* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 18 maja 2020

Christopher Berry-Dee: Rozmowy z seryjnymi mordercami

Czarna Owca, Warszawa 2020.

Zbrodnie

Uświadamia Christopher Berry-Dee czytelnikom coś, o czym raczej nie mogą wiedzieć – że nie da się tak zwyczajnie prowadzić rozmów z przestępcami, zwłaszcza z seryjnymi mordercami. Wiąże się to z długim etapem przygotowań i kilkuletnią korespondencją z samym zainteresowanym (który postępować może chimerycznie i w każdej chwili ma prawo zerwać kontakty). A to nie wszystko. Dziennikarz musi się liczyć z tym, że nie otrzyma szczerych wyjaśnień swoich wątpliwości, a subiektywną (i często bardzo mało literacką) wersję wydarzeń. co więcej – psychologowie ostrzegają, że zło podstępnie wsączać się będzie w umysł śledczego i może go opanować, mieć niebagatelny wpływ na psychikę – i warto wziąć pod uwagę takie niebezpieczeństwo – łatwe do zbagatelizowania przy ostrzeżeniach, ale trudne do zwalczenia, gdy już zaistnieje. Z takich względów przyjęło się sądzić, że nie można stworzyć więcej niż kilka wywiadów z seryjnymi mordercami. Tymczasem Berry-Dee przeprowadził kilkadziesiąt takich rozmów na potrzeby tomu „Rozmowy z seryjnymi mordercami”. Dla czytelników ważną informacją będzie nastawienie się na inny gatunek – autor nie proponuje wywiadów z psychopatami, większość nie rzuci nowego światła na to, co się zdarzyło za ich sprawą. Wiadomości o zbrodniach autor czerpie z innych źródeł – a kiedy temat potrzebuje komentarza ze strony sprawcy – uzyskuje niczego niewnoszące ogólniki, wypowiedzi schematyczne i powtarzalne, wręcz stereotypowe. Może w ten sposób podkreślać agresję przestępców, ich nieprzystosowanie społeczne albo psychiczne skłonności do zbrodni – ale to już wiadomo bez oddawania im głosu. Zamiast wywiadów autor proponuje reportaże. Skupia się na morderstwach, jakie popełnili opisywani przez niego zbrodniarze, na przebiegu śledztw, na zachowaniu społeczeństwa (bo informacje o popełnianych w pobliżu zbrodniach lub przestępstwach wielkiego kalibru wywołują strach wśród zwykłych ludzi) – i tak ostrzega się dzieci lub młode dziewczyny – żeby uważały na nieznajomych. Niektórym ocali to życie, innym uświadomi, w jaką pułapkę wpadają, kiedy jest już za późno na ratunek. Autor koncentruje się na odwzorowywaniu przebiegu wydarzeń – prezentuje rolę śledczych i kierunek wnioskowania. Układa to w historie rodem z kroniki kryminalnej – pisze przekonująco i fabularyzuje treści. Dodatkowym aspektem reportaży kryminalnych jest jednak budowanie profilu mordercy: za każdym razem to rozłożysta prezentacja. Autor nakreśla nieakceptowane powszechnie zachowania, żeby w pewnym stopniu uświadomić czytelnikom charakterystyki postaci. Szczególną uwagę zwraca na to, co działo się z seryjnymi mordercami w ich dzieciństwie – jedni byli bici, inni wykorzystywani seksualnie – a każde traumatyczne doświadczenie odbija się na późniejszych wyborach. Autor pokazuje też momenty z dorosłego życia przestępców, w których wychodziło na jaw nieprzystosowanie ich do normalności. Przez takie analizy chce dokonywać jak najpełniejszej prezentacji. Chociaż każdy przypadek jest inny, mnogość przestępców – i zestawianie ich historii w pewnym momencie może zacząć znieczulać odbiorców. Wiele tu zła – a za wszystkim kryją się wielkie dramaty rodzin ofiar. Tym Christopher Berry-Dee się jednak nie zajmuje.

Kiedy autor próbuje uzyskać jakieś wyjaśnienia od morderców, efekt zwykle rozczarowuje. Nie ma większych szans na konkrety – nie ma też możliwości opowiadania o emocjach: jeśli już coś psychopaci wyznali, to istnieje w aktach albo w artykułach poświęconych procesom – nikt nie chce grzebać w przeszłości i odsłaniać mroków psychiki dla czyjegoś reportażu. Zamiast więc „Rozmów z seryjnymi mordercami” powinien autor zaproponować odbiorcom po prostu reportaże – sam musi przecież docierać do sedna wiadomości i rekonstruować wydarzenia bez udziału opisywanych psychopatów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz