* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 17 kwietnia 2011

Melissa Nathan: Duma, uprzedzenie i gra pozorów

Albatros, Warszawa 2011.

Austen w wersji pop

Punktem wyjścia dla powieści Melissy Nathan były dzieła Jane Austen. Przynajmniej w warstwie fabularnej i tekstowej inspiracji. Sposób opisu wydarzeń autorka bowiem upraszcza do granic możliwości, a hołd swojej ulubionej pisarce oddaje przez wplecenie do akcji fragmentów opowieści o „Dumie i uprzedzeniu” oraz przez prowadzenie charakterystyk bohaterów w nieustającym odniesieniu do literackich pierwowzorów.

Żeby jeszcze bardziej rzecz uprościć i uzasadnić swoje autorskie wybory. Melissa Nathan każe postaciom odgrywać role z „Dumy i uprzedzenia” w charytatywnym jednorazowym przedsięwzięciu. W ten sposób ma pewność, że nikt nie zarzuci jej zapatrzenia w Austen i braku oryginalności, a przez to i niedoboru pomysłów na książkę. Nathan ma jasno sprecyzowany cel: chce stworzyć współczesną komedię romantyczną na bazie powieści Jane Austen. W praktyce oznacza to naszkicowanie wielkiej miłości, pokonującej rozmaite przeszkody, a osadzonej we współczesnym bezdusznym świecie, w którym nie ma miejsca na romantyzm. Słowo „komedia” w tym określeniu będzie jedynie oznaczało dążenie do coraz bardziej wyraźnego happy endu – bohaterowie przypominają natomiast kukły, które nie mają szansy na wyzwolenie się z jarzma decyzji – i spod decyzji autorki.

Dziennikarka Jazz trafia na casting do sztuki opartej na motywach „Dumy i uprzedzenia”. Obsadę, poza zwykłymi ludźmi, mają stanowić same znakomitości pozaaktorskiego światka: aktorzy tym razem zasiądą na widowni, a ich zadaniem będzie sięgnięcie do portfeli. Całość ma wyreżyserować wspaniały aktor, Harry Noble – genialny na ekranie, prywatnie – człowiek arogancki, zarozumiały i złośliwy. Jazz od początku i nie bez powodu uprzedza się do niego. Tymczasem okazuje się, że to ona zagra Lizzy. Jej ukochanym na scenie ma być znienawidzony i traktujący wszystkich protekcjonalnie Noble. Jasmin emocje ze zwykłego życia przenosi do sztuki, dzięki czemu gra coraz lepiej. Tyle że w końcu wysłuchuje wyjaśnień Harry’ego i jej uczucia zmieniają się diametralnie.

Dużą część książki zajmuje opis prób do sztuki: dla Melissy Nathan to prosta okazja, by jak najczęściej odnosić się do swojego ulubionego dzieła – rozbudowuje zatem tę część opowieści, którą większość autorów najchętniej zamknęłaby w jednym akapicie, słychać tu echa nastolatkowych poppowieści, nie dziewiętnastowiecznego arcydzieła. Drugim obiektem zainteresowania autorki stają się zmieniane bez przerwy relacje między bohaterami, nowe miłostki i rozczarowania, strach przed ujawnieniem tajemnicy, grożącej skandalem, flirty i intrygi. Postacie są uwikłane w raczej łatwe do przewidzenia relacje (jedynie dalszy plan zapewnia odrobinę zaskoczenia).

W „Dumie, uprzedzeniu i grze pozorów” króluje dialog, opisy zostały zepchnięte na margines. Choć Melissa Nathan wzoruje się na wielkich narracjach, sama uprawia raczej literaturę podrzędnego gatunku: nie zależy jej na ładnej opowieści, a na przesłaniu czy raczej – dostarczeniu czytelniczkom łatwych wzruszeń. Nastawienie na oddawane w rozmowach relacje między bohaterami w tłumaczeniu czasem wypadają dość sztywno („Panie Noble”, „Panno Field”), ale w końcu celem Melissy Nathan nie było stworzenie dobrej literatury a filmowej fabułki. To książka do pochłonięcia w jeden wieczór i przeznaczona dla tego grona odbiorczyń, dla którego ważna jest tylko płaszczyzna emocji (w ujęciu Nathan ich staroświeckość walczy z estetyką kiczu).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz