* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 10 lipca 2016

Mary Simses: Apetyt na życie

Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.

Ratunek

Bardzo prosty i romansowy scenariusz Mary Simses przekuwa na ciepłą i pogodną obyczajówkę, w której wprawdzie wszystkie chwyty są do przewidzenia – ale i która zapewnia relaks. Autorka trochę odwraca ostatnie trendy powieściowe. Jej bohaterka, Ellen, ma szczęśliwe życie i sprecyzowane plany na przyszłość. Nie narzeka na brak pracy ani pieniędzy – jest prawniczką, cieszy się także byciem kochaną: za trzy miesiące ma wziąć ślub ze swoim wspólnikiem z kancelarii, ukochanym i przyjacielem. To życie jak z bajki i nic nie trzeba w nim zmieniać. Ellen realizuje się nawet artystycznie: potrafi robić piękne zdjęcia, a początek temu hobby dała babcia bohaterki, ucząc ją zasad kompozycji i artystycznego spojrzenia. Babcia niedawno zmarła i pozostawiła wnuczce pewną misję. Kobieta ma pojechać do małego miasteczka i wręczyć list dawnej wielkiej miłości seniorki rodu. Ellen nie przypuszcza nawet, jak trudne to zadanie. Wprawdzie w Maine wszyscy się znają i wiedzą dużo o innych, ale…

Ellen zaczyna od poważnego wypadku: zapada się pod nią pomost, kobieta wpada do lodowatej wody i nie jest w stanie utrzymać się na powierzchni. Z opresji (i od bliskiej śmierci) ratuje ją Roy, a Ellen w podzięce oraz pod wpływem silnych emocji obdarza go filmowym pocałunkiem. Wszystko to dzieje się na pierwszych stronach tomu „Apetyt na życie” i zapewnia odbiorczyniom spragnionym burzliwości moc wrażeń. Już następnego dnia Ellen trafia na pierwszą stronę lokalnej gazety i pryska nadzieja na utrzymanie kompromitującego (poukładaną prawniczkę) wydarzenia w tajemnicy. Z dala od wielkiego świata Ellen na moment zapomina o dietach, zwalnia tempo życia i próbuje rozszyfrować historię sprzed dekad. Odkrywa też inną stronę siebie samej. Nie podejrzewała nawet, że tak łatwo rozstanie się z codziennymi przyzwyczajeniami. Wie, że narzeczony ani mama nie pochwaliliby jej spontaniczności, ale korzysta z chwili swobody i coraz lepiej się bawi. Roy, od początku kreowany na superbohatera, zaprząta jej myśli, ale też na przemian pociesza i drażni – bo nie próbuje nawet zrozumieć, że ktoś mógłby do tego stopnia wymykać się stereotypom. Roy myśli wprawdzie kliszami, ale żyje w zgodzie ze sobą i obce są mu dylematy Ellen.

Tom „Apetyt na życie” będzie dla odbiorczyń zestawem obrazków znanych i przewidywalnych, a mimo to przyciągających swojskością oraz ciepłem. Ma na to wpływ zestaw apetycznych potraw (niezdrowych, za to znakomicie poprawiających humor) i żywych uczuć między bohaterami. Jeżeli na początku autorka jednoznacznie opowiada się za nowym mężczyzną, ominie czytelniczki kibicowanie staremu, choćby i najbardziej sympatycznemu. Przemiana zależy od samej bohaterki: może ona wybrać drogę, którą podpowiada jej analityczny umysł – lub drogę wskazywaną przez serce. Wskazówką będzie też życiorys babci – romans z odległej przeszłości to również schematyczne rozwiązanie, ale do tej powieści i tak bardzo pasuje. Ellen ma podgląd tego, co stanie się kiedyś, co może wspominać, gdy jej życie dobiegać będzie kresu. Jej decyzje i tak są emocjonalne, ale przynajmniej zyskują sensowne uzasadnienie.

„Apetyt na życie” to książka dla fanek romansów i obyczajówek o nieskomplikowanym przebiegu, za to literacko dopracowanej formie. Chociaż już od pierwszych akapitów można się domyślić finału, to nie przeszkadza w kibicowaniu bohaterce. Do tego Mary Simses parę razy rozśmieszy, może czasami wzruszy co wrażliwsze odbiorczynie. Dostarczy im opowieści bajkowej, w której nie trzeba się doszukiwać specjalnie rozbudowanych przesłań. „Apetyt na życie” zestawia baśniowy scenariusz z prozą dla kobiet, dostarcza też rozrywki – bo do tego jest przygotowany. Nie przynosi zbyt wielu dylematów, poza jednym pytaniem o wybór życiowego partnera, za to zapewnia relaks wszystkim chcącym przy lekturze zwyczajnie odpocząć i zanurzyć się w nierealnym – alternatywnym świecie, w którym wszystko się jakoś ułoży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz