* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Konrad T. Lewandowski: Saga o Kotołaku. Różanooka

Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Pragnienie

Walka o władzę jest brutalna i bezwzględna, szczególnie w świecie Ksina – który zresztą w czwartym tomie Sagi o Kotołaku znika z pola widzenia – i nie wiadomo, czy w ogóle da się go odnaleźć. W „Różanookiej” na pierwszy plan wychodzi Mino, jeden z prostych wojowników. I Mino od początku cierpi, rozpacz zalewa hektolitrami alkoholu i czeka na jakiś znak, dzięki któremu dowiedziałby się, co robić dalej. Najłatwiej byłoby popełnić samobójstwo – ale skoro się nie udało, Mino musi opracować plan działania. Wszystko przez to, że jego ukochana, Rida, została skazana na śmierć przez powieszenie, a Mino nie zdołał jej ocalić. Szybko wychodzi na jaw, że Rida przemieniła się w strzygę i zemści się na swoich prześladowcach. Żeby nawiązać z nią kontakt, Mino udaje się aż do tysiącznicy – traf chce, że to Różanooka, piękna kobieta o czerwonych oczach. W rzeczywistości Różanooka, tak jak i Mino, może w każdej chwili dostąpić Przemiany, a to stawia bohaterów na równi ze sobą. Od tej pory będą podążać razem – i mierzyć się z zupełnie niespodziewanym uczuciem. „Różanooka” odrobinę zmienia zwykłe proporcje u Konrada T. Lewandowskiego – autor z dość niespodziewanym sentymentem odnosi się do pożądania między bohaterami. To, co zwykle stanowiło jeden ze sposobów spędzania czasu w brudnym i stylizowanym na średniowiecze świecie Ksina, teraz staje się niemal sakralizowane. Temat zakochania przeplata cały wątek podróży i zapewnia przeciwwagę dla nieustannych, bardzo brutalnych walk. Tyle tylko, że wciąż istnieje pamięć o Ridzie, która po przekroczeniu swojej granicy przestała przejmować się dawnym kochankiem. Mino musi przeboleć stratę, żeby w ogóle zwrócić uwagę na Różanooką – i na jej uczucia. Wobec obopólnego zauroczenia nawet temat groźnych Przemian słabnie – prawdziwą siłę daje miłość.

Ale „Różanooka” nie jest powieścią romansową. Lewandowski znów wypełnia strony scenami brutalnych walk – i to na poziomie międzygatunkowym. Trzeba pamiętać, że żelazem można zabić tylko raz, że strzygi należy tępić za sam fakt bycia strzygami i że żaden z wrogów nie zna litości. Normalne są tu śmiertelne ciosy, odrąbywanie głów i niebezpieczne rany – nawet jeśli ktoś posiada nadnaturalne umiejętności w zakresie regeneracji, potrzebuje kilku dni spokoju i wypoczynku, żeby wrócić do siebie. Chyba że ma jeszcze inne motywacje, jak Mino. W „Różanookiej” autor popisuje się batalistyczną wyobraźnią, opisy prezentuje bardzo plastycznie, tak samo jak dokładnie pilnuje hierarchii w wykreowanym świecie. Na początku dla wprowadzenia czytelników w klimat korzysta z elementów quasi-średniowiecznej obyczajowości, pokazuje migawki ze zwyczajności, nigdy sielskiej, ale przynajmniej zrozumiałej. Kiedy po raz pierwszy zasygnalizuje istnienie czarów i stworów ożywianych po śmierci, odrzuca ludzkie towarzystwo (i organizację codzienności), by całkowicie zanurzyć się w krainie mroku. Tutaj wszystko odbywa się na innych prawach – przejrzystych i surowych, wręcz bezlitosnych. Przejście tej granicy nie oznacza rezygnacji z ludzkich (to jest zrozumiałych dla odbiorców) uczuć. Tyle tylko, że tu wszystko jest bardziej intensywne i jednoznaczne. Jeśli walka – to na śmierć i życie, jeśli podstęp – to bez litości dla przeciwnika. „Różanooka” nie oznacza przełamania tej tendencji, podkreśla ją właśnie za sprawą emocjonalnej odskoczni do relacji Mina i Irian, Lewandowski w fantastyce najbardziej ceni zło kontrolowane przez krwawe bitwy czy potyczki. Nie przymyka oczu, gdy mowa o „wojennych” zbrodniach, starciami wypełnia czas. Teraz jednak pozwala także odkryć bohaterom ich prawdziwe cele i marzenia. To koloryzuje opowieść i wyznacza jej dodatkowy sposób odbioru. „Różanooka” rozpędza się coraz bardziej – i stopniowo oczyszcza z dodatkowych wyjaśnień, pozostaje w całej surowości (i turpistyczności?) jako powieść-wyzwanie. Lewandowski stworzył świat, który nie podlega upływowi czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz