* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Cathleen Schine: Między nami, nowojorczykami

Prószyński i S-ka, Warszawa 2011.

Życie pod psem

Cathleen Schine przepisu na sukces w dziedzinie czytadeł upatruje w odwołaniach – czasem subtelnych, a czasem bardzo wyraźnych – do dziewiętnastowiecznych powieści romansowych. Ślady takich lekturowych fascynacji przenikają u tej autorki zarówno do języka narratora (i do sposobu prezentowania historii), jak i do samej fabuły – także tom „Między nami, nowojorczykami” jest mocno osadzony w tradycji literackiej, momentami aż trudno uwierzyć w aktualność czasu powieściowego.

Przy jednej z zapomnianych uliczek Nowego Jorku mieszkają różni ludzie. Przypuszczalnie nie wikłaliby się w relacje ze sobą, gdyby nie fakt, że połączyło ich i skazało na siebie wspólne miejsce zamieszkania: bycie sąsiadami obliguje do zwracania na siebie uwagi. Jest też druga cecha spajająca życiorysy bohaterów: większość z nich kocha psy. I to właśnie psy będą podstawowym katalizatorem fabuły. Jednym ludziom zapewniają one towarzystwo, innych związują ze sobą. Jeszcze innym pozwalają odkryć nieznane dotąd talenty, a poza tym – dostarczają rozrywki, umożliwiają wdzięczną lokatę uczuć, są tematem rozmów, źródłem radości i zmartwień, pomagają oceniać charakter właścicieli… zajęć i ról dla psich bohaterów w „Między nami, nowojorczykami” na pewno nie zabraknie. Oczywiście w centrum zainteresowania Cathleen Schine pojawią się jednak ludzie – ci zaangażują się w znacznie bardziej przewidywalne sytuacje: ktoś na kogoś zwróci uwagę, ktoś będzie się w kimś nieszczęśliwie podkochiwał, nie wiedząc, że jest obiektem westchnień kogoś innego. Ktoś kogoś znienawidzi, kiedy ktoś komuś podbierze ukochanego… w warstwie międzyludzkich emocji Schine operuje banałami. Wybiera na bohaterów osoby samotne lub związujące się ze sobą mimo pewności, że związek nie przetrwa. Pokazuje wiecznych kawalerów i jeszcze nie zgorzkniałe stare panny – i wkracza w świat ich doznań bezkompromisowo.

Czasem w tej powolnej i statycznej opowieści narrator pozwala sobie na zamanifestowanie swojej obecności, zaznaczenie, że to tylko literatura. To ukłon w stronę lubianej przez autorkę epoki wielkich narracji i sposób na nadanie historii pewnej urokliwej staroświeckości. W tej książce liczą się przede wszystkim uczucia, które rozkwitają (bądź zanikają) w relacjach z innymi. Fabuła nie jest specjalnie rozbudowana, kilka niezależnych od siebie wątków Schine przedstawia równolegle – ale też nie troszczy się zbytnio autorka o odejście od przewidywalnych rozwiązań. Zakończenia wpisane są w opowieści za sprawą uruchamianych stereotypów – jest zatem ta publikacja przeznaczona zwłaszcza dla odbiorczyń, które lubią niespieszne zagłębianie się w cudze sekrety.

Oczywiście dochodzi do tego rozbudowany świat psów, które Schine pokazuje bez zbędnego roztkliwiania się i sentymentu. Psich charakterów będzie tu całkiem sporo – w końcu czworonożne indywidualności mają nadawać ton całej książce. „Między nami, nowojorczykami” to opowieść czerpiąca z literackiej przeszłości, a uwiarygodniana, czy może uwspółcześniana przez naturalny dla psiarzy temat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz