* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: iza.mikrut@gmail.com

sobota, 18 czerwca 2016

Judith Fertig: Życie ma smak pomarańczy

Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.

Smaki

Ciekawe, jak wyglądałaby powieść „Życie ma smak pomarańczy”, gdyby Judith Fertig nie uciekała od swojej bohaterki w przeszłość, żeby w prostym sekrecie szukać akcentów dramatycznych dla fabuły. Bo chociaż dobrze radzi sobie w obu czasach, zdecydowanie lepsza jest w codzienności Nelly, czyli w książkowym tu i teraz. Tymczasem to Olive i Edie muszą przejmować ciężar trosk i odciągać od kulinarnej sielanki.

Nelly rozstała się z ukochanym i zaczyna nowe życie. Próbuje zapomnieć o nieudanym związku, rzucając się w wir pracy. Wraca w rodzinne strony, aby zająć się pieczeniem tortów na śluby. Organizuje nową firmę, walczy z drobnymi problemami i poznaje historie klientów. Poznaje je nietypowo: przez dar odczytywania towarzyszącym emocjom smaków. Podczas zwykłych kurtuazyjnych rozmów może zagłębiać się w sekrety interlokutorów bez ich wiedzy. Trochę w tym literackiej magii, trochę psychologii, bo Nelly potrafi obserwować i wyciągać wnioski. Talent do poznawania przeszłości przydaje jej się przy dobieraniu smaków wypieków. Kilka dekad wstecz dwie siostry, zwane Pickle i Olive, borykają się z samotnością i biedą. Tu Fertig całkowicie zmienia klimat: wciąż dostarcza nowych kataklizmów i dramatów, nie pozostawia nadziei na poprawę losu – aż do momentu, w którym losy dawnych bohaterek zazębią się ze współczesną. To prosty chwyt z powieści obyczajowych i kursów kreatywnego pisania, nic zatem dziwnego, że początkująca autorka po niego sięga. Chce bowiem zapewnić swoim odbiorczyniom zestaw silnych wzruszeń i rozbudzać ciekawość co do powodów ekstrawaganckiego zachowania pewnej staruszki.

Proza Fertig jest bardzo zmysłowa, daje się tu odczytywać starannie wydobywane przez Nelly smaki, ale też sam klimat otoczenia. Fertig dba o sensualność – do tego stopnia, że sceny z udziałem Edie i Olive muszą budzić dyskomfort u czytelniczek. Dwie sfery są ze sobą skontrastowane, to dwa bieguny ludzkich losów. Nelly mogłaby dzięki dostępowi do historii inaczej oceniać swoje bieżące kłopoty. Na pewno dystansu do aktualnych spraw nabiorą przy tym czytelniczki – i Judith Fertig chyba na tym zależy. „Życie ma smak pomarańczy” to przecież obyczajówka, która ma dostarczać rozrywki i zapewniać krzepiący scenariusz.

Autorka nie decyduje się na dodanie do tomu zestawu przepisów, chociaż czasami to wydaje się najbardziej sensownym rozwiązaniem. Za to co jakiś czas wplata do rozważań Nelly ogólne wskazówki na temat wybranej potrawy (przytaczane jako pewniki, o których w dodatku wszyscy wiedzą). Ta powieść odwołuje się do smaków i Fertig umie rozbudzać apetyty. Jednocześnie wie, że tworzy smakowitą powieść. Polubią ją odbiorczynie za stworzoną u Nelly atmosferę i za azyl dla różnych postaci – w przypadku zbuntowanej nastolatki historia zatacza koło, młoda dziewczyna dzisiaj ma jednak znacznie więcej dróg wyboru niż przed laty w analogicznej sytuacji jej rówieśnica. „Życie ma smak pomarańczy” to powieść o tym, że chociaż życie nie zawsze układa się tak, jak tego chcemy, warto walczyć o spełnianie swoich marzeń. Judith Fertig sięga po dość standardowe historie i ozdabia je jednak kulinarno-smakowym talentem jednej postaci – to wystarcza, by zaproponować czytelniczkom obyczajówkę miłą w lekturze, mimo że nie zawsze wygodną w zakresie poruszanych tematów. Fertig dołącza do grona autorek realizujących typowy kobiecy temat – rozstanie i próba ułożenia sobie życia na nowo, ma na to jednak pomysł i całkiem dobrze sobie radzi, zwłaszcza w warstwie działających na zmysły opisów. Ta książka może nie zapisze się w historii literatury rozrywkowej, ale nadaje się do czytania w wolnych chwilach bez zgrzytów czy zastrzeżeń większego kalibru. Jest poprawna i to w zupełności wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz