* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

niedziela, 12 czerwca 2016

Sue Atkinson: Jak wydobyć się z depresji

PWN, Warszawa 2016 (wydanie szóste).

Wskazówki

Coraz więcej mówi się dzisiaj o depresji, nie tylko w kategoriach choroby, ale i życiowej postawy. Sue Atkinson o depresji pisze nie z perspektywy specjalisty, przez wzgląd na własne doświadczenia i wielokrotne próby opanowania przytłaczającego smutku. Autorka po raz szósty wydanego tomu „Jak wydobyć się z depresji” swoje przemyślenia porządkuje, by pomóc przynajmniej części odbiorców – tym czytelnikom, którzy w ogóle zechcą podjąć wysiłek analizowania rozdziałów. Zdaje sobie sprawę z konieczności zwracania się o pomoc do specjalistów i nie kwestionuje tego – ale usiłuje też wypracować bariery ochronne, strategię postępowania, która uchroni przed częścią destrukcyjnych zachowań.

Dla Sue Atkinson pokonywanie objawów depresji jest jak wspinaczka górska – z tej metafory autorka korzysta przy budowaniu konstrukcji książki. Wygodnie jej odwoływać się do przekonujących gestów i wiele mówiących postaw. Zresztą samo wpadanie w depresję językowo kojarzy się z osuwaniem się w przepaść, metafora staje się zatem jak najbardziej uzasadniona. W samych rozdziałach natomiast Atkinson trochę oddala się od standardowych poradników. Chociaż wskazówki i uwagi porządkuje w czytelnych wyliczeniach, równie często sięga do własnych doświadczeń oraz do krzepiących cytatów z lektur rozmaitego rodzaju. Przez to próbuje dodać otuchy odbiorcom. Udowadnia swoim przykładem, że uda się zmienić nastawienie i przypomina, dlaczego warto to robić. Zamienia się w terapeutę-przyjaciela, dyskretnie pociesza i motywuje do działania. Robi tak przez całą książkę, staje się więc jasne, dlaczego zachęca do „wybiórczego” z niej korzystania – poza oczywistym faktem, że osoby w depresji nie zechcą podjąć takiego wysiłku, jest jeszcze pewna jednostajność porad.

Atutem autorki są jej własne zmagania z depresją. Atkinson bardzo zyskuje na wiarygodności zarówno wtedy, gdy proponuje, żeby nie planować więcej niż najbliższe dziesięć minut, jak i wtedy, gdy krytykuje „życzliwych”, nakazujących wzięcie się w garść lub służących dobrymi radami w oderwaniu od znajomości choroby. Daje czytelnikom prawo do złego nastroju i uciekania od świata, a przy tym pokazuje, jak łagodzić objawy depresji. Wylicza różne sposoby przetestowane przez siebie – takie, które na pewno nie zaszkodzą (odpowiednia dieta, wysiłek fizyczny, słuchanie muzyki), uczy cierpliwości i stosowania list. Kiedy kieruje do lektury lub terapeutów, podpowiada, jak z nimi rozmawiać, żeby zostać dobrze zrozumianym, nie bagatelizuje żadnych reakcji – bo doskonale wie, co ją samą doprowadzało do pogorszenia samopoczucia. Strategia przyjęta przez Atkinson jest bardzo wygodna (i przekonująca). Autorka często rezygnuje z pozycji wszechwiedzącej, zamiast udzielać odbiorcom rad, wylicza, co jej pomagało. Lista zadań jest gotowa, a czytelnicy nie mają wrażenia, że zmusza się ich do czegoś – i to wbrew ich woli. Dlatego „Jak wydobyć się z depresji” cieszyć się może tak wielkim powodzeniem.

Ta książka, jak zresztą wszystkie poradniki o podobnej tematyce, wymaga od czytelników samodyscypliny i chęci do pracy nad sobą. Nie ma zatem gwarancji, że pomoże wszystkim, którzy po nią sięgną. Chorym pokaże jednak, że nie są z problemem sami i mogą próbować ulżyć sobie w cierpieniu, a ich bliskim uświadomi przynajmniej część fałszywych tropów i niepożądanych postaw. Sue Atkinson nie zamierza się wymądrzać na temat depresji, nie podchodzi do tematu z punktu widzenia badacza ani terapeuty, co sprawia automatycznie, że posługuje się prostym, zrozumiałym dla wszystkich językiem. Jej wyznania oraz notatki staną się pomocne nawet bardziej dla tych, którzy wiedzą o swojej skłonności do wpadania w minorowe nastroje. Nie pozostawia ważnych pytań bez odpowiedzi i nie bagatelizuje problemu – zyska zatem zasłużone uznanie czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz