* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 31 lipca 2016

Martina Stoessel: Moje nowe życie

Egmont, Warszawa 2016.

Złamane serce

Historia z filmu Disneya jest cukierkowo uproszczona i przeniesiona do nowego medium. „Moje nowe życie” to książka w sam raz dla młodszych nastolatek, uwielbiających seriale z romantycznymi wątkami, a i gadżet dla fanów telewizji. Przedstawia kulisy snu o sławie. Oto Violetta, młoda gwiazda pop, która robi błyskawiczną i oszałamiającą karierę, po ciężkiej pracy wraca do domu do Buenos Aires. Witana przez rozentuzjazmowany tłum nie wie jeszcze, że za moment artykuł z brukowca złamie jej serce. Leon tez jest piosenkarzem z pierwszych stron gazet i Violetta wie, że chciałaby z nim spędzić resztę życia – nawet jeśli trudno im znaleźć czas na spotkania czy choćby rozmowy. Ale w kolorowym magazynie pojawiają się plotki na temat nowej miłości Leona i bogaty materiał zdjęciowy. Violetta musi nabrać dystansu do nieoczekiwanej sytuacji i odpocząć od wszędobylskich mediów. Ratunek przychodzi z Włoch: Izabella, kiedyś przyjaciółka matki Violetty, zaprasza dziewczynę do swojej willi dla artystów. Tu bohaterka może zrelaksować się i poświęcić tworzeniu w otoczeniu życzliwych ludzi (i innych rozmiłowanych w sztuce). Może tu znaleźć przyjaciół gotowych realizować najśmielsze artystyczne wizje, nie boi się posądzeń o kicz czy melodramat. A co najważniejsze – nie ma też czasu na jałową tęsknotę za Leonem czy szukanie kolejnych rozdzierających serce prasowych doniesień. Omija ją celebrycka wrzawa i negatywne skutki popularności. Jest jeszcze coś – Izabella może przekazać Violetcie cenne informacje o jej zmarłej matce. Dziewczyna ma nawet szansę dowiedzieć się czegoś o sobie i swojej rodzinie, jeśli tylko będzie na to gotowa. Przy okazji Violetta zachowuje się jak prawdziwa mentorka, gdy pomaga przyjacielowi odkryć jego talent i pchnąć go na właściwą drogę do kariery. Nawet osoby będące u szczytu sławy mają prawo do prywatności i odpoczynku na uboczu. Violetta darowany jej czas naprawdę dobrze wykorzystuje.

Ta książka, choć przeznaczona dla młodszych nastolatek, napisana jest bardzo prosto. Narrację prowadzi sama bohaterka, niespecjalnie rozmiłowana w opisach czy głębszych analizach. Szybko dochodzi do konkretów, szkoda jej czasu na szczegóły. To tom przygotowany dla odbiorczyń, które chętniej sięgają po serial niż książkę – dodatek do filmowej historii, a nie jej zamiennik. Życie Violetty składa się w związku z tym z samych silnych wzruszeń, normalność jest w tym wypadku przereklamowana. Bohaterka znajduje się na karuzeli emocji i nigdy nie tonuje swoich przeżyć. Jest impulsywna, chociaż uczy się panowania nad sobą, łatwo popada w skrajności. To element niezbędny w kreowaniu filmowej postaci, w książce widać zatem przerysowania. Ale – jak to częste w produkcjach Disneya dla nastolatek – sporo tu obrazków kiczowatych: obraz „księcia” na białym koniu na plaży, fortepian wywożony przez grupę zapaleńców na łono natury, by tam szukać natchnienia, spotkanie przy świetle księżyca czy oczywisty happy end – to wszystko chwyty, które tylko w filmowym scenariuszu dla młodej publiczności mają rację bytu, poza targetem nie spotkają się ze zrozumieniem i uznaniem.

Jednak żeby uratować „prawdopodobieństwo” w tomiku pojawiają się w ramach ilustracji, ozdobników oraz dopowiedzeń kadry z filmu. To przeważnie efektowne ujęcia, o których mowa i w tekście, ziszczone senne wizje i romantyczne spotkania, robiące wrażenie koncertowe kreacje czy aura intymności podczas wieczornych wycieczek. Nie zabraknie nawet tłumu fanów witających gwiazdę. Narracja nie wychodzi poza film – ale zdjęcia pomagają w budowaniu nastroju. O ile sama relacja ma charakter dziennikowych zwierzeń bohaterki, o tyle już na zdjęciach Violettę przedstawia ktoś z zewnątrz, ktoś, kto wprawdzie nie ma dostępu do jej najskrytszych myśli i uczuć, ale widzi całkiem sporo i może o tym informować odbiorców. „Moje nowe życie” to książka, która furory na rynku wydawniczym samodzielnie na pewno by nie zrobiła – ale działa w zestawieniu z obrazem filmowym i to już dla dzisiejszych młodszych nastolatek całkiem poważny akcent oraz zachęta do poznania prostej sercowej historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz