadzi niezwykłą postać, którą mali czytelnicy poznać mogli już w „Tygodniu pełnym sobót”. Sobek ma niebieskie piegi, dzięki którym spełnia życzenia – gdy ostatni jego pieg zniknie, Sobek musi odejść – a żeby zbyt szybko nie rozstawać się z przybyszem, pan Piwko eksploatuje także maszynę do spełniania życzeń. Wreszcie nadchodzi piękny dzień, w którym Sobek znów pojawia się w fotelu pana Piwki – zaczyna się zatem karuzela zwariowanych i niepraktycznych życzeń, które bohaterom i czytelnikom dostarczą rozrywki, a jednego z sąsiadów głównej postaci niemal przyprawią o obłęd.

Z Sobkiem życie toczy się ciekawie, o czym łatwo mogą przekonać się mali odbiorcy. To kolejny bajkowy bohater, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, a logika przegrywa w walce z zabawą. Fakt, że Sobek potrafi spełniać życzenia, tylko dodaje postaci uroku: z Sobkiem nigdy nie można się nudzić. Paul Maar postawił w tomie „W sobotę wraca Sobek” na absurd i wyobraźnię – oraz na wyraziste i dziwaczne charaktery. Pan Piwko jest typowym nieudacznikiem, który potrzebuje opieki, by móc funkcjonować: kiedy spędza czas z Sobkiem, to właśnie Sobek przejmuje inicjatywę, wymyśla nowe przygody i dba o to, by nie zakończyły się one przypadkiem tragicznie. Przyjaciel pana Piwki wszędzie – nawet w zwykłe odwiedziny – zabiera ze sobą całą menażerię. Pani Kapusta, właścicielka mieszkania, bywa megierowata i złośliwa. Sąsiad, pan Lewandowski, ma pecha: wciąż składa na policję doniesienia na pana Piwkę; Sobek zawsze zdąży jednak usunąć ślady kataklizmu przed interwencją stróżów prawa, tak, że ci są przekonani, że pan Lewandowski bezczelnie sobie z nich żartuje.

Dwa składniki definiują tę książkę. To powieść nieprzewidywalna i pełna dowcipu. Nigdy nie wiadomo, jak skończą się kolejne przygody – nie da się też wymyślić, jakie będą następne, skoro Sobek z łatwością fantazjuje, a obrazom z wyobraźni podporządkowuje rzeczywistość. Poziomem absurdu dorównuje Paul Maar książkom o Pippi – tyle że jego powieść wydaje się być nieco surowsza – w końcu nie ma w niej, poza Sobkiem, który do gatunku ludzkiego chyba nie należy – dzieci, a większość doznań spotyka dorosłych bohaterów, którzy zachowują się niejednokrotnie jak niesforne maluchy. Obok humoru sytuacyjnego istnieje tu i dowcip słowny, najczęściej spotykany w postaci rymowanek Sobka. Paul Maar jest konsekwentny w kreacji bohaterów, a dzięki temu bez trudu dzieci będą mogły wierzyć w świat przedstawiony. Maar skorzystał z gotowych wzorców w literaturze czwartej, więc pewne jest, że może odnieść sukces w tej dziedzinie.

Lekka i zabawna lektura, która spodoba się dzieciakom – taka jest historia o Sobku. Czerpanie z najlepszych tradycji absurdu w literaturze dla młodych odbiorców sprawiło, że Sobka łatwo będzie polubić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz